We Wrocławiu pewien mężczyzna zauważył, że grupa osób chce pomóc jakiemu zwierzęciu. Podszedł więc i zmiażdżył mu głowę, by pokazać że „tak się to robi”. Teraz sąd wymierzył mu karę pół roku pozbawienia wolności, bez zawieszenia. Dlaczego właściwie sądy powinny człowieka który zabił ranną wronę posyłać do więzienia?
Karanie przez państwo znęcania nad zwierzętami wciąż niestety budzi niezrozumienie w części naszego społeczeństwa
Jest pewien specyficzny typ ludzi pozbawionych empatii, których najwyraźniej cieszy zadawanie cierpienia czy odbieranie życia innym istotom. Jako że w przypadku ludzi uskutecznianie tego typu pasji może kosztować delikwenta nawet dożywocie za kratkami, często ich ofiarami padają zwierzęta. Nasze społeczeństwo miewa problem z oceną takich przypadków. Podobnie zresztą jak orzecznictwo sądów, dopiero od niedawna traktujące tego typu sprawy z należytą surowością. Trzeba przyznać: także dzięki sukcesywnemu zwiększaniu kar przez ustawodawcę.
Jak bowiem ocenić człowieka, który widząc zbiegowisko osób chcących pomóc zwierzęciu poszkodowanemu w jakimś wypadku podchodzi i zabija rannego ptaka miażdżąc mu głowę? Na myśl oczywiście przychodzi wiele określeń, z których „zwyrodnialec” najpewniej jest jednym z łagodniejszych.
Wrocławianin zabił ranną wronę, chyba na złość ludziom, którzy próbowali jej pomóc
W tym przypadku, jak podaje Gazeta Wyborcza, rannego ptaka zauważono na jednym z wrocławskich skwerów. Wrona nie była w stanie samodzielnie odlecieć, możliwe że w locie uderzyła w jakąś przeszkodę. Przechodnie zaalarmowali wolontariuszy organizacji Ekostraż, ta z kolei właściwe służby. Być może wronie nie można byłoby pomóc – jednakże dookoła zebrali się ludzie chcący podjąć próbę. Jeśli trzeba byłoby skrócić jej cierpienie, zostałoby to uczynione w sposób humanitarny.
Niestety, trafił się osobnik, który zabił ranną wronę – w wyjątkowo paskudny sposób, wspomniany wyżej. Wedle relacji świadków był przy tym bardzo dumny ze swojego postępowania. Mężczyźnie zrobiono zdjęcia, które Ekostraż przekazała policji. Personalia sprawcy ustalono, ten przyznał się do winy. Nie pozostało nic innego, jak wymierzyć mu karę.
Od strony prawnej sprawa jest stosunkowo prosta. Zgodnie z art. 35 ustawy o ochronie zwierząt, kto zabija zwierzę z naruszeniem przepisów tegoż aktu prawnego, podlega karze. Jeżeli sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem, na podstawie ust. 2 tegoż przepisu, może trafić do więzienia na okres od pół roku do nawet trzech lat. Wrocławski sąd zastosował ten właśnie przepis w praktyce i skazał, notowanego już skądinąd, mężczyznę na pół roku bezwzględnego pozbawienia wolności.
Nauka jest bezlitosna: zwierzęta czują ból i nie są tylko żywymi robotami zaprogramowanymi magicznym „instynktem”
Można by jednak zadać sobie pytanie: dlaczego sąd w ogóle miałby posłać człowieka do więzienia za śmierć zwierzęcia? Istnieją w Polsce środowiska, które wychodzą z założenia, że zwierząt nie należy w ogóle traktować podmiotowo. A to dlatego, że w którymś momencie moglibyśmy dojść do punktu przekraczającego granicę absurdu. Innymi słowy: zrównać człowieka i zwierzę. W takim wypadku właściwą karą wydaje się grzywna, jakieś odszkodowanie zapłacone jakiejś organizacji pożytku społecznego.
Problemów z takim rozumowaniem jest kilka. Przede wszystkim, człowiek jest oczywiście w skali naszej planety bytem wyjątkowym – jednak wcale nie aż tak, jak chciałby siebie samego postrzegać. Między bajki można włożyć hipotezy w myśl których zwierzęta nie czują, czy „nie myślą a kierują się instynktem” – ot, niczym tyle o ile zaprogramowane roboty. Koncepcje tego typu nie wytrzymują zderzenia z badaniami naukowymi.
