Kilka dni temu portal X (ex-Twitter) obiegł wpis firmy ProtonVPN, która pochwaliła się ostatnimi imponującymi wynikami we Francji. Nie były one jednak przypadkowe, a ściśle związane z branżą pornograficzną. Dokładniej mówiąc, chodzi o protest samej branży przeciwko wprowadzeniu weryfikacji wieku użytkowników przed wejściem na strony dla dorosłych. Najpopularniejsze strony w ramach sprzeciwu przerwały działanie na terenie Francji. Efekt? Ludzie sięgnęli po VPN. Z jednej strony było to do przewidzenia, ale dało nam do zrozumienia jedną, smutną rzecz – walka z pornografią jest trudniejsza niż nam się wydaje.
Francja – narodowy eksperyment z weryfikacją wieku
W czwartek 5 czerwca w proteście przeciwko nowemu prawu, które wymaga ścisłej weryfikacji wieku w celu uzyskania dostępu do treści dla dorosłych, firma Aylo zablokowała dostęp do swoich najpopularniejszych witryn. Francuscy użytkownicy, chcąc wejść na takie strony, otrzymywali komunikat, w którym firma stwierdza, że to nie ona powinna ponosić odpowiedzialność za weryfikację wieku. Oficjalnie, Aylo nie ma nic przeciwko samej weryfikacji wieku. Obowiązek ten miałby po prostu spaść na Google i Apple – dostawców oprogramowania do smartfonów. Dlaczego? Oczywiście, że chodzi o pieniądze. Wdrażanie systemów do weryfikacji wieku i zabezpieczenie zbieranych danych, to rzeczywiście duże wydatki. Branża pornograficzna uważa, że to celowy zabieg, aby ją zniszczyć. Jeśli to ma być linia obrony branży, to sugeruję ją zmienić.
Mówiąc o Francji, mówimy o kraju, który generuje drugi największy ruch na „pomarańczowym youtubie”. Reakcja nie była zatem przypadkowa – ewentualny odpływ konsumentów z Francji, na pewno byłby odczuwalny. Blokada pokazała, że zapotrzebowanie na treści dla dorosłych jest niestety bardzo wysokie. Użycie VPN we Francji wzrosło 4 czerwca aż o 334%. Firma ProtonVPN pochwaliła się w poście na X wzrostem rejestracji o 1000% w ciągu zaledwie 30 minut od momentu nałożenia blokady.
I nie ma co się dziwić – ten popyt nagle nie zniknie. Tym bardziej, gdy korzystanie z VPN nie jest czymś trudnym. Jeśli czytając ten tekst, nie wiesz, jak z niego korzystać, to wystarczy, że wpiszesz „jak uruchomić vpn” w wyszukiwarkę, a za chwilę otrzymasz szereg poradników i reklam. Wzrost popularności VPN-ów pokazał, że walka z dostępem do pornografii do najłatwiejszych nie należy. Z drugiej jednak strony – czy jeśli dzięki temu ograniczeniu liczba konsumentów pornografii spadła choćby minimalnie, to czy nie można tego uznać za pewien istotny krok?
Jak nie weryfikacja wieku, to co innego?
No właśnie, przecież nie zakażemy VPN-ów. To wspaniałe narzędzie, które można użyć do wielu pożytecznych rzeczy, nie tylko uzyskania dostępu do materiałów dla dorosłych. Wobec powyższych problemów łatwo dojść do wniosku, że „nic nie da się zrobić” i kapitulować – ale to również nie jest opcja. Pornografia, zwłaszcza ta łatwo dostępna online, stanowi realny problem społeczny i psychologiczny, szczególnie dla młodych osób.
UNICEF ostrzega, że „kontakt z pornografią w młodym wieku może prowadzić do problemów ze zdrowiem psychicznym, utrwalania seksizmu i uprzedmiotowienia, a nawet do naśladowania przemocy seksualnej”. Nie od dziś eksperci alarmują, że pokolenie wychowane na pornografii może mieć problemy z budowaniem zdrowych więzi, z samooceną, z rozumieniem seksualności. W sytuacji niskiej dzietności, która dręczy kraje zachodnie, jest to tym bardziej niepokojące.
