W 2017 r. krakowski Instytut Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II wydał książkę autorstwa Magdaleny Siemion. Jej tytuł jest dość kontrowersyjny: „Teologia ciała. Seks według Jana Pawła II cię wyzwoli„. Niedawno minister Przemysław Czarnek wspominał o włączeniu papieskiego nauczania do nauczania w polskich szkołach, w tym także w kwestiach seksualności. Związku jednego z drugim jednak nie ma.
Nic nie wskazuje na to, by minister Przemysław Czarnek chciał, by właśnie „Teologia Ciała” trafiła do polskich szkół
Nie tak dawno Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek wspomniał w jednym wywiadzie, że włączenie papieskiego nauczania do programów nauczania to całkiem niezły pomysł. Dotyczy to nie tylko przedmiotów oczywistych, ale także chociażby podstaw przedsiębiorczości czy jakiejś formy nauczania o seksualności. Encykliki papieskie, wbrew pozorom, mogłyby wnieść coś pożytecznego w życiu uczniów. Pod warunkiem właściwego zaprezentowania ich uczniom – jako jedna z wielu opinii, nie jako prawda objawiona.
Wypowiedź ministra Czarnka została jednak odebrana przez niektórych jako zapowiedź religijnej indoktrynacji uczniów. Są ku temu pewne przesłanki, przede wszystkim bardzo ścisłe w ostatnich latach związki władzy świeckiej z Kościołem. Być może dlatego satyryczny portal Aszdziennik wykopał książkę Magdaleny Siemion z 2017 r. o interesującym tytule „Teologia ciała. Seks według Jana Pawła II cię wyzwoli„.
Książka w teorii ma popularyzować wśród młodzieży tą dość słabo poznaną stronę papieskiego nauczania. Można powiedzieć, że jest stylizowana na coś pomiędzy podręcznikiem, ćwiczeniami a typowy poradnik ze „złotymi myślami” dla ludzi młodych.
Aszdziennik opublikował fragmenty książki Magdaleny Siemion, które stawiają cały aspirujący podręcznik w bardzo negatywnym świetle
Wydawca, krakowski Instytut Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II reklamuje ją właśnie jako „poradnik dedykowany uczniom szkół ponadpodstawowych i ich nauczycielom”. To z kolei rzeczywiście nasuwa pewne skojarzenie ze słowami Ministra Edukacji i Nauki. Dla Aszdziennika podstawowy problem stanowi treść książki.
Bardzo łatwo wyrwać z kontekstu fragmenty, które kompromitują całą pozycję. „Teologia Ciała” z pewnością dostarcza ich całkiem sporo. Mamy tutaj na przykład ewidentną hiperbolę wyjaśniającą różnicę pomiędzy antykoncepcją a „kalendarzykiem” jako podobną do różnicy między zabiciem babci i czekaniem aż sama umrze.
W środku znajdziemy także osobliwe porównanie „pierwszego razu” do oddania nowego telefonu jednemu z rodzeństwa mając jeszcze drugie. Są też stwierdzenia typu „każde ciało kobiety pasuje do każdego ciała mężczyzny”, czy że jesteśmy własnością Pana Boga. Tego typu kontrowersji Aszdziennik znalazł i upublicznił dwanaście.
Powoływanie się bezpośrednio na Jana Pawła II w tytule tej książki to wręcz nadużycie
Być może „Teologia Ciała” ma do zaoferowania czytelnikowi dużo więcej, w częściach nieopublikowanych przez prześmiewców. Trudno tak naprawdę powiedzieć bez lektury całej książki. Można jednak wskazać elementy kłopotliwe, jeśli rzeczywiście chcielibyśmy z niej uczynić faktyczny podręcznik. W samym tytule są dwa.
Słowo „teologia” nie pozostawia wątpliwości, do jakiej sfery wiedzy i do którego przedmiotu przynależy. Zapewne z punktu widzenia nauczycieli religii mogłoby to rzeczywiście być pożyteczne narzędzie. W końcu przekazanie młodzieży nauczania Kościoła w kwestiach dotyczących cielesności w przystępny i nowoczesny sposób to coś jak najbardziej pożądanego. Poza lekcjami religii podstawę edukacji seksualnej powinny jednak stanowić osiągnięcia współczesnej nauki.
Co więcej, pełen tytuł jest dość mylący. „Teologia ciała. Seks według Jana Pawła II cię wyzwoli” sugeruje, że mamy do czynienia z nauczaniem Papieża Polaka. Magdalena Siemion siłą rzeczy dokonała jednak reinterpretacji papieskiego nauczania, zawartego w katechezach z lat 1979-1984. Powoływanie się bezpośrednio na Jana Pawła II może w tym wypadku stanowić pewne nadużycie.
„Teologia Ciała” może przydałaby się do czegoś nauczycielom religii – na tym kończą się jej potencjalne zastosowania w polskiej szkole
Warto przy tym przypomnieć, że minister Przemysław Czarnek wskazywał raczej na „Miłość i odpowiedzialność” z 1960 r., autorstwa samego Karola Wojtyły. Byłby to chyba lepszy sposób na poznanie papieskiego nauczania odnośnie różnych aspektów relacji międzyludzkich. Infantylizacja papieskiego nauczania z pewnością nie służy kultywowaniu jego dziedzictwa.
„Teologia Ciała” jest proponowana uczniom szkół ponadpodstawowych. Ci powinni już sobie poradzić z bardziej dojrzałym podejściem do tego samego tematu. Potrzeba tłumaczenia zagadnienia na język, nazwijmy to, „pseudomłodzieżowy” nie jest raczej koniecznością. Zwłaszcza, że w tym wieku młodzi ludzie niespecjalnie lubią być traktowani jak dzieci.
To oczywiście rozważania czysto hipotetyczne. Żadna wypowiedź Ministra Edukacji i Nauki nie wskazuje na to, by „Teologia Ciała” miała zostać zalecona jako podręcznik w polskich szkołach. Wiele wskazuje na kolejną internetową burze w szklance wody.