Walka z alternatywami dla papierosów w ten sposób to błąd. Rozwiązanie problemu jest nie tam, gdzie myślą rządzący

Prawo Zagranica Zdrowie Dołącz do dyskusji
Walka z alternatywami dla papierosów w ten sposób to błąd. Rozwiązanie problemu jest nie tam, gdzie myślą rządzący

Ministerstwo Zdrowia planuje wprowadzenie całkowitego zakazu sprzedaży jednorazowych e-papierosów oraz ograniczenie dostępności innych bezdymnych produktów nikotynowych. Według resortu takie działania mają chronić młodzież przed uzależnieniem i przeciwdziałać zanieczyszczeniu środowiska. Choć intencje są szczytne, warto zastanowić się, czy proponowane rozwiązania są rzeczywiście skuteczne. Historia pokazuje, że polityka oparta wyłącznie na zakazach i ograniczeniach nie musi przynosić oczekiwanych efektów.

Walka z dymem tytoniowym to nie walka z nikotyną

Tak, walka z papierosami jest zjawiskiem pożądanym – istnieją jednoznaczne dowody na to, że jest to wyjątkowo kosztowna używka. Przedwczesne zgony, dodatkowe koszty dla całego systemu opieki zdrowotnej. Jak jednak tę walkę prowadzić? Zacznijmy od nieoczywistej, dla wielu kontrowersyjnej rzeczy. Być może wielu się na samym początku nie zgodzi. Paradoksalnie, to bezdymne alternatywy mogą być potężnym sprzymierzeńcem w walce z paleniem papierosów, o czym świadczą doświadczenia innych krajów. Tak, te złe i okropne e-papierosy, podgrzewacze tytoniu, saszetki nikotynowe czy snus mogą być nam pomóc w walce z dymem papierosowym. Tak się jednak nie dzieje, bo rządzący postanowili przeprowadzić walkę z wszystkimi produktami nikotynowymi jednocześnie.

Wiem, że lepiej jest postawić znak równości między wszystkimi produktami i straszyć, ale nie tędy droga. Według Public Health England (PHE) wapowanie jest o 95% mniej szkodliwe od palenia papierosów. Chociaż długoterminowe badania nadal trwają, istnieje już wystarczająco dużo dowodów naukowych, że e-papierosy są pozbawione wielu szkodliwych substancji obecnych w dymie papierosowym. Profesor John Newton, dyrektor ds. poprawy zdrowia w PHE, jednoznacznie stwierdził, do czego prowadzi takie wyolbrzymianie:

To byłaby tragedia, gdyby tysiące palaczy, którzy mogliby rzucić palenie dzięki e-papierosom, rezygnowały z tej możliwości przez fałszywe obawy dotyczące bezpieczeństwa.

Podkreślę to wyraźnie – nikt tu nie próbuje udowodnić, że alternatywy dla papierosów są zdrowe, nie szkodzą i nie uzależniają. Zacznijmy jednak podchodzić do tego racjonalnie, nie traktujmy wszystkiego tak samo. To dym papierosowy jest największym problemem – najbardziej szkodliwy, wyniszczający i dotykający również niepalących.

Historie z zagranicy powinny nas inspirować

Zacznijmy od podgrzewaczy tytoniu, które są również pozbawione szeregu substancji, które możemy spotkać w tradycyjnych papierosach. To właśnie te urządzenia sprawiły, że sprzedaż papierosów w Japonii w ciągu dekady spadła o 52%. Sukces to mało powiedziane. Owszem, nadal daleko od całkowitego wyeliminowania nikotyny, ale przynajmniej przyjmowana w mniej ryzykownej postaci.

Saszetki nikotynowe oraz snus, popularne szczególnie w krajach skandynawskich, to kolejny przykład tego, że bezdymne alternatywy są istotnym elementem walki z papierosami. Szwecja tak bardzo lubi snusa, że wchodząc do Unii Europejskiej zażądała, aby woreczki z tytoniem były w kraju legalne. Zauważcie, że prawdziwych snusów w Polsce nie dostaniemy, są tylko saszetki nikotynowe. Rozpowszechnienie tego zamiennika w Szwecji doprowadziło do sytuacji, że zaledwie 5% populacji pali papierosy. Nie będzie zaskoczeniem, że spadła także zachorowalność na m.in. nowotwory płuc. Czy udałoby się to, gdyby Szwecja nie postawiła na swoim, gdy wchodziła do Unii Europejskiej?

W Wielkiej Brytanii popularyzacja e-papierosów przyczyniła się do znaczącego spadku palenia tytoniu wśród młodzieży i dorosłych. Odsetek palaczy wśród brytyjskich nastolatków spadł z ponad 20% do mniej niż 10% w ciągu ostatniej dekady. Podobne efekty zaobserwowano w Nowej Zelandii, gdzie liczba palaczy zmniejszyła się z 16% do około 8% między 2011 a 2022 rokiem.