Jako społeczeństwo mamy obowiązek chronić dzieci przed tym, na co nie są gotowe. To nie ulega wątpliwości. Problem w tym, jak to zrobić skutecznie, nie demolując przy okazji wolności w internecie. Potrzeba podejścia bardziej kompleksowego, uwzględniającego zarówno rozwój technologii, jak i edukację oraz odpowiedzialność po stronie dorosłych.
Sprawa jest bardzo skomplikowana i nie ma gwarancji, że się uda
Po pierwsze, edukacja powinna stać się priorytetem. Temat pornografii nadal jest pomijany, traktowany powierzchownie – mało kto dokładnie wie, dlaczego jest ona szkodliwa. Najmłodsi nie wiedzą, jak reagować, gdy spotkają się z nią w internecie. Niestety, o to nie trudno – nawet przypadkiem. Zamiast udawać, że temat nie istnieje, trzeba o nim rozmawiać w domu i w szkole – oczywiście dostosowując przekaz do wieku.
Młody człowiek, który rozumie, że filmy pornograficzne nie przedstawiają rzeczywistości, będzie bardziej odporny na ich wpływ. Edukacja powinna obejmować wątki krytycznego myślenia o mediach, poszanowania zgody, emocjonalnych konsekwencji pornografii.
Wiele ludzi zapomina o narzędziach kontroli rodzicielskiej lub po prostu nie potrafi z nich korzystać. Tak naprawdę nie potrzebujemy do tego specjalistycznego oprogramowania – takie rzeczy oferują nam już routery, które mamy w domu. Ale do tego potrzeba minimalnego wysiłku. Danie dziecku telefonu/tabletu do ręki, aby „zajęło się sobą”, nie jest najrozsądniejszym rozwiązaniem bez odpowiednio dobrze skonfigurowanego dostępu do internetu.
Przerzucenie odpowiedzialności na dostawców sprzętu nie jest takim złym pomysłem
Wróćmy do postulatu poruszanego przez branżę pornograficzną – to nie poszczególne strony, a Google i Apple powinny być odpowiedzialne za weryfikację wieku. Tak jak mówiłem, chodzi między innymi o pieniądze. Dwa lata temu Politico opublikowało artykuł, w którym poinformował, że tylko jedna weryfikacja wieku to koszt w wysokości 65 centów. Nazwano to „zabójczym finansowo” dla serwisów porno. Nic dziwnego, że serwisy nie chcą się za to zabierać. Z drugiej strony, pamiętajmy, że weryfikacja wykonywana przez stronę jest bardzo łatwa do obejścia. Wystarczy wspominany wcześniej VPN.
Jeśli oprzemy ochronę na mechanizmach bezpośrednio wbudowanych w urządzenia użytkowników, to możemy osiągnąć bardziej zadowalające rezultaty. Preinstalowane na smartfonach oprogramowanie, które niezależnie od VPN wykrywałoby np. na terenie Unii Europejskiej, czy wchodzimy na stronę dla dorosłych? Ambitny projekt, ale niezwykle łatwo jest przegiąć. Może i udałoby się drastycznie ukrócić dostęp do pornografii, ale spójrzmy na pozostałe aspekty.
Weryfikacja wieku oznacza podzielenie się wrażliwymi danymi – tutaj nie ma żadnych wątpliwości. To oznacza, że ktoś będzie je przechowywać. Takie bazy danych to potencjalne niebezpieczeństwo – możliwość wycieków, ataku hakerów, szantażów. Takie oprogramowanie nosi znamiona inwigilacji. Jeśli rząd lub firma będzie monitorować wiek każdego użytkownika pod pretekstem „ochrony przed pornografią”, jestem bardziej niż pewny, że w przyszłości nie będzie hamulców przed tym, aby rozszerzyć to na pozostałe dziedziny naszego życia. Treści uderzające we władzę danego kraju? Dlaczego nie. W końcu dla „demokracji” można poświęcić wiele, nawet samą demokrację.
Ochrona nieletnich przed szkodliwym wpływem pornografii to zadanie nas wszystkich – rodziców, wychowawców, firm technologicznych i prawodawców. Zamiast ślepej cenzury – mądre wychowanie cyfrowe. Droga na skróty w postaci masowych technicznych blokad okazuje się nieskuteczna i pełna zagrożeń dla wolności. Zamiast inwigilacji każdego kliknięcia – egzekwowanie prawa tam, gdzie jest to naprawdę potrzebne