Dlaczego sam nie kupiłem ubezpieczenia na psa?
Za kilka dni mojego zwierzaka czeka wizyta weterynaryjna. Ustalając termin badania, przypomniałem sobie o ubezpieczeniu dla czworonogów, które w teorii może pokryć wydatki na weterynarza. W teorii, bowiem od takiego ubezpieczenia jest sporo wyłączeń. Dlaczego nie ubezpieczyłem psa? Właśnie przez owe wyłączenia.
Przeszło 3 lata temu adoptowałem poczciwego psiaka, który miał wówczas 3,5 roku. Co prawda dostałem wraz z nim jego książeczkę zdrowia, a nawet wyprawkę, to jednak nie mogłem być w stu procentach pewny co do jego historii zdrowotnej. Z czystej ciekawości zacząłem szukać dla psa odpowiedniej polisy. I dość szybko z niej zrezygnowałem.
Okazuje się, że w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia (OWU) tego rodzaju usług istnieje szereg wyłączeń. Sporo w tym analogii do ubezpieczenia na życie człowieka, w którym nie możemy się na przykład ubezpieczyć na wypadek choroby, która sieje już spustoszenie w organizmie. W przypadku mojego czworonożnego przyjaciela aż tak źle nie było - wręcz przeciwnie - ale i tak na 99% nic bym nie ugrał przy próbie otrzymania odszkodowania. Wszystko przez to, że nie byłem właścicielem zwierzaka od samego początku, lecz adoptowałem go w dorosłym wieku, przez co nie dysponowałem pełną historią jego zdrowia i badań.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
A co w przypadku osób, które mają psa lub kota od szczeniaka i kociaka? Czy w ich przypadku ubezpieczenie ma sens?
Ubezpieczenie psa i kota
Na rynku nie ma aż tak wiele ofert na ubezpieczenie naszych czworonożnych pupili. Jak pisze rankomat.pl, takie produkty ubezpieczeniowe znajdziemy w towarzystwach Generali, TU Europa czy Uniqa. Często są one zawierane w ramach rozszerzonej polisy mieszkaniowej. Możemy też wykupić abonament Pethelp w cenie od 19 do 199 złotych miesięcznie.
Naturalnie od ceny pakietu (oraz towarzystwa ubezpieczeniowego) zależy zakres ochrony. Każda firma oferuje nieco inną usługę, ale w końcu "diabeł tkwi w szczegółach", a tym bardziej w ubezpieczeniach. W zależności od rodzaju ochrony, suma ubezpieczenia waha się najczęściej od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
W teorii wygląda to nieźle, ale wystarczy wejść na witryny powyższych TU, aby przekonać się, że ubezpieczenie czworonoga w Polsce to czysta iluzja. Przykładowo w Generali w ofercie za 69 złotych miesięcznie istnieje procentowy udział własny 10% na każde zdarzenie. Oprócz tego jest tu też kwotowy udział własny w wysokości 2000 złotych - tym razem o tyle jest pomniejszane pierwsze wypłacone odszkodowanie podczas trwania ochrony. Do wyboru są też inne pakiety, w tym topowy za 150 złotych na miesiąc z UW 200 zł.
Z drugiej strony np. Uniqa ubezpieczy Twojego zwierzaka, ale w ramach rozszerzenia polisy nieruchomości (mieszkania, domu, domku letniskowego). Może to mieć sens, bo otrzymujesz dwa produkty zamiast jednego, ale i tak wszystko zależeć będzie od zakresu świadczeń i zapisów w OWU. A te w przypadku zwierzaków bywają bezlitosne.
Jak dla mnie ubezpieczenie psa czy kota w Polsce nie ma sensu, gdyż cena polisy jest niewspółmierna do ryzyka i otrzymania ewentualnego odszkodowania. Trzeba mieć naprawdę chorowitego zwierzaka, aby coś zyskać na polisie. Z drugiej strony TU muszą przecież zarabiać na swoich produktach - może gdyby były one popularniejsze, to ceny byłyby bardziej akceptowalne? Kto wie.
Istnieje jednak rodzaj ubezpieczenia, które może naprawdę się przydać: od odpowiedzialności cywilnej dla psa lub kota.
Ubezpieczenie OC na psa i kota
Może OC na kota nie jest aż tak pożądane, chyba że mówimy o kocie wychodzącym. Ale to właśnie psiaki są zwierzętami, które kilkukrotnie w ciągu doby wyprowadzamy na spacer, podczas którego może zdarzyć się wszystko.
OC na psa chroni m.in. od:
- ugryzienia,
- uszkodzenia mienia,
- spowodowania wypadku (np. przewrócenie rowerzysty).
Takie wypadki losowe czasami się zdarzają i w tym przypadku ubezpieczenie OC czworonoga ma jak najbardziej sens. Tym razem wspomniane wcześniej Generali jest naprawdę tanie, gdyż OC kosztuje miesięcznie (oprócz polisy zdrowotnej) dodatkowe 3, 5, 6 lub 8 zł na miesiąc. Za tę parę złotych zyskasz sumę gwarancyjną od 20 000 do nawet 200 000 złotych - to górna granica odpowiedzialności Generali z tytułu ubezpieczenia OC.
Jak to jednak bywa, także w OC dla psa istnieją pewne wyłączenia. Wśród nich jest m.in. konieczność zachipowania zwierzęcia (tak samo, jak w przypadku wcześniejszej ochrony od choroby i leczenia). Nie ma też co liczyć na polisę OC, gdy nasz zwierzak pogryzie innego psa lub osobę podczas spaceru bez smyczy lub bez kagańca w miejscach, gdzie jest on wymagany. To samo tyczy się obowiązkowego szczepienia czy celowego działania/zaniedbania ze strony właściciela.
Mam też niemiłą informację dla właścicieli ras psów uznawanych powszechnie za agresywne. Pitbulle, rottweilery czy owczarki kaukaskie i inne mogą być wyłączone z ubezpieczenia OC, ale wszystko zależy od OWU danego towarzystwa.