Restrykcyjna polityka może nie przynosić oczekiwanych skutków

Spójrzmy na Australię, gdzie walka z e-papierosami jest kilka poziomów wyżej niż w Polsce. Co więcej, rządzący zamiast luzować śrubę, to jeszcze bardziej ją dokręcają. Od 1 lipca zeszłego roku, wszystkie e-papierosy (z i bez nikotyny) są sprzedawane wyłącznie w aptekach. Oczywiście wyłącznie w celu wspomagania rzucania palenia lub leczenia uzależnienia od nikotyny.

W Australii czarny rynek e-papierosów rozwinął się bardzo dobrze. Szacuje się, że ponad 90% z 1,7 miliona dorosłych użytkowników e-papierosów zaopatruje się dzięki nielegalnym źródłom. Każdego roku do kraju ma trafiać nawet 120 milionów jednorazowych e-papierosów z Chin. I gdzie ta walka z uzależnieniami i ochrona środowiska? Zakazy nie sprawiają, że problemy magicznie znikają. Co więcej, w Australii odnotowuje się podpalenia sklepów tytoniowych – ponad 200 w ciągu dwóch lat. Zorganizowane grupy przestępcze zmuszają ich właścicieli do sprzedaży e-papierosów z przemytu „pod ladą”.

W 2015 roku Tajlandia postanowiła, że zakaże e-papierosów całkowicie. Co prawda cztery lata później zezwolono na ich sprzedaż, to np. import nadal pozostaje zabroniony. I co? Myślicie, że nieprzyjazna polityka państwa wobec e-papierosów sprawiła, że Tajlandia odwróciła się od wapowania? Nic z tych rzeczy. Odsetek młodzieży w wieku 13-15 lat, która zetknęła się z e-papierosami, wzrósł z 3,3% w 2015 roku do 8,8% w 2021 roku.

Eksperymentowano również w Stanach Zjednoczonych. JAMA Pediatrics zbadało efekty wprowadzenia w 2018 roku w San Francisco zakazu aromatyzowanych produktów tytoniowych. Tak, nastąpił spadek użycia e-papierosów, ale za to wzrosła popularność tradycyjnych papierosów. Niepełnoletni uczniowie szkół średnich częściej sięgali po papierosy częściej niż ich rówieśnicy mieszkający w innych częściach kraju, gdzie podobne przepisy nie obowiązywały. Zakładając, że wapowanie jest bezpieczniejszą alternatywą dla tradycyjnych papierosów, to można zacząć w takie zakazy wątpić.

To co z tymi jednorazówkami?

A co jeśli okaże się, że nałożenie ograniczeń na e-papierosy jednak przyniesie pozytywny skutek? Konkretniej chodzi tutaj o ich jednorazowe wersje. W końcu taka Nowa Zelandia, pomimo że nie prowadzi wojny na pełną skalę z bezdymnymi alternatywami, nie oszczędziła jednorazówek. Od 17 czerwca 2025 roku zablokuje ich sprzedaż. Ale jak to? Przecież e-papierosy to ta bezpieczniejsza opcja. I właśnie tutaj pojawia się kolejny problem – co z tego, że jednorazówkami nie dostarczymy tyle substancji smolistych, co za pomocą zwykłego papierosa, skoro uzależnimy się tak samo, a nawet bardziej? W końcu to nikotyna uzależnia, a nie dym.

Kolorowe opakowania, atrakcyjny design, dość niedrogie, łatwość w obsłudze, oryginalne smaki – chce się wręcz powiedzieć, że atrakcyjne dla młodych. Nic tylko palić… i uzależnić się od nikotyny. A ta dla najmłodszych jest tym bardziej niebezpieczna, ponieważ może prowadzić do problemów z pamięcią, koncentracją, a nawet sprzyjać występowaniu depresji czy stanów lękowych. Już samo trzymanie e-papierosa w dłoni jest swego rodzaju nawykiem, który trudno porzucić. Tym bardziej, że według badań ESPAD 2024, aż 59% młodszych uczniów przyznało się do wypalenia przynajmniej jednej jednorazówki. Warto również pamiętać o jednoczesnym spadku zainteresowania zwykłymi papierosami. Coś za coś – niestety. Nawet jeśli z jednej strony widzimy pozytywy, to nie można stwierdzić, że wszystko zmierza w dobrą stronę.

