Wadliwe i wybuchające baterie smartfonów
Swego czasu bardzo głośna była afera z wybuchającymi bateriami w Samsungu Galaxy Note 7. Problemów z palącymi się - a nawet wybuchającymi bez żadnej przyczyny - Samsungami było tak dużo, że południowokoreański producent postanowił wręcz wycofać produkt z rynku. Jak na ironię, Samsung Galaxy Note 7 był w momencie swojej premiery, w drugiej połowie 2016 roku, jednym z najdroższych smartfonów na rynku.
I w dodatku jednym z najmniej dopracowanych, przynajmniej jeśli o kwestię baterii. Akumulatory do flagowego Galaxy Note 7 były dostarczane przez dwóch podwykonawców i - niestety - obie partie okazały się być wadliwe, a w pierwszej ogniwa były wręcz zbyt duże względem obudowy. Swoją drogą, ciekawe jak będą zachowywać się akumulatory w dzisiejszych cienkich smartfonach. Wracając do starego Note'a - nie trzeba było nim rzucać czy mocno go przegrzewać, aby doszło do samozapłonu. Wydawałoby się, że producenci od tego czasu wyciągnęli właściwe wnioski i wybuchające znikąd baterie telefonów to już przeszłość.
Jak jednak wytłumaczyć na przykład ostatni przypadek, o którym pisze m.in. portal rmf24.pl. W Szkole Podstawowej nr 3 w Braniewie (województwo warmińsko-mazurskie) doszło do wybuchu baterii smartfona. Wartym odnotowania jest fakt, że urządzenie nie było wówczas ani podłączone do ładowarki, ani nawet nie było w żaden sposób użytkowane - telefon eksplodował w plecaku jednego z uczniów.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale i tak ze względu na palący się plecak na miejscu musiała interweniować straż pożarna. Dzieci zostały ewakuowane z klasy, ale nie było konieczności ewakuowania całej szkoły. Siła eksplozji była na tyle duża, że uszkodzona została również podłoga, na której spoczywał plecak. Aż strach pomyśleć, co byłoby, gdyby wybuch telefonu nastąpił np. w kieszeni czy - co gorsza - podczas rozmowy telefonicznej.
Może i rzadkie wybuchy telefonów, ale niebezpieczne
Nie jest to jedyny przypadek wybuchu baterii w polskich szkołach. Jak donosi portal telepolis.pl, w kwietniu bieżącego roku doszło do podobnej sytuacji Szkole Podstawowej nr 23 w Szczecinie, choć tym razem powodem było niewłaściwe obchodzenie się z urządzeniem. Jeden z uczniów kopał i rzucał telefonem, aż doszło do rozszczelnienia się ogniwa i jego zapłonu. W rezultacie doszło nie tylko do ewakuacji dzieci z placówki, ale i hospitalizacji czwórki z nich ze względu na objawy zatrucia dymem wydobywającym się z uszkodzonego smartfona. Przypadek z Braniewa jest jednak tym bardziej niepokojący, że (chyba) telefon był użytkowany całkowicie właściwie, a wręcz po prostu leżał schowany w plecaku.
Takich przypadków nie ma zbyt wiele, ale jeśli już do nich dojdzie, to jest o nich głośno. Dwa lata temu pisaliśmy o naszej Czytelniczce, której eksplodował Xiaomi i to również bez wyraźnej przyczyny, choć producent twierdził inaczej. Taka sytuacja może przytrafić się każdemu z nas.
Aby zminimalizować ryzyko samozapłonu telefonu, korzystajmy z oryginalnych/firmowych ładowarek i kabli. Unikajmy także przegrzewania się smartfonów, np. pozostawiając je na pełnym słońcu w gorące, letnie dni.