Część mieszkańców dużych miast nie wyobraża sobie, by Uber i inne przewozy osób tego rodzaju miały nagle zniknąć. Podróż zwykłą taksówką lub komunikacją miejską przestała być w wielu przypadkach opłacalna. Teraz jednak okazuje się, że Uber (a także podobne przewozy) i carsharing mogą przyczyniać się do zwiększenia liczby wypadków na drogach. Takie wnioski płyną z amerykańskich badań, chociaż nie wiadomo, jakie ma to przełożenie na Europę i czy faktycznie można dostrzegać w wynikach badań coś więcej niż równoległy wzrost dwóch zjawisk.
Uber i carsharing: czy faktycznie przyczyniły się do zwiększenia liczby wypadków?
Jak donosi portal brd24.pl, naukowcy z Uniwersytetu Chicagowskiego i Uniwersytetu Rice’a w Huston postanowili dokładniej przyjrzeć się statystykom National Highway Traffic Safety Administration dotyczących śmiertelnych wypadków w Stanach Zjednoczonych. Badacze chcieli przede wszystkim sprawdzić, jak zmieniła się liczba wypadków drogowych w poszczególnych miastach USA od momentu, gdy zaczęły tam funkcjonować przewozy osób takie jak Uber i Lyft. Okazało się, że pojawienie się tych dwóch firm zbiegło się w czasie ze wzrastającą liczbą wypadków. Teoretycznie zatem można byłoby wysnuć wniosek, że to Uber i szeroko pojęty carsharing przyczyniły się do takiego stanu rzeczy. W praktyce jednak należy sobie zadać pytanie, na ile te dwa fakty są ze sobą powiązane. Równie dobrze wprowadzenie Ubera mogło tylko w niewielkim stopniu wpłynąć na liczbę wypadków, a przyczyn większej liczby kolizji należy szukać zupełnie gdzie indziej. Amerykańscy naukowcy jednak upierają się przy swoim. Ich zdaniem Uber i carsharing przyczyniły się do zwiększenia śmiertelnych wypadków drogowych o 2-3 proc.
Uber i Lyft krytykują wyliczenia badaczy i uważają, że jest wręcz odwrotnie
Nikogo chyba specjalnie nie zdziwi, że Uber i Lyft nie podeszli entuzjastycznie do wyliczeń amerykańskich naukowców. Obie firmy nazwały ustalenia badaczy „głęboko wadliwymi” i w tym konkretnym przypadku trudno nie zgodzić się z tym, że naukowcy mogli zanadto uprościć pewne kwestie. Uber zresztą ripostuje, że na dobrą sprawę jest właściwie odwrotnie, i Uber raczej przyczynia się do zmniejszenia liczby wypadków, a nie zwiększenia. W tym kontekście warto przypomnieć raport More Options. Shifting Mindsets. Driving Better Choices, z którego wynika, że np. w Kalifornii, czyli ojczyźnie Ubera, liczba wypadków pijanych kierowców po wprowadzeniu aplikacji na rynek spadła o 6,5 proc. Co zresztą istotne, to nie jedyne badania, z których wynika, że Uber mógł w jakimś stopniu przyczynić się do zmniejszenia liczby kierowców prowadzących samochód po kilku głębszych.
W Polsce na ten moment brakuje jakichkolwiek badań, które miałyby ukazać związek wprowadzenia Ubera i carsharingu z liczbą wypadków (zarówno zwykłych jak i z udziałem ofiar śmiertelnych). Nie powinno to zresztą dziwić – negatywne dane mogłyby wpłynąć mocno na wizerunek firm.