To może być rozwiązanie, które zrewolucjonizuje procesy rekrutacyjne. Dziś, przeglądając ogłoszenia, w mało którym znajdziemy choć orientacyjną proponowaną stawkę. Kończy się to tym, że często dopiero tuż przed podpisaniem umowy dowiadujemy się ile dla pracodawcy jesteśmy warci. Projekt nowelizacji kodeksu pracy ma jednak prawnie usankcjonować widełki płacowe. O sprawie jako pierwszy napisał portal money.pl.
Albo konkretna kwota albo widełki płacowe
„Pracodawca, publikując w dowolnej formie informację o możliwości zatrudnienia pracownika na danym stanowisku pracy, uwzględnia w niej kwotę proponowanego wynagrodzenia brutto”. Tak brzmi pierwsza z trzech modyfikacji proponowanych przez grupę posłów Koalicji Obywatelskiej. W projekcie jest też drugi paragraf, który daje możliwość podania minimalnej i maksymalnej stawki do wynegocjowania. Jeśli projekt zostałby przyjęty, zapewne z tego drugiego rozwiązania korzystałaby większość pracodawców. Ich bezwzględnym obowiązkiem będzie jednak podanie w ogłoszeniu, w którym są takie widełki płacowe, wzmianki że „kwota podlega negocjacji”.
Grzywna za niedopełnienie obowiązku
Nowelizacja kodeksu pracy zakłada też wyciągnięcie konsekwencji wobec pracodawcy, który nie poda żadnej stawki w ogłoszeniu. Będzie to grzywna, grożąca zarówno za brak konkretnej kwoty bądź widełek, jak i za zatrudnienie za stawkę mniejszą niż podana. Ustawa miałaby wejść w życie 30 lipca 2020 roku. I choć jest to projekt posłów opozycji, to nie musi on z automatu przepaść. Jak pisze money.pl, kilka miesięcy temu dość przychylnie wypowiadał się o nim wiceminister pracy Stanisław Szwed.
Jakie mogą być skutki?
Skutki wprowadzenia tych przepisów mogą być bardzo szerokie. Do pracodawców, którzy oferują mniej atrakcyjne stawki, z pewnością zacznie wpływać mniej aplikacji. A osobom szukającym pracy łatwiej będzie odsiewać nieinteresujące ich ogłoszenia, zamiast angażować się w żmudny, często wieloetapowy proces rekrutacyjny. „Brak informacji o proponowanym wynagrodzeniu w ofertach pracy uderza szczególnie mocno w najbardziej narażone na nierówne traktowanie grupy zatrudnionych: młodych pracowników oraz kobiety”, piszą w uzasadnieniu autorzy projektu. Skończyłyby się też często krępujące dla wielu kandydatów sytuacje, w których trudno im uznać czy podana przez nich kwota nie okaże się za duża i czy czasem nie zniechęci ona pracodawcy.
Autorzy projektu nowelizacji kodeksu pracy zwracają uwagę, że nie wygeneruje ona ani dodatkowych kosztów dla państwa, ani też nie utrudni życia pracodawcom. Ale to już opinia polityków, bo pracodawcy zapewne mają swoje obawy. Ale to ostatecznie rzeczywistość zweryfikuje czy faktycznie zaczną narzekać na brak CV. Posłowie, którzy złożyli projekt, powołują się na przykłady Wielkiej Brytanii i Szwecji, gdzie takie rozwiązania już działają. A że z danych portalu Pracuj.pl wynika, że prawie 70 procent Polaków uważa, że to wynagrodzenie jest dla nich najważniejsze w pracy, chyba czas spełnić ich oczekiwania.