No dobrze, ale co zrobić, żeby mimo wszystko zachować jakąś równowagę? Z jednej strony chcemy pozbyć się dymu papierosowego, a z drugiej nie odpowiada nam także popularność e-papierosów, a w szczególności ich jednorazowych wersji. Może najpierw powinniśmy pozbyć się wszelkiego rodzaju kolorowych opakowań jednorazówek? Zastanówmy się także, czy ich miejsce jest na widoku, tuż przy kasie w sklepach. A może ich miejsce po uprzedniej kontroli jest w licencjonowanych, dedykowanych sklepach? Idea monopolizacji sprzedaży wyrobów tytoniowych i nikotynowych nie jest czymś obcym. Takie systemy już w Europie funkcjonują. Jeszcze jedna rzecz – kontrola nie jest tutaj wspomniana przypadkowo. W końcu pora część jednorazowych e-papierosów pochodzi z co najmniej wątpliwych źródeł. Niewątpliwie słusznym zarzutem wobec jednorazówek jest fakt, iż do końca nie wiemy, co się w nich znajduje.

Walka z jednorazówkami w Europie już trwa – są kraje, które podjęły zdecydowane kroki. Od początku roku takich urządzeń nie kupimy w Belgii. We Francji nie kupimy ich legalnie od 26 lutego. Wielka Brytania również wyznaczyła termin – 1 czerwca. Motywy wprowadzenia nikogo nie zaskoczą – troska o zdrowie młodych i ochrona środowiska. Z drugiej strony musimy zauważyć, że „coś” tu jest nie tak. Dlaczego dzieje się tak, że jednorazówki trafiają w ręce niepełnoletnich? Przecież już teraz wiadomo, że nie powinny być im sprzedawane. To oczywiste, że takie urządzenia nie powinny trafiać w ręce najmłodszych. Czy jednak jedynym rozwiązaniem jest pośrednie przyznanie się do bezradności egzekwowania obowiązujących przepisów poprzez całkowity zakaz? Pomysł wprowadzenia zakazu w Polsce nie jest zatem czymś nowym – to kwestia, którą rozważa się na świecie coraz częściej.

Walka z papierosami nie powinna iść tą drogą

Pamiętajmy jednak o innej, ważnej rzeczy – tym bardziej, że często nie zwracamy na nią uwagi. Czy zastanawialiście się, że walcząc z nikotyną pod wszelkimi postaciami tak naprawdę pomagamy… producentom papierosów? W końcu utrudnianie dostępu do e-papierosów i innych bezdymnych alternatyw jest niejako prezentem dla wielkich koncernów tytoniowych. Ale jak to? Przecież mieliśmy walczyć z uzależnieniem od nikotyny. Słyszeliśmy, że e-papierosy miały być bramą do zwykłych papierosów. Prawda jest jednak taka, że ograniczanie bezpieczniejszych alternatyw sprzyja wzmocnieniu dominacji tradycyjnych papierosów na rynku. Tym bardziej, że użycie bezdymnych środków nie musi wcale prowadzić do tradycyjnych papierosów. To nikotyna jest sprawczynią całego zamieszania, a nie forma jej przyjmowania.

Nie będzie dla mnie zaskoczeniem, jeśli przez zakaz jednorazówek, ktoś palący tylko na imprezach, sięgnie po paczkę zwykłych papierosów, bo nie będzie mieć alternatywy. W końcu zasada działania jest bardzo podobna – wyciągasz z paczki i możesz palić. Użytkownicy jednorazowych e-papierosów lubią je właśnie przez to, że nie muszą „bawić się” z wlewaniem liquidu, ładowaniem.
Jak więc skutecznie walczyć z paleniem? Kluczem jest cierpliwość i ewolucja społeczna. Spójrzmy jeszcze raz na Japonię, która dzięki dostępności podgrzewanych wyrobów tytoniowych, zanotowała spadek sprzedaży papierosów o ponad 50% w ciągu dekady. W Wielkiej Brytanii, jeszcze w 2011 roku paliło 26% osób w grupie wiekowej 18-24. W 2023 roku było to już 10%.
Zamiast agresywnych zakazów, warto postawić na zdroworozsądkowe podejście – zapewnienie kontrolowanego, legalnego dostępu do bezpieczniejszych alternatyw. Jeśli ktoś myśli, że dołożenie dodatkowych kilku linijek w ustawie wywróci nikotynowe statystyki do góry nogami, to jest bardzo naiwny. Jeśli już mówimy o prawie, to przypominam, że w Polsce oficjalnie marihuana jest nielegalna. Czy to powstrzymuje młodych przed jej paleniem? Odpowiedzmy sobie sami.

Społeczeństwo samo dojrzeje do odejścia od klasycznych papierosów. Nie wszyscy jednak zamienią nikotynę ze zwykłego papierosa na nic. W końcu Szwedzi nie porzucili całkowicie nikotyny, a zmienili formę, w której ją przyjmują. Nie bójmy się zatem przyznać, że droga do tego celu wiedzie przez bezdymne zamienniki, takie jak np.. e-papierosy czy snusy. Edukacja, promocja zdrowego stylu życia, kontrola i nadzór nad składem produktów – idźmy tą drogą. Nie porywajmy się na wszystko z hasłem „zakaz”.