Czterolatki nie znoszą darmozjadów i buntują się, kiedy ktoś, kto nie pracował na wspólny sukces, korzysta z jego owoców. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez psychologów z Uniwersytetu Yale.
Wszyscy ich znamy, bo i są wśród nas. Ludzie, którzy podpinają się pod prąd sąsiada, proszą o poratowanie dwiema złotóweczkami, żyją kombinując, jak tu się przesadnie nie narobić. Poproszeni o pomoc lub zrobienie czegoś zachowują się, jakby ktoś ich poparzył gorącą wodą. Śmieci palą w piecu, bo przecież węgiel drogi. Jeśli już się gdzieś zatrudniają, to szybko okazuje się, że przestają przychodzić na czas do pracy albo w ogóle zapominają, że trzeba było przyjść.
Okazuje się, że jest to ten typ człowieka, którego nie znoszą nawet czterolatki – tak przynajmniej twierdzą psychologowie z Uniwersytetu Yale.
Yale badania
Czterolatki doskonale rozpoznają, kiedy ktoś pasożytuje na innych, bo może – oraz rozpoznają, kiedy sytuacja zmusza kogoś do brania ze wspólnej miski. Przeprowadzono prosty eksperyment – dzieci w wieku od 4 do 10 lat dostały po czekoladce i miały za zadanie zebrać ich jak najwięcej, by dostać za to ciasto. Niektóre dzieci postanowiły jednak zjeść swoją czekoladkę, a i tak próbowały potem załapać się na drugi poczęstunek. Okazuje się, że najgłośniej protestowały najmniejsze dzieci – te mające po cztery i pięć lat. Ba, chciały własnoręcznie ukarać takiego, co nie próbował nawet dorzucić się do ciasta. Jeśli jednak „darmozjad” miał dobre wytłumaczenie („pies zjadł moją czekoladkę”) to wykazywały się większą wyrozumiałością. Inne testy wykazały, że nie chodziło im nawet o nagrodę – sam koncept pasożytowania na grupie był dla nich wstrętny.
Yarrow Dunham, jeden z profesorów, zauważył, że dzieci chętnie współpracują ze sobą, ale i współpracy wymagają. Jednocześnie uważa ich chęć do kooperacji za bardzo pozytywną. Uważa on, że dzieci mają bardzo prospołeczne nastawienie i wiedzą, że czasem trzeba coś poświęcić dla wspólnego dobra.
Jeszcze jedno ważne spostrzeżenie: może nam się wydawać, że dzieci w wieku przedszkolnym są dość samolubne, aczkolwiek badanie udowodniło właśnie, że te nieco młodsze wykazują dużo chęci do współpracy. Co się zmienia po drodze? Od kogo uczą się, iż czasem można „nagiąć system” i zacząć domagać się słodyczy oraz zabawek?
Te znienawidzone darmozjady
Patrząc na te badania trudno się czasem dziwić, że dorośli ludzie oburzają się czasem na tych, którzy nie pracują, a pełnymi garściami czerpią z systemu. Jeśli wszyscy wspólnie dokładamy się do jednego garnka, a potem przychodzi ktoś, kto nie wniósł nic i domaga się jedzenia, spotyka się to z frustracją. Owszem, trzeba pomagać – i to pomagać z głową – aczkolwiek należy również eliminować patologie, o których słyszymy. Bierzmy przykład z rezolutnych czterolatków i domagajmy się, by ci, którzy wyjadają nam z garnka, przynosili też coś od siebie. Ponieważ w naszej naturze leży wzajemna pomoc, ale już bycie wykorzystywanym nie mieści się w społecznej normie.