Kilka profili w mediach społecznościowych przypomniało, że wczoraj minęło 15 lat od prezentacji pierwszego iPhone’a.
Pod spodem tych postów w oczy rzuciły się liczne komentarze internautów, o tym jak tragiczny był to dzień dla świata i że lepiej by było, gdyby nigdy się nie wydarzył. Te komentarze uczą nas, że wcale nie trzeba uciekać do złożonych zagadnień wirusologii i medycyny, by napotkać w internecie ludzi o bardzo oszczędnym kapitale intelektualnym.
Steve Jobs powinien mieć pomnik
15 lat temu Steve Jobs trwale zmienił świat, w którym żyjemy. Za dużo mniejsze rzeczy stawialiśmy w przeszłości pomniki. Czasem wystarczyło zginąć w jakiejś bitwie, nawet przegranej, ba – nawet przegranej na własne życzenie. Jobs zrewolucjonizował XXI wiek na modłę futurystycznych wizji ubiegłego stulecia. Niby każdy wiedział co powinniśmy zrobić, niby konkretne rozwiązania podrzucały na pęczki literatura i filmy sci-fi. Ale nikt nie potrafił zrobić tego dobrze. Dopiero Steve Jobs sprawił, że to, co 15 lat temu było science fiction, dziś jest naszą zupełnie normalną, nudną już nawet czasami codziennością.
Pierwszy iPhone to jest coś o wiele większego od rewolucji na szczeblu miniaturyzacji, technologii, rozwoju telefonii komórkowej. Tego urządzenia nie da się oceniać w oderwaniu od warstwy społecznej.
Gdy mówiłem, że surfuję po internecie, ludzie dziwnie się patrzyli
Dacie wiarę, że kiedy debiutował pierwszy iPhone, internet cały czas był „nowinką”? I tak było lepiej, jeszcze niż kilkanaście miesięcy wcześniej, bo Nasza Klasa masowo sprowadzała do polskich domów komputery z twardym łączem. Ale społeczeństwo masowe dalej nie zdawało sobie sprawy z tego jak potężny potencjał użytkowy tkwi w internecie. Dla wielu połączenie się z siecią, było raczej jak obejrzenie Wiadomości czy pójście do kina. Dziś internet jest jak tlen.
To może nie jest idealne porównanie, ale był trochę jak współczesny Bitcoin. Wszyscy słyszeli, niewielu korzystało, a nawet korzystający często robili to z doskoku. Ja w internecie zakochałem się od pierwszego wejrzenia – jeszcze w 1999 roku. I pamiętam jak przez lata ludzie z otoczenia z pewnym zdziwieniem spoglądali na moje przywiązanie do poczty elektronicznej, Gadu Gadu czy serwisów informacyjnych. Dziwił się kuzyn, dziś właściciel wielkiego sklepu internetowego z branży modowej. Dziwiła się koleżanka, dziś 120 000 obserwujących na Instagramie i obowiązkowe Insta Story, będące dokumentacją każdego dnia.
Nie umiem powiedzieć na ile Steve Jobs przewidział, że kieszonkowy ekran stanie się wystarczającym narzędziem dostępu do Sieci dla 90 proc. społeczeństwa, bardzo szybko jednak kolejne modele jego flagowego projektu zaczęły w tym kierunku ewoluować. Dzięki Jobsowi współczesny świat stał się połączony na niespotykaną dotąd skalę. To jego smartfon zapoczątkował i umożliwił rewolucję cyfrową, której jesteśmy dziś beneficjentami i wiernymi użytkownikami. iPhone wraz ze swoimi kolejnymi wersjami narzucił ton i tempo zmiany sposobu konsumpcji sieci oraz multimediów. To za ich sprawą staliśmy się nie tylko odbiorcami, ale twórcami współczesnej gospodarki cyfrowej. Kiedy projektujemy nowe serwisy czy wersje Bezprawnika, najpierw sprawdzamy jak będą wyglądały na telefonie komórkowym. Udział klasycznych komputerów w strukturze ruchu zauważalny jest tylko za dnia, gdy ludzie czytają nas w swoich biurach. Wieczorem już tylko smartfony, smartfony i jeszcze raz smartfony.
Fot. Bezprawnik, 27.12.2021 r., godzina 21:23
iPhone nie był oczywiście pierwszym smartfonem
Szkoda, że Steve’a Jobsa nie ma już z nami. Na szczęście ludzkość ma jeszcze Elona Muska, który zabierze nas do gwiazd, choć oczywiście zwolennicy lewicy uważają, że powinien za swój majątek kupić każdemu człowiekowi na ziemi po kanapce.
Większość naukowców ma umysły piękne, ale niezbyt praktyczne. Historia zna anegdoty na temat wielkich fizyków, którzy przełomowe odkrycia i obliczenia chowali do szuflady, nie zdając sobie sprawy z ich publicznej użyteczności. Geniusz Steve’a Jobsa manifestował się w sposób zupełnie odwrotny, a jednocześnie uzupełniający te klasyczne formy geniuszu. Jobs widział rzeczy takimi, jakimi powinne być. Dopasowywał rozwiązania do percepcji masowego odbiorcy. Usprawniał już istniejące.
Dlatego też Steve Jobs nie stworzył ani smartfona, ani nawet smartfona z dotykowym wyświetlaczem, nie stworzył internetu, nie stworzył aparatu w telefonie, nie stworzył YouTube’a i Instagrama, ale z całą pewnością stworzył środowisko pod to, byśmy żyli w świecie kultury cyfrowej, który nas dziś otacza.
Pytanie brzmi: czy bez Jobsa ten świat by się narodził. Moim zdaniem tak, ale wyglądałby inaczej. Może nawet gorzej.