Zabiłeś karpia z wanny? Możliwe, że stałeś się przestępcą

Codzienne Prawo Dołącz do dyskusji
Zabiłeś karpia z wanny? Możliwe, że stałeś się przestępcą

Uśmiercenie wigilijnego karpia to wbrew pozorom bardzo poważna sprawa. Teoretycznie może się dla nas skończyć nawet karą do 3 lat pozbawienia wolności. W końcu nikt nie powiedział, że trzymanej w wannie ryby nie obowiązują przepisy ustawy o ochronie zwierząt. Te zaś wymagają humanitarnego traktowania każdego zwierzęcia.

Uśmiercenie wigilijnego karpia powinno odbywać się zgodnie z przepisami ustawy o ochronie zwierząt

Kupowanie żywych karpi przed Wigilią to większy problem niż pożytek. Nie chodzi mi o sprawy czysto etyczne, lecz o względy praktyczne oraz te czysto prawne. Siłą rzeczy po to Polacy kupują ryby, żeby je później zjeść. Tak kończy przytłaczająca większość karpi pochodzących z marketów i targowisk. Żeby karpia zjeść, trzeba go najpierw zabić. Nie każdy potrafi to zrobić we właściwy sposób, nie każdy nawet zadaje sobie wystarczający trud. Równocześnie uśmiercenie wigilijnego karpia jest czynnością istotną z punktu widzenia ustawy o ochronie zwierząt.

Już art. 5 wskazuje, że każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania. Karp jak najbardziej mieści się w tym zbiorze. Następny artykuł ustawy. Art. 6 zabrania zabijania zwierząt poza przypadkami określonymi w ustawie oraz znęcania się nad nimi. Uśmiercenie wigilijnego karpia samo w sobie w zasadzie jest legalne. Grunt to dokonać tej czynności poprawnie. Dlatego nas najbardziej interesują przepisy art. 33 oraz 34 ustawy o ochronie zwierząt. W tym pierwszym znajdziemy ust. 1a, który wyraźnie stanowi:

Uśmiercanie zwierząt może odbywać się wyłącznie w sposób humanitarny polegający na zadawaniu przy tym minimum cierpienia fizycznego i psychicznego.

W przypadku drugiego przepisu kluczowym dla naszych rozważań fragmentem jest ustęp 4 punkt 2).

Zabrania się:
[…]
2) uboju lub uśmiercania zwierząt kręgowych przy udziale dzieci lub w ich obecności;

Należy je rozumieć w sposób bardzo dosłowny. Uśmiercenie wigilijnego karpia wymaga od nas upewnienia się, że zwierzęciu nie zostanie zadane większe cierpienie, niż to absolutnie niezbędne. Całemu procesowi pod żadnym pozorem nie mogą przyglądać się dzieci. Tym bardziej nie mogą one brać aktywnego udziału w zabijaniu ryby.

Teoretycznie najlepszym sposobem jest ogłuszenie ryby i jej natychmiastowa dekapitacja

Dlaczego te przepisy są takie ważne? Odpowiedź jest bardzo prosta: dlatego, że w przeciwnym wypadku popełniamy przestępstwo z art. 35 ust. 1 ustawy.

Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1–4 podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Warto przy tym wspomnieć, że dalsze ustępy tego artykułu przewidują dla sprawcy dodatkowe konsekwencje. Uśmiercenie wigilijnego karpia połączone ze szczególnym okrucieństwem sprawia, że sąd może wymierzyć karę w zakresie od 3 miesięcy do lat 5 w więzieniu.

W przypadku skazania za zabicie zwierzęcia z naruszeniem ustawy sąd obligatoryjnie nakłada nawiązkę na wskazany cel związany z ochroną zwierząt. Może ona wynieść od 1 000 do 10 000 zł. To nie koniec, bo sąd dysponuje również możliwością orzeczenia zakazu posiadania wszystkich zwierząt albo określonych ich rodzajów. Zakaz ten staje się obowiązkowy, gdy w grę wchodzi szczególne okrucieństwo.

Jak w takim razie uśmiercenie karpia powinno wyglądać? Być może zabrzmi to makabrycznie, ale ludzkość nie wymyśliła nic lepszego w kwestii humanitarnego zabijania niż błyskawiczna dekapitacja. Eksperci zalecają przy tym uprzednie uderzenie ryby tępym narzędziem w głowę, by ją ogłuszyć. Europejskie standardy dopuszczają co prawda także wykorzystanie prądu elektrycznego, ale trudno byłoby nazwać takie rozwiązanie praktycznym oraz bezpiecznym.

Brzmi jak całkiem sporo zachodu? Zgadza się, zwłaszcza jeśli nie mamy wprawy. Pewną pociechą jest jednak to, że opisanego wyżej przestępstwa nie da się popełnić nieumyślnie. Jeśli więc uśmiercenie wigilijnego karpia nie poszło po naszej myśli, ale wcale nie mieliśmy zamiaru zadawać rybie cierpienia, to odpowiedzialność karna zasadniczo nam nie grozi. Czy jednak warto w ogóle zadawać sobie trud? Chyba nie, bo korzyści ze „świeżości” takiej ryby wydają się w gruncie rzeczy znikome. Lepiej zostawić uśmiercanie zwierząt i odpowiedzialność za ewentualne błędy zawodowcom.