Krukowate na przykład generalnie są jednymi z najbardziej inteligentnych ptaków. Taka wrona może posiadać intelekt na poziomie nawet czteroletniego dziecka. Przewyższa pod tym względem chociażby sporą część psów. Dzieciobójstwo jakoś w naszej kulturze nie stanowi okoliczności łagodzącej. Choć trzeba przyznać, że niektórzy także i dzieciom chcieliby odebrać część ochrony prawnej, jaką posiadają dorośli ludzie.
Sprawę należałoby postawić jasno: mężczyzna który zabił ranną wronę zakończył w brutalny sposób życie istoty może niebędącej człowiekiem, ale wciąż zdolnej do odczuwania bólu i w jakimś stopniu samoświadomej.
Wiara, nauka, prawo i wrażliwość Polaków mówią jednym głosem: znęcanie się nad zwierzętami jest szkodliwe społecznie
Ciekawy jest przewijający się od czasu do czasu argument religijny. Człowiek miałby otrzymać ziemię od Boga by „czynić sobie Ziemię poddaną”. Problem tylko w tym, że piewcy ludzkiej władzy nad resztą stworzenia zapominają, że chociażby w nauce Kościoła Katolickiego – dominującego w Polsce wyznania – nie ma ona charakteru absolutnego.
Nauka Kościoła nakazuje poszanowanie integralności stworzenia. O ile priorytetem dla katolika zawsze powinien być drugi człowiek, o tyle równocześnie wierni mają obowiązek traktować zwierzęta życzliwie i unikać zadawania im niepotrzebnego cierpienia.
Warto o tym wspomnieć dlatego, że prawo – zwłaszcza karne – nie może leżeć z dala od elementarnej wrażliwości społeczeństwa. Owszem, niektóre przepisy karne będące wyrazem arbitralnej woli ustawodawcy. Niekiedy oderwane od faktu wyrządzenia komukolwiek jakiejkolwiek szkody, nie wspominając nawet o krzywdzie.
W przypadku znęcania się nad zwierzętami jednak, szkodliwość społeczna takiego przestępstwa jest jasno osadzona zarówno w osiągnięciach nauki, jak i w naszej kulturze. Nie sposób również nie zauważyć, że przyzwolenie dla tego typu zachowań z roku na rok maleje. Co zresztą ma odzwierciedlenie w samych wyrokach sądów. Dlatego człowiek który zabił ranną wronę nie został bynajmniej przez wrocławski sąd w żaden sposób skrzywdzony.
Ktoś kto zabił ranną głowę miażdżąc jej głowę na oczach innych ludzi skrzywdził nie tylko zwierzę, ale również świadków zdarzenia
To jednak niejedyny ważny aspekt całej sprawy. Prawo karne ma za zadanie nie tylko wymierzać sprawiedliwość sprawcom przestępstw. Pełni również funkcję prewencyjną, oraz ochronną. Obowiązkiem państwa jest także zapobieganie popełnianiu przestępstw na szkodę swoich obywateli. Oczywiście, zwierzęta obywatelami nie są. Istnieje jednak zauważalna korelacja pomiędzy znęcaniem się nad zwierzętami a traktowaniem innych ludzi.
Brak empatii względem zwierząt często świadczy o zaburzonej osobowości. Znęcanie się nad zwierzętami może w sprzyjających warunkach przerodzić się w popełnianie przestępstw na szkodę innych osób. Ktoś kto zabił ranną wronę następnym razem może skrzywdzić drugiego człowieka. Dobrze by było, gdyby takim osobom dobitnie uświadomiono istnienie nieprzekraczalnej granicy zanim do tego dojdzie.
Właśnie na aspekt wychowawczy tej konkretnej kary zwrócił uwagę wrocławski sąd. Zdaniem składu orzekającego, nauczkę powinien wyciągnąć nie tylko sprawca, ale także pozostali obywatele:
Kara powinna też wpłynąć na kształtowanie świadomości prawnej społeczeństwa, co ma szczególnie istotne znaczenie w przypadku przestępstw popełnianych na szkodę zwierząt, traktowanych nierzadko bardziej jak przedmioty niż jak żywe stworzenia.