Wyrok TSUE w sprawie Svensson i kilka kolejnych utwierdziły nas w przekonaniu, że pomimo dość rygorystycznego w tej materii orzecznictwa polskich sądów, poprzez linkowanie nie można raczej naruszyć praw autorskich. Komisja Europejska może to jednak niebawem zmienić.
Zacznijmy od spisku. Komu orzecznictwo TSUE nie odpowiada? Wbrew pozorom, jeśli uważnie czytacie Bezprawnika, może i dodacie 2 do 2, połączycie fakty – chodzi o wydawców prasy internetowej, tych hiszpańskich i przede wszystkim niemieckich.
Prawnoautorskie uregulowanie linkowania jest sztuką kompromisu – komentuje Jakub Kralka stojący na czele naszego zespołu prawników, a na co dzień odpowiadający w zespole Bezprawnik.pl za zagadnienia z zakresu ochrony własności intelektualnej.
Z jednej strony z powodzeniem wykorzystują to strony takie jak zamykane od jakiegoś czasu (ale w oparciu o zupełnie inne zarzuty) strony typu iitv.info, scs.pl, seansik.tv czy wciąż prężnie działające forum peb.pl. Z drugiej strony podając hiperłącze w internecie możemy być pewni, że nie zostaniemy adresatem roszczeń jeżeli na pewnej witrynie autor wykorzystuje grafiki bez zgody ich twórcy (a my tego nie możemy zweryfikować). Albo nawet jeśli w chwili linkowania ze stroną było wszystko w porządku, ale po 5 miesiącach domena wygasła, a po roku pod tym samym adresem ktoś zorganizował sobie swoistą „warezownię”.
Członkini Parlamentu Europejskiego z ramienia Partii Piratów (niezbyt obiektywny głos w dyskusji o prawie autorskim, ale przynajmniej w miarę kompetentny) ostrzega jednak na swoim blogu, że Komisja Europejska głęboko zastanawia się nad tym, czy aby wyrok ws. Svensson wprowadził w Europie słuszne standardy odnośnie prawnoautorskich konsekwencji publikacji hiperłączy.
W tym miejscu zacieśniają nam się dwie sprawy, które wprawdzie na tapecie europejskich prawodawców znajdują się już od dawna, jednakże dotąd były ze sobą raczej niepowiązane. Prawnoautorskich skutków linkowania oraz tzw. google tax. Warto przypomnieć bowiem, że wydawcy internetowej prasy w dużych europejskich krajach przez pewien czas chciały wymusić na Google pieniądze w zamian za to, że wypisy ich artykułów pojawiają się (wraz z odnośnikiem) w usłudze Google News czy wyszukiwarce internetowej. Udało się nawet doprowadzić do kilku korzystnych dla wydawców wyroków.
Rezultat? Google niemieckich wydawców od wyszukiwarki po prostu odpięło… Spadki ruchu były tak gigantyczne, że wrócili oni do giganta na kolanach błagając, by ponownie zechciał ich indeksować.
Jak jednak widać przegrana bitwa wcale nie oznaczała z punktu widzenia wydawców złożenia broni i teraz próbują lobbować w Komisji Europejskiej wprowadzenie korzystnego dla nich prawa. W każdym razie tak podpowiada zdrowy rozsądek, ponieważ jeszcze do niedawna w KE panowała raczej tendencja liberalizująca odpowiedzialność za linkowanie uwzględniając specyfikę sprawy, którą we wstępie do artykułu wytłuszcza nasz prawnik. Walcząc o profity od wyszukiwarki internetowej, która w zasadzie napędza im lwią część oglądalności, mogą przy okazji bardzo poważnie uderzyć w nas, tworzących strony internetowe – choćby w postaci swoich profili na Facebooku, gdzie od czasu do czasu linkujemy interesujące treści.
Problemy z prawem autorskim? Z redakcją bezprawnik.pl współpracuje zespół prawników specjalizujących się w ochronie własności intelektualnej, przemysłowej i prawu uczciwej konkurencji. Zachęcamy do skorzystania z ich usług pod adresem kontakt@bezprawnik.pl