Wejście na cudzy teren wcale nie musi się wiązać z jakąkolwiek karą. Chyba, że intruz zadepcze nam rabatki

Prawo Dołącz do dyskusji
Wejście na cudzy teren wcale nie musi się wiązać z jakąkolwiek karą. Chyba, że intruz zadepcze nam rabatki

Możemy zapomnieć o scenach rodem z amerykańskich filmów. W Polsce wejście na cudzy teren nie musi oznaczać dla intruza przykrych konsekwencji. Do wykroczenia dochodzi, jeśli mamy do czynienia z budynkiem albo ogrodzonym obszarem. O przestępstwie możemy mówić, jeśli ten coś ukradnie.

Strzelanie do intruza za samo wejście na naszą działkę stanowi w Polsce rażące przekroczenie granic obrony koniecznej

W amerykańskich filmach i serialach dość często możemy się spotkać z motywem właściciela jakiejś nieruchomości, który jest gotowy grozić bronią nawet policjantom. Wystarczy, że ci choćby przez przypadek weszli na teren jego niczym nieogrodzonej działki. Obowiązujące w Polsce przepisy do niedawna zupełnie rozmijały się z filmowymi scenariuszami zza oceanu. Teraz znajdziemy w nich jeden przypadek w oczywisty sposób nimi zainspirowany. Mowa o art. 25 §2a kodeksu karnego.

Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej, odpierając zamach polegający na wdarciu się do mieszkania, lokalu, domu albo na przylegający do nich ogrodzony teren lub odpierając zamach poprzedzony wdarciem się do tych miejsc, chyba że przekroczenie granic obrony koniecznej było rażące.

Przepis ten w teorii miał bronić przed nadgorliwością organów ścigania tych obywateli, którzy zrobili krzywdę włamywaczowi nakrytego w ich domu. Samo wykluczenie karalności przekroczenia obrony koniecznej w przypadku samego wdarcia się na teren nieruchomości mieszkalnej jak najbardziej jest koniecznym rozwiązaniem. W przeciwnym wypadku druga część przepisu nie mogłaby działać skutecznie. Trudno byłoby bowiem udowodnić intruzowi, że miał jeszcze jakieś bardziej niecne plany.

Na szczęście życie to nie film i w zdecydowanej większości przypadków nie musimy się spodziewać jakichś wyjątkowo drastycznych scenariuszy. Przywołany wyżej przepis zapewnia równocześnie karalność rażącego przekroczenia granic obrony koniecznej. Kluczowym elementem, na który chciałbym zwrócić uwagę, jest sformułowanie „ogrodzony teren”. Obowiązujące w Polsce przepisy są całkiem spójne. Dotyczy to także kar za nieuprawnione wejście na cudzy teren. Czy może raczej: generalnego braku karania takowego zachowania.

Wejście na cudzy teren nie jest wykroczeniem, o ile mamy do czynienia z terenem nieogrodzonym

Wbrew powszechnemu mniemaniu samo wejście na cudzy teren nie jest przestępstwem. Nie musi nawet stanowić wykroczenia. Kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności od roku do lat 10 za kradzież z włamaniem. Siłą rzeczy kary tej nie wymierza się, jeśli sprawca absolutnie niczego nie ukradł i nawet nie próbował. W kodeksie wykroczeń podstawowym przepisem będzie art. 193 §1.

Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Mamy tutaj do czynienia z dwiema osobnymi sytuacjami. Przede wszystkim wdarcie się do czyjej nieruchomości mieszkalnej albo na czyjś ogrodzony teren, jak najbardziej jest wykroczeniem. Grozi za nie dość surowa kara, jak na kodeks wykroczeń, bo w najgorszym przypadku nawet rok w więzieniu. Przy czym tabliczki z napisem „teren prywatny” nie należy uznawać za ogrodzenie.

Ta sama kara grozi osobie, która nie chce opuścić wymienionego typu nieruchomości na wyraźne żądanie właściciela, albo osoby przez niego uprawnionej. Przepis ten można w teorii zastosować przy wypraszaniu szczególnie opornych gości.

Co w sytuacji, gdy mamy do czynienia z terenem nieogrodzonym? Kodeks wykroczeń zawiera także nieco łagodniejszy przepis w postaci art. 157.

Kto wbrew żądaniu osoby uprawnionej nie opuszcza lasu, pola, ogrodu, pastwiska, łąki lub grobli, podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany.

W obydwu przypadkach ściganie odbywa się na wniosek pokrzywdzonego.

Narobienie szkód w cudzej roślinności może się okazać dość kosztownym błędem

O wiele bardziej realna kara za wejście na cudzy teren grozi tym, którzy narobiliby na nim jakichś szkód w roślinności. Przykładem może być zadeptanie czyichś rabatek kwiatowych. W takim przypadku intruz może popełnić wykroczenie z art. 150 kodeksu wykroczeń.

Kto uszkadza nienależący do niego ogród warzywny, owocowy lub kwiatowy, drzewo owocowe lub krzew owocowy, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 złotych.

Warto wspomnieć, że istnieje nieco łagodniejszy przepis dotyczący zniszczenia na nienależącym do niego gruncie leśnym lub rolnym zasiewów, sadzonek lub zadeptanie trawnika. Powinny o tym pamiętać osoby lubiące fotografować się na cudzym polu bez zgody właściciela. Zgodnie z art. 156 kodeksu wykroczeń, grozi za to kara ograniczenia wolności albo do 500 zł grzywny.

Wykroczenie stanowi także podjadanie znajdujących się na terenie cudzej działki warzyw i owoców albo nawet zrywanie kwiatów. Tym razem grzywna może wynieść do 250 zł. Sprawca ryzykuje także karę nagany. Wszystkie przywołane wykroczenia również są ścigane na wniosek właściciela danego terenu.