Będzie nowe wykroczenie: trollowanie wideokonferencji. Rząd chce je zapisać w kolejnej tarczy antykryzysowej

Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (95)
Będzie nowe wykroczenie: trollowanie wideokonferencji. Rząd chce je zapisać w kolejnej tarczy antykryzysowej

Ministerstwo Sprawiedliwości chce dodać do kodeksu nowe wykroczenie. Chodzi o zakłócanie pracy zdalnej, które stało się bardzo powszechne od pojawienia się pandemii koronawirusa. I co prawda już są paragrafy, na podstawie których można ścigać sprawców, ale rząd chce żeby przepisy były jeszcze bardziej precyzyjne.

Zakłócanie pracy zdalnej – nowe wykroczenie

Nowe wykroczenie ma zostać dodane do kodeksu w ramach przygotowanej przez rząd tarczy 4.0. O sprawie pisze dzisiejsza Rzeczpospolita. Mowa o artykule 107a. Będzie on mówił o tym, że osoba, która nieuprawniona włączy się w transmisję danych, udaremni ją albo utrudni użytkownikowi przekazywanie informacji, będzie musiała liczyć się z karą ograniczenia wolności lub do 1000 zł grzywny.

Jest też plan zawarcia w kodeksie ostrzejszej wersji tego wykroczenia. Paragraf drugi, jak pisze Rzeczpospolita, miałby penalizować dodatkowo użycie wulgarnych słów podczas takiego nieuprawnionego wejścia albo dopuszczenie się innego nieobyczajnego wybryku. Taki czyn byłby karany grzywną do 3 tysięcy złotych.

Zakłócanie pracy zdalnej – jak dziś karani są sprawcy?

To, że resort sprawiedliwości chce dodać nowy paragraf do kodeksu, nie oznacza że dziś nie ma jak ścigać sprawców takich e-wtargnięć. Za przykład niech posłuży historia z połowy maja z Gdańska. Policjanci ujęli wtedy nastolatka, który zhakował e-lekcję. Wszedł na spotkanie nauczycielki z uczniami na Zoomie i zaczął ich wyzywać.

Policjanci wszczęli postępowanie z paragrafu kodeksu karnego mówiącego o nieuprawnionym dostępie do systemu teleinformatycznego. Za to przestępstwo grozi kara do dwóch lat więzienia. W tej gdańskiej historii oczywiście sprawca odpowie za to co zrobił przed sądem dla nieletnich.

Cel nowelizacji można jednak zrozumieć w ten sposób, że w przypadku takich właśnie społecznie mniej groźnych e-wtargnięć nie jest uprawnione aż tak intensywne angażowanie w to organów ścigania. Takie zakłócanie pracy zdalnej często jest po prostu głupim żartem, który trudno traktować jako przestępstwo. Stąd pomysł by ściganie i karanie było prostsze, wykorzystując skróconą ścieżkę prawa wykroczeń.

Choć pandemia wydaje się łagodnieć, to wielu ekspertów przewiduje, że na jej skutek praca zdalna znacznie się upowszechni. A to oznacza, że trzeba do niej dostosować przepisy prawa. Jeśli egzekwowanie przepisu pozwalającego na szybkie łapanie osób trollujących wideokonferencje okaże się skuteczne, to czemu nie? Jednak na potwierdzenie skuteczności takiej praktyki będziemy musieli trochę poczekać.