Nie widzę sensu w wypoczywaniu w Polsce, gdy zagranica jest tańsza i lepsza

Codzienne Rodzina Zagranica Dołącz do dyskusji
Nie widzę sensu w wypoczywaniu w Polsce, gdy zagranica jest tańsza i lepsza

Część województw ma już ferie za sobą, jedne są w trakcie, a niektóre jeszcze czekają. W tym roku rekordowa liczba Polaków chce gdzieś wyjechać, bo według badania SW Research dla Compensy, aż 53%. Taki stan rzeczy niewątpliwie cieszy, bo wskazuje na to, że możemy sobie pozwolić na coraz więcej. Dokąd jednak pojedziemy? Ja na pewno nie wybiorę Polski.

Polska drożyzna

2025 rok to już najwyższy czas, aby stwierdzić, że wyjazdy za granicę nie są niczym nadzwyczajnym, a tym bardziej luksusowym. Jeszcze dobre kilkanaście lat temu samo hasło „zagranica”, niezależnie od kierunku podróży, robiło pewne wrażenie. Czasy te bezpowrotnie minęły. Sytuacja zmieniła się diametralnie. To nawet nie kwestia tego, że Polacy nie są w stanie pozwolić sobie na wypoczywanie w Polsce. Oczywiście, że są w stanie, ale po co? Przecież za taką samą cenę mogą zimą pojechać na narty gdzie indziej za mniejsze pieniądze. Do tego przy okazji zobaczyć trochę innego kraju, a nie po raz piętnasty przejść się Krupówkami.

Ceny w górskich kurortach są kosmiczne i nie da się temu zaprzeczyć. Pominę kwestię cen jedzenia. Na głównych ulicach europejskich miast można zjeść i wypić taniej. Nigdy narciarzem nie byłem, ale nie potrzeba do tego rozeznania w świecie narciarskim, aby stwierdzić, że „coś” tu nie gra. Wydatek 800 zł za jeden dzień na stoku dla rodziny 2+2 nie brzmi dobrze. Pamiętajmy jednak, że gdzieś trzeba nocować. Tutaj też nie robi się zbyt ciekawie.

Internauci komentują, że wyjazd do Włoch czy Austrii jest tańszy. Jakoś mnie to nie zaskoczyło. Do tego tam pojeździmy na prawdziwym śniegu i nie uświadczymy górali, którzy na każdym kroku sprzedają coś z kilkunastokrotną przebitką. I nie dotyczy to tylko Zakopanego, które jest kwintesencją wszystkiego, czego ludzie nie lubią w polskich górach. Ale jak dobrze wiemy, wina zawsze leży po stronie „słabego sezonu”, „małej liczby turystów”, czy „złej pogody”. Nigdy po drugiej.

Co jeśli nie na narty?

Są też również tacy, którzy wyjeżdżają zimą nad morzem. Nie oceniam, choć nie rozumiem. I to przy całej sympatii do piaszczystych plaż nad Bałtykiem. Czy wypoczynek w hotelu dla rodziny z dziećmi będzie tańszy niż tydzień w ciepłym kraju? Może nie w każdym przypadku, ale porównajmy to, za co płacimy. Z jednej strony wiatr, chmury i zimno, a z drugiej kompletne przeciwieństwo. A, i jeszcze bym zapomniał – all inclusive. Z ciekawości sprawdziłem na jednej z popularnych stron z ofertami wyjazdów. Pierwszy lepszy last minute – tygodniowy wyjazd do Turcji dla rodziny 2+2 za 5000 zł. Jeśli komuś obojętne, czy wybierze narty, czy zagraniczną plażę, to odpowiedź jest prosta. Jest to jedna z tańszych propozycji, ale w nie obala mojego poglądu na sprawę – wręcz przeciwnie. Gdybym poszukał dokładniej, to z pewnością znalazłbym jeszcze bardziej atrakcyjne w stosunku jakość/cena oferty. I mówimy tutaj tylko o biurach podróży. W grę wchodzi jeszcze opcja załatwienia wszystkiego na własną rękę, co jest na pewno jeszcze bardziej atrakcyjne cenowo.

Zimowa oferta w polskich kurortach nadmorskich w porównaniu do tego, co na turystów czeka latem, to swego rodzaju promocja. Sytuacja jest zatem taka sama, niezależnie od pory roku. Zagranica oferuje więcej za mniej. Czy to źle? To raczej pytanie do tych, którzy żyją z turystyki. Jeśli się to wszystko spina, to bardzo dobrze, oby tak dalej. Ja jednak nadal nie widzę powodu, aby wybrać polskie morze.

Czy to wyraz pewnej pogardy wobec tego, co polskie? Nie podzielam patriotyzmu gospodarczego? Oczywiście, że nie. Myślę, że podobne zdanie ma większość Polaków. Patriotyzm gospodarczy nie polega na wybieraniu wszystkiego, co polskie. Jeśli miałbym do wyboru tak samo atrakcyjne oferty za takie same pieniądze, to bym się zastanowił. W tym przypadku tak jednak nie jest.