Czy pełnoletni uczeń może opuścić teren szkoły (i dlaczego nie)?

Codzienne Dołącz do dyskusji (82)
Czy pełnoletni uczeń może opuścić teren szkoły (i dlaczego nie)?

Wychodzenie ze szkoły na przerwach – a zwłaszcza poza jej teren – stanowi przedmiot dyskusji wśród pełnoletnich uczniów. Czy można bezkarnie opuścić teren placówki, skoro teoretycznie odpowiada się już samemu za siebie?

Osiemnaście lat to piękny wiek w życiu młodego człowieka. Jeszcze nie opuszcza się szkolnych murów, toteż obowiązki są nieduże, ale można już kupić napoje wyskokowe czy tytoń. W pełni odpowiada się już za samego siebie (choć jak praktyka pokazuje, zazwyczaj ciągle decydują rodzice w imię zasady „dopóki tu mieszkasz, będziesz mnie słuchać”), teoretycznie można robić to, na co się ma ochotę. Teoretycznie. Niektóre rzeczy się nie zmieniają.

Rzecz jasna dotyczy to, w pewnym stopniu, również naszej edukacji. Wychodzenie ze szkoły na przerwach jeszcze nigdy nie było tak kuszące. Teraz, gdy uczeń jest pełnoletni, powinien móc spokojnie opuścić w trakcie pauzy szkolny teren i spokojnie zapalić sobie papierosa gdzieś na uboczu. Albo pobiec po, jakże nielegalną, drożdżówkę. Tyle tylko, że tak nie jest. Nawet, jeśli mamy ukończone osiemnaście lat, możemy zostać zatrzymani przy próbie wyjścia ze szkoły. 

Wychodzenie ze szkoły na przerwach

Jak to, zapyta ktoś, przecież dorosły uczeń sam za siebie odpowiada! Ale tylko poza szkolnymi murami, albo wtedy, kiedy uczęszcza już do szkoły policealnej. Ale osiemnastolatkowi w liceum czy technikum ręce wiąże statut. A w nim zazwyczaj znajdziemy zapisy traktujące o tym, jak wygląda wychodzenie ze szkoły na przerwach. Większość statutów wyraźnie podkreśli, że nie ma mowy o tym, by uczeń opuścił teren szkoły – jeśli chce zaczerpnąć świeżego powietrza, może pochodzić po szkolnym podwórku. Jeśli chce zaczerpnąć nikotyny, to ma problem, gdyż na terenie szkoły palić nie wolno. A poza niego wyjść nie wolno.

Taki stan rzeczy nie odpowiada uczniowi? Z chwilą ukończenia przez niego osiemnastu lat wygasa obowiązek edukacyjny. Zawsze może się wypisać ze szkoły. Ponieważ, kiedy wstępuje w jej mury, z automatu akceptuje statut szkoły i jej regulamin. Oczywiście, może zgłosić niepasujący mu zapis statutu do kuratorium (kurator ma prawo do uchylenia zapisów statutowych), ale z góry mówię, że raczej żaden nie pozwoli na wychodzenie ze szkoły na przerwach. Ten sam statut nie pozwala też zazwyczaj na alkohol na studniówce. Jedynym pocieszeniem może być to, że pełnoletni uczeń nieobecności sam może sobie usprawiedliwiać.

Dyrektor odpowiada głową

Wszystko dlatego, że w Ustawie prawo oświatowe, art. 68 ust. 1 pkt 3 oraz pkt 6 mamy następujące zapisy:

Dyrektor szkoły lub placówki w szczególności:

[…]

3) sprawuje opiekę nad uczniami oraz stwarza warunki harmonijnego rozwoju psychofizycznego poprzez aktywne działania prozdrowotne;

[…]

6) wykonuje zadania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa uczniom i nauczycielom w czasie zajęć organizowanych przez szkołę lub placówkę;

Oznacza to w praktyce tyle, że jeśli uczeń wyjdzie ze szkoły na własną rękę i – nie daj Boże – wpadnie pod samochód, odpowiada za to dyrektor. Rodziców nie będzie obchodziło, czy uczeń przeskoczył przez szkolny płot i pobiegł w te pędy przez jezdnię w nieoznakowanym miejscu. Będą winić szkołę i będą mieli ku temu podstawę prawną. A za to już grozi kryminał. Dlatego też dość rzadko zdarzają się szkoły, które w swoim statucie pozwalają pełnoletnim uczniom na wychodzenie ze szkoły na przerwach.

Nauczyciel wyrzucił cię z lekcji? Może mieć kłopoty

Wychodzenie ze szkoły na przerwach to jedno. Czasami jeszcze zdarzają się sytuacje, że nauczyciele wypraszają wyjątkowo niesfornych wychowanków z klasy i polecają im – na przykład – udanie się do wychowawcy, pedagoga czy psychologa szkolnego. Czegoś podobnego nie powinni w ogóle robić. Uczeń lub uczennica może na takie dictum zareagować nerwowo, wyjść ze szkoły i na przykład pójść sobie do domu. Jeśli coś się mu w trakcie tej przechadzki stanie, nauczyciel, który go wyrzucił, ponosi odpowiedzialność. Uczeń miał być na lekcji, miał się znajdować na terenie placówki, ten konkretny uczący miał zadbać o jego bezpieczeństwo. A kuratorium nie będzie słuchać płaczliwych wyjaśnień, że „ja tylko wysłałem go do pani pedagog”.

Gdyby zaś uczeń sam postanowił wyjść z lekcji, zabrać torbę i trzasnąć drzwiami, nauczyciel powinien o tym natychmiast poinformować dyrektora szkoły, który może w takiej sytuacji wezwać policję. Oczywistym jest, że prowadzący zajęcia nie wybiegnie za uciekinierem, bo nie wolno mu zostawić reszty klasy samopas. Bądźcie więc świadomi konsekwencji i pamiętajcie, że dopóki decydujecie się realizować obowiązek szkolny, podlegacie zasadom i prawom panującym w placówce. Odbijecie to sobie na studiach.