Niepowodzenia na egzaminie na prawo jazdy to znane zjawisko. Większość osób podchodzących do tego testu nie liczy na zdanie go za pierwszym razem. W praktyce zdarza się, że niektórzy podejmują próby nawet kilkadziesiąt razy. Mimo że wielu egzaminowanych ma wątpliwości co do decyzji egzaminatorów niewielu z nich decyduje się na zakwestionowanie wyniku. Tymczasem w niektórych przypadkach właśnie to może okazać się skuteczne.
Zgodnie z ustawą o kierujących pojazdami z 2011 roku marszałek województwa ma prawo unieważnić egzamin państwowy. Można to zrobić wtedy, gdy zostanie udowodnione, że przebieg egzaminu był niezgodny z prawem. Przez to wpływ na wynik był istotny. W praktyce oznacza to, że błędy proceduralne czy nadmierne wymagania egzaminatora, niewynikające z przepisów, mogą stanowić podstawę do wznowienia sprawy i ponownego rozpatrzenia rezultatu. W taki sposób można spróbować uratować niezdany egzamin na prawo jazdy. Wówczas egzamin przeprowadza się ponownie i to na koszt wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego.
Popełnienie jakiegokolwiek błędu nie powoduje, że automatycznie oblewasz egzamin na prawo jazdy
Praktyczna część egzaminu na prawo jazdy składa się z kilku zadań, które zdający powinien wykonać zgodnie z określonymi technikami i standardami. Ta część może zostać przerwana przed ukończeniem. Ale tylko wtedy, gdy zachowanie kierowcy zagraża bezpośrednio zdrowiu lub życiu uczestników ruchu drogowego. Sam fakt popełnienia błędu nie jest wystarczającą podstawą do zakończenia egzaminu.
Naczelny Sąd Administracyjny jasno stwierdził, że przerwanie egzaminu jest dopuszczalne wyłącznie w sytuacji realnego zagrożenia. W przypadku zwykłych uchybień, nawet powtarzających się, egzamin powinien być kontynuowany, a ewentualne błędy oceniane dopiero w kontekście całokształtu jazdy.
Egzaminator zapędził się ze swoimi wymaganiami i przegrał w sądzie
W jednej z rozpatrywanych przez sąd spraw egzamin został unieważniony, ponieważ egzaminator nałożył na zdającego wymogi wykraczające poza przepisy. Chodziło o zadanie polegające na ruszaniu z miejsca oraz jeździe do przodu i tyłu. Egzaminator wymagał od zdającego, aby podczas oceny sytuacji drogowej spojrzał nie tylko w lusterka boczne i środkowe, ale również przez tylną szybę, odchyliwszy głowę. Tymczasem przepisy nie precyzują takiego obowiązku; wystarczy upewnienie się przez kierowcę o możliwości jazdy poprzez obserwację sytuacji w ruchu drogowym. Tę czynność zdający wykonał poprawnie.
Brak jednoznacznego wymogu w przepisach sprawił, że dodatkowe oczekiwania egzaminatora nie mogły być podstawą do negatywnej oceny wystawionej kursantowi. Sąd uznał więc, że to egzaminowany miał rację.