Wyrok w sprawie fili.cc. Właśnie zakończył się proces przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Twórca serwisu został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu. Proceder był dochodowy, bowiem według wyliczeń prokuratora mężczyzna zarobił 48 mln zł. Musi je teraz oddać.
Wyrok w sprawie fili.cc
Strona internetowa fili.cc nie działa już jakiś czas, chociaż naśladowcy – również pod względem nazwy i wyglądu serwisu – wyrastają jak grzyby po deszczu. Portal służył do rozpowszechniania filmów i seriali, z czego w serwisie dostępne były produkcje w zasadzie wszystkich „dużych” – od Netflixa, przez Canal+, aż po HBO.
W sprawie zapadł wyrok, a twórca i jedyny administrator serwisu – jak informuje białostocki oddział TVP – został dzisiaj skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu. Musi również zapłacić 48 mln zł właścicielom praw autorskich.
Jak przypomina „Polska the Times”, serwis fili.cc (filiser.pl, filiser.tv) działał przez dłuższy czas (2015-2019) i zgromadzono na nim ponad 60 tys. plików wideo, a także potężną bazę użytkowników. Zarejestrowanych użytkowników było ponad 250 tysięcy, z czego sama rejestracja nie była obowiązkowa. Oglądających mogło być zatem znacznie więcej.
Prokurator uznał, że krąg pokrzywdzonych (dysponentów praw autorskich) zawiera się w ok. 40 podmiotach. Cała działalność została zakwalifikowana nie tylko jako udostępnianie pirackich filmów, ale również jako pranie brudnych pieniędzy. Środki z działalności były bowiem przez właściciela i twórcę fili.cc inwestowane w bitcoiny, czy nieruchomości.
Oskarżyciel publiczny domagał się kary 3,5 roku pozbawienia wolności i zobowiązaniu oskarżonego do zwrotu 47 000 000 złotych. W mowie końcowej prokurator dodał, że sprawa ma charakter precedensowy, ale kara musi być środkiem odstraszającym. Taki punkt widzenia jest możliwy do uzasadnienia, bowiem podobnych serwisów jest mnóstwo.
Właściciel fili.cc skazany
Oskarżony przyznał się do winy i od początku współpracował ze służbami. Wyraził skruchę, a także zapewnił, że zamierza „wrócić na dobrą drogę” i wykorzystać swoje umiejętności do innych, legalnych celów. Nie jest to błahe stwierdzenie, bowiem nawet biegli wskazali na jego niebywały talent informatyczny.
Mężczyzna jeszcze jako 20-latek samodzielnie stworzył serwis, który w sposób automatyczny pobierał pliki z zewnętrznych serwisów i umieszczał je na wskazanych serwerach, przez co – mimo że serwis nosił znamiona pirackiego – zapewniał bardzo wysoką jakość świadczonych usług.
Co istotne, wyrok nie jest prawomocny. Sąd Okręgowy w Białymstoku zajmował się sprawą jako sąd pierwszej instancji z uwagi na znaczną, bo prawie 50-milionową wartość, którą wskutek przestępstwa stracili właściciele praw autorskich do udostępnianych materiałów.
Ewentualną apelację rozpatrywać będzie zatem (co do zasady) Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Na razie jednak nie wiadomo, czy którakolwiek z uprawnionych do tego stron będzie odwoływać się od wyroku sądu okręgowego.