Wolne w Trzech Król jest z nami od 2010 r., a w międzyczasie polska gospodarka rozwija się w szybkim tempie
Święto Trzech Króli nie cieszy się w Polsce takim znaczeniem kulturowym, jak inne ustawowo wolne od pracy święta kościelne. Nic więc dziwnego, że co jakiś czas pada propozycja wykluczenia 6 stycznia z tego grona. Argument jest zwykle taki, że mamy w naszym kraju stanowczo zbyt dużo dni wolnych od pracy. Ich duża liczba wpływa negatywnie na gospodarkę.
Warto w tym momencie przypomnieć, że dokładnie tę samą argumentację powtarzano przy okazji sporu o wolną Wigilię. Wówczas Ryszard Petru z Polski 2050 szacował, że ten jeden wolny dzień przynosi kosztuje nas jakieś 6 mld zł kosztów. Oczywiście wciąż mamy na myśli straty w gospodarce, a nie na przykład zwiększone wydatki budżetowe.
Teoretycznie wolne w Trzech Króli można znieść w drodze zwykłej nowelizacji ustawy o dniach wolnych od pracy. 6 stycznia nie należy bowiem do świąt kościelnych, którym status dnia ustawowo wolnego gwarantuje Konkordat. Czy jednak warto to robić? Niezupełnie. Powiem nawet więcej: nasza gospodarka nie tylko poradzi sobie z Wolną wigilią, ale także wytrzymałaby wolne 2 Maja.
Zacznijmy od wątku, który już poruszałem na Bezprawniku. Mam na myśli iluzję liczby dni ustawowo wolnych od pracy. W art. 1 przywołanej wyżej ustawy znajdziemy:
Dniami wolnymi od pracy są:
1) dni niżej wymienione:
a) 1 stycznia - Nowy Rok,
b) 6 stycznia - Święto Trzech Króli,
c) pierwszy dzień Wielkiej Nocy,
d) drugi dzień Wielkiej Nocy,
e) 1 maja - Święto Państwowe,
f) 3 maja - Święto Narodowe Trzeciego Maja,
g) pierwszy dzień Zielonych Świątek,
h) dzień Bożego Ciała,
i) 15 sierpnia - Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny,
j) 1 listopada - Wszystkich Świętych,
k) 11 listopada - Narodowe Święto Niepodległości,
ka) 24 grudnia - Wigilia Bożego Narodzenia,
l) 25 grudnia - pierwszy dzień Bożego Narodzenia,
m) 26 grudnia - drugi dzień Bożego Narodzenia;
2) niedziele.
Rzecz jednak w tym, że Zielone Świątki oraz pierwszy dzień Wielkiej Nocy zawsze wypadają w niedzielę. Tym samym dni ustawowo wolnych od pracy, których obecność może mieć jakieś znaczenie dla gospodarki spada nam z 14 do raptem 12. To jednak nie koniec.
Nikt mnie nie przekona, że Polacy 2 maja dają z siebie w pracy wszystko. W Wigilię też każdy myślał głównie o świętowaniu
Wolne w Trzech Króli samo w sobie nie powoduje żadnych szkód dla gospodarki. Święto to jest dniem wolnym od 2010 r. Tym samym minęło już ponad 15 lat, w których wolny 6 stycznia jest stałym elementem naszej rzeczywistości. W najlepszym wypadku możemy podliczać potencjalne korzyści, których przedsiębiorcy nie uzyskują tego jednego dnia. W międzyczasie gospodarka Polski systematycznie rośnie w tych latach, w których akurat nie wypadła nam globalna epidemia. Rozwijamy się wręcz w szybkim tempie. W tym roku osiągamy poziom ok. 3,4-3,6 proc. wzrostu PKB. Wygląda więc na to, że liczba dni wolnych nie gospodarczego stanowi kamienia u szyi.
Nie jest też prawdą, że Polacy mało pracują. De facto 12 dni ustawowo wolnych od pracy plasuje nas w okolicach górnych stanów średnich w Europie. Więcej takich dni mają między innymi Łotysze, Litwini, Portugalczycy, Hiszpanie, Austriacy czy Słoweńcy. Trzeba przy tym przyznać, że na naszym kontynencie znajdziemy wiele państw, w których pracownicy mają mniej dni wolnego. O wiele ważniejszy wydaje się jednak zupełnie inny czynnik. Tak się składa, że Polacy należą do najbardziej pracowitych narodów Europy. W Unii Europejskiej wyprzedzają nas tylko Grecy. Wygląda więc na to, że dni ustawowo wolne od pracy nie przekładają się tak mocno na faktyczny czas wykonywania pracy.
Dlaczego jednak stawiałem tezę, że wolna Wigilia i hipotetyczne wolne 2 maja nie zrobi większego wrażenia na polskiej gospodarce? To bardzo proste. Mamy do czynienia z tymi dwoma dniami, w których produktywność i tak jest wyjątkowo niska. Pomiędzy Świętem Pracy a Świętem Trzeciego Maja pracownicy i tak robią, co tylko w ich mocy, by uniknąć pracy. Biorą masowo urlopy, kombinują ze zwolnieniami lekarskimi. Jeżeli już pójdą do pracy, to często jest ona wykonywana na pół gwizdka, bo i tak myślą o wolnym następnego dnia. Z Wigilią było dokładnie tak samo, bo to przecież dosłownie jeden z najważniejszych dni w kalendarzu Polaka, w którym zaczyna się tak naprawdę świętowanie Bożego Narodzenia.
Jeżeli więc praca w te dwa dni jest w gruncie rzeczy niewiele warta, to utracone korzyści dla gospodarki również są niewielkie. Skoro Polacy przepracowują się na co dzień, to zapewnienie im przez ustawodawcę kilku dodatkowych dni wolnych z pewnością nie zaszkodzi. Zostawmy więc święto Trzech Króli w spokoju.