W Polsce od dawna szerzą się różnego rodzaju teorie spiskowe. Najczęściej wtedy, gdy mają jakiś związek z polityką. Nie ma się co oszukiwać: to właśnie ta sfera naszego życia publicznego robi nam przysłowiową wodę z mózgu. Mieszkańcy naszego kraju dość często wykazują mentalność spiskową. To wcale nie jest do końca zła wiadomość.
To nie covid-19 odpowiada za wzrost wiary w różnego rodzaju spiskowe hipotezy
Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że otaczający nas świat jakiś czas temu stanął na głowie i już dawno stracił resztki sensu. Jak sobie poradzić z codzienną konfrontacją z kolejnymi absurdami rzeczywistości? Dla wielu z nas odpowiedzią mogą być różnego rodzaju teorie spiskowe. Tak się składa, że Polacy je wręcz kochają.
Nie da się ukryć, że szczególnie mocno zetknęliśmy się z tym zjawiskiem w okresie epidemii covid-19. Tym razem nawet nie chodzi mi o to, żeby cokolwiek wytykać antyszczepionkowcom. Po prostu większe nagromadzenie różnego rodzaju spiskowych tez w przestrzeni publicznej stanowiło dla świata nauki całkiem niezły impuls, by zbadać całą sprawę.
Na początku zeszłego roku w periodyku Nature Human Begavior opublikowano wyniki badań obejmujące aż 100 tysięcy osób. Mowa o mieszkańcach 26 państw, głównie europejskich. Tak się składa, że jednym z ich autorów był Polak, dr hab. Michał Bilewicz, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Wnioski są naprawdę interesujące.
Okazuje się, że Polacy generalnie wykazują mentalność spiskową. Nie znajdujemy się jednak w bezpośredniej czołówce społeczeństw, które namiętnie wierzą w teorie spiskowe. Co ciekawe, te konkretne badania wcale nie potwierdzają, że podczas epidemii wzrosła liczba osób wierzących w różnego rodzaju spiski. W najlepszym wypadku miały się one zrobić głośniejsze i bardziej widoczne w przestrzeni publicznej.
Warto tutaj wspomnieć, że wyniki innych badań przeprowadzanych dla Uniwersytetu Jagiellońskiego sugerują, że w latach 2014-2020 systematycznie rośnie odsetek Polaków wyznających teorie spiskowe. Ściślej mówiąc: liczba osób cechujących się małą spiskową podejrzliwością spadła z 25 do 12 proc. Równocześnie liczba osób z silnym natężeniem tej cechy wzrosła z 37 do 45 proc. Jeżeli więc nie pandemia, to co? Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna: polityka.
W spiski wierzą wszyscy, ale największy problem mają z tym młodzi wyborcy politycznej ekstremy
Postawiona wyżej teza współgra zarówno z wynikami międzynarodowych badań, jak i tych czysto krajowych. Zacznijmy od tez postawionych przez prof. Bilewicza. Co do zasady: im dalej od politycznego centrum, tym większa wiara w spiski.
Zarówno zwolennicy radykalnego konserwatyzmu, jak i zdecydowani lewicowcy wyróżniają się większą wiarą w teorie spiskowe niż ludzie, których poglądy są umiarkowane. Do tego dochodzi jednak większa popularność teorii spiskowych na prawicy niż na lewicy.
Uczony zwraca uwagę, że teorie spiskowe co do zasady są popularniejsze wśród wyborców nie partii rządzącej, lecz opozycji. Wynikać to ma z tego, że szczególnie podatne są na nie te osoby, które nie mają poczucia kontroli nad swoim życiem i polityką. Tak się składa, że typowy polski wyborca raczej nie ma zbyt wielkiego poczucia kontroli nad życiem politycznym w naszym państwie. W oczywisty sposób problem ten dotyka bardziej te osoby, których „ulubieńcy” nie mają udziału w sprawowania władzy. Mają ją za tą „tamci”, których tym łatwiej oskarżyć o wszelkie możliwe okropieństwa.
Badania dla Uniwersytetu Jagiellońskiego potwierdzają tezę, że to skrajna prawica jest szczególnie podatna na teorie spiskowe.
Wśród zwolenników poszczególnych partii politycznych odnotowano zróżnicowany odsetek wyborców z silną internalizacją spiskowych schematów interpretacyjnych. Najwięcej znalazło się wśród zwolenników Konfederacji (68 proc.), a najmniej wśród zwolenników Koalicji Obywatelskiej (35 proc.)
Co ciekawe, te konkretne badania sugerują, że bardziej odporni na teorie spiskowe są przedstawiciel starszych pokoleń. Być może dlatego, że w dzisiejszych czasach to właśnie młodzi są bardziej skorzy do wybierania politycznej ekstremy. Spiskowej mentalności sprzyjać ma także częstsze udzielanie się w mediach społecznościowych.
Trzeba przyznać, że wspomniany wzrost podatności Polaków na teorie spiskowe współgra z zaognianiem się konfliktu politycznego. Nie da się także ukryć, że stały się one narzędziem w bieżącej walce politycznej. Z przywoływanych wyżej badań wynika też to, że wyznawcy poszczególnych politycznych stronnictw mają własne unikalne teorie spiskowe, w które wierzą.
Teorie spiskowe w jakiś sposób pomagają nam radzić sobie z otaczającą nas rzeczywistością
Wiara w teorie spiskowe nie wynika wcale z niskiej inteligencji czy ograniczonych zdolności poznawczych. Jej główną przyczyną jest silnie rozbudowany sceptycyzm. Ten z kolei wynika z braku zaufania. Z oczywistych powodów nie ufamy politykom, co jest w zasadzie bardzo zdrowym odruchem. Nie ufamy również wielkim korporacjom i globalnym koncernom. Nieszczególnym zaufaniem cieszą się właściwie wszelkiego rodzaju elity: globalne, krajowe, ale także czysto lokalne. Należy przy tym podkreślić, że w każdym z tych przypadków mamy ku temu całkiem sensowne powody.
Nie ma się co oszukiwać: spiski są nieodłącznym elementem historii, a sceptycyzm ułatwia człowiekowi przetrwanie w środowisku, w którym zdrada może się czaić praktycznie na każdym kroku. Problem zaczyna się jednak w momencie, gdy nasz sceptycyzm staje się irracjonalny. Wówczas jesteśmy gotowi oskarżać osoby i grupy, których nie lubimy, o wszystko, co najgorsze i nie patrzymy już nawet, czy nasze zarzuty jeszcze mają jakiś sens.
Na tym etapie zdrowy rozsądek może się nam wykończyć. Skończymy wówczas z wiarą w Imperium Wielkiej Lechii, której historia została wymazana przez złowrogi Watykan, albo w zmiennokształtne jaszczurki potajemnie rządzące światem. Może być jeszcze gorzej, bo kiedyś ludzie nabierali przekonania, że Żydzi przerabiają chrześcijańskie dzieci na macę. Jak to się skończyło, to wszyscy doskonale wiemy.
Postawiłbym także tezę, że wierząc w teorię spiskową, wykazujemy się swego rodzaju optymizmem. To znaczy: tłumaczymy spiskiem zjawiska do wyjaśnienia których wystarczy zwyczajna niekompetencja. Tak jakbyśmy nie chcieli przyjąć do wiadomości, że „oni” rzeczywiście mogą być aż tak głupi, niegospodarni, bezmyślni, zacietrzewieni i zapatrzeni w siebie. Wówczas prawdopodobnie nasza psychika mogłaby nie wytrzymać zderzenia w rzeczywistością.