Polska europejską oazą szczęścia? Na pierwszy rzut oka brzmi to niedorzecznie. A jednak – w badaniu Eurostatu zajęliśmy trzecie miejsce, a bardziej zadowoleni z życia są obecnie tylko Austriacy i Finowie. Im dłużej się nad tym człowiek zastanawia, tym więcej sensu w tym widzi.
Kto może być szczęśliwy w Europie? Na południu jest świetna pogoda i świetna kuchnia. W takim Luksemburgu czy Holandii świetnie się zarabia. Francuzi mało pracują, więc mają czas na pasje. A Duńczycy żyją w zgodzie ze słynną filozofią Hygge, która daje im życiowy balans.
I co się okazuje? Wszystkie te narody są mniej zadowolone z życia niż Polacy. Eurostat poprosił o ocenę ogólnej życiowej satysfakcji w skali 1-10. W Polsce wyszło 7,7, gdy średnia unijna to 7,1.
Szczęście w Polsce? Można to zrozumieć
Pogoda nas nie rozpuszcza, pensje są ciągle niższe niż na Zachodzie, do tego naszym sąsiadem jest Rosja. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to jak przepis na szczęśliwy kraj. A jednak jakoś cenimy sobie nasze życia bardziej niż Duńczycy czy Niemcy.
Skąd to się bierze? Być może z tego, że nasz kraj dokonał fantastycznego postępu w ostatnich dekadach. Jeśli pamiętamy, jak Polska wyglądała 30 czy nawet 10 lat temu, to mamy słuszne poczucie satysfakcji. Tymczasem Niemcy czy Dania nie wyglądają lepiej niż 10 lat temu – a raczej wyraźnie gorzej. My jesteśmy trochę jak chłopak z ubogiej rodziny, który zrobił karierę w wielkim mieście. Nawet jeśli nie ma apartamentu na Złotej, to docenia swoje mieszkanie na Ursynowie. Jego zamożny z domu kolega, który – dajmy na to – wychował się na Wilanowie, nie doceni tak bardzo sytuacji, gdy sam będzie miał własne mieszkanie na Wilanowie.
Najszczęśliwsze kraje w Unii Europejskiej. Grafika: Eurostat
Czy nasz „awans” to jedyna przyczyna naszej satysfakcji? Na pewno nie. Polacy pozostali dość rodzinnym narodem, a nasz kraj pozostał stosunkowo zielony. To na pewno wpływa na nasze samopoczucie. I chyba uniknęliśmy wielu raf, w które wpadli nasi sąsiedzi na Zachodzie. Choć stajemy się coraz bardziej krajem imigrantów, to nie tworzy to żadnego wielkiego konfliktu społecznego. Nie mamy „gett” Ukraińców czy Azjatów. Polska też jest dość bezpiecznym krajem – co też nam przypomina, jaką drogę przeszliśmy od lat 90. Możemy spokojnie spacerować przez miasta bez strachu o napady czy kieszonkowców – a nie jest to standardem w całej UE.
Oczywiście wiele do zrobienia przed nami. Nasz system ochrony zdrowia jest fatalny, a konflikt polityczny – wykańczający. System sprawiedliwości przed ostatnimi deformami źle się spisywał, a teraz jest jeszcze gorzej. No i mamy świadomość, że mając wojnę za granicą, musimy się zbroić.
Ta świadomość nie musi jednak podważać satysfakcji z tego, gdzie zaszliśmy. I, jak widać, naprawdę potrafimy to docenić.