Publiczna debata w zakresie eksponowania symboli religijnych w instytucjach publicznych trwa już od kilku lat.
Początkowo nieśmiałe głosy przeciwników obecności m.in. krzyża w przestrzeni publicznej, z biegiem lat słychać coraz dobitniej. W międzyczasie byliśmy świadkami wojny na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie o krzyż przed Pałacem Prezydenckim, upamiętniającym ofiary katastrofy Smoleńskiej. Spór niby podobny bo chodzi o symbol katolicyzmu, ale jednocześnie zupełnie inny, niezwiązany z naszym tematem. Nie przeszkodziło to jednak w podsycaniu skrajnych nastrojów społeczeństwa związanych z religią i jej obecnością w naszych domach, szkołach czy urzędach.
Najbardziej medialnym (choć niestety chyba nie pozytywnym) przykładem znaczenia problemu było jedno ze sztandarowych haseł kampanijnych Ruchu Palikota „zdjąć krzyż ze ściany Sejmu RP”. Tym samym zmierzamy do clou problemu – w wyniku ówczesnych wyborów parlamentarnych (październik 2011 r.), Janusz Palikot wraz ze swoją partią otrzymał ponad 10% poparcia społeczeństwa. Był to trzeci wynik. Stosując prosty mechanizm uproszczenia (broń Boże nie niezawodny), można dojść do wniosku, że tym samym 10% społeczeństwa nie życzyło sobie aby jego dziecko siedziało w szkolnej sali gdzie znajduje się krzyż. Bardzo ciekawe, a co na to prawo?
W obowiązującej obecnie konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, już w Preambule odnajdziemy odwołania do religii katolickiej:
„my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary (…) wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach (…) w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem, ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej (…)”
Następnie, w kolejnych artykułach Konstytucja potwierdza dominującą pozycję Kościoła Katolickiego w Polsce, jednocześnie jednak potwierdzając wolność wyznania oraz równouprawnienie Kościoła i innych związków wyznaniowych (art. 25 ust. 1). Odnosząc się natomiast do życia codziennego, należy przytoczyć orzeczenie Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w tzw. sprawie Lautsi, z marca 2011 r. Trybunał uznał, że krzyż jest symbolem nie tylko religijnym, ale i kulturowym, przynależnym dziedzictwu obecnemu na całym kontynencie europejskim. Wielka Izba Trybunału stwierdziła, że obecność krzyża we włoskich szkołach nie narusza ani niczyjej wolności myśli, sumienia i religii, ani prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.
W tym miejscu należy się zastanowić jakie to ma odniesienie na Polskę:
Czy orzeczenia Trybunału w Strasburgu są honorowane w naszym kraju? – Si!
Czy Polska leży na kontynencie europejskim? – Si!
Czy kultura rozumiana jest jako całokształt duchowego i materialnego dorobku społeczeństwa? – Si!
Czy poprzez społeczeństwo rozumie się zbiór ludzi zamieszkujących dane terytorium, najczęściej tworząc odrębną państwowość? – Si!
Symboliczna data powstania Polski? – Chrzest Polski, 966 r. n.e.
Wynik pozostawię do Państwa swobodnej oceny.
Osobiście uważam, że powyższe przesłanki, uzupełnione miażdżącą przewagą zwolenników utrzymania obowiązującego obecnie stanu prawnego i faktycznego, definitywnie powinny zakończyć temat obecności krzyża w przestrzeni publicznej. Jednocześnie, pragnę zaznaczyć, że jako prawnik oraz demokrata, prawo o decydowaniu (w tym konkretnym przypadku) przyznaję głosowi społeczeństwa. Jeżeli większość społeczeństwa domagałaby się „zdjęcia krzyża ze ściany”, temat byłby jak najbardziej to rozważenia.