Nie ma żadnego powodu, aby niemożliwe było łączenie świadczeń na rzecz ochrony miejsc pracy ze zwolnieniem ze składek na ubezpieczenia społeczne. Mimo to urzędnicza praktyka poszła w niekorzystną dla przedsiębiorców stronę.
Właśnie zwrócił na to uwagę rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Wystąpił on już do ministrów rozwoju pracy i technologii oraz rodziny i polityki społecznej o ujednolicenie praktyki – w sposób korzystny dla pracodawców.
Świadczenia na ochronę miejsc pracy i zwolnienie ze składek ZUS jednocześnie
Rzecznik na swej stronie internetowej poinformował, że docierają do niego sygnały, że w praktyce funkcjonowania wojewódzkich urzędów pracy możliwość korzystania ze świadczeń w różnych okresach podlega ograniczeniu. Chodzi o sytuację, gdy przedsiębiorca w okresie np. marzec–maj 2020 r. skorzystał ze zwolnienia ze składek, a w późniejszym i niepokrywającym się okresie złożył np. wniosek o przyznanie świadczeń na rzecz ochrony miejsc pracy.
W takiej sytuacji – spostrzega rzecznik – urzędnicy ograniczają zakres pomocy poprzez nieprzyznawanie środków z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych na opłacenie składek na ubezpieczenia społeczne pracowników należnych od pracodawcy. Praktykę taką potwierdziło zresztą Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii w korespondencji z jednym z przedsiębiorców.
Szkopuł w tym, że przepisy specustawy, tzw. tarczy antykryzysowej z 2 marca 2020 r., nie dają podstaw do niekorzystnej dla przedsiębiorców interpretacji. Ograniczenia w wypłacie świadczeń poprzez niewypłacanie jednego dotyczyć mogą bowiem „takich samych tytułów wypłat na rzecz ochrony miejsc pracy”. A świadczenia na ochronę miejsc pracy i zwolnienie ze składek na ubezpieczenia społeczne, dotyczące zresztą różnych okresów, są zupełnie innymi tytułami do wypłaty.
Czy rząd wsłucha się w głos rzecznika – nie wiadomo.
Wiadomo za to, że stworzone przepisy pomocowe dla biznesu okazują się nie tylko nieprecyzyjne, lecz także niezwykle skomplikowane. Sytuacja, w której literalne brzmienie ustawy jest zgoła inne niżeli stosowana przez urzędników, którzy normy wynikające z ustawy wcielają w życie, jest niepokojąca. Bez wątpienia zaś wielu przedsiębiorców, choćby mieli rację, po odmowie wypłaty świadczenia po prostu odpuści walkę o wsparcie. W efekcie rządzący zjedzą ciastko i będą mieli ciastko: bo pomoc niby jest, więc można się nią publicznie pochwalić, ale gdy przychodzi do skorzystania z niej, okazuje się, że rzeczywistość jest znacznie mniej pogodna.