Przepisom dotyczącym alimentów, które obowiązują w Polsce, brakuje nie tylko sprawiedliwości, ale też zdrowego rozsądku
Sposób konstruowania przepisów dotyczących obowiązku alimentacyjnego, które obowiązują w Polsce, jest co najmniej kontrowersyjny. Konieczności łożenia na utrzymanie członka rodziny, albo byłego małżonka, jest stosunkowo prosto. Sytuacji nie ułatwiają ekstrawaganckie pomysły dotyczące sposobu ustalania wysokości alimentów, choć w ostatnich miesiącach mogliśmy odnotować pewien postęp. Nie ulega jednak wątpliwości, że jeśli mamy pecha, to nałożony obowiązek może doprowadzić nas do ruiny. Czy w takim razie zakończenie obowiązku alimentacyjnego jest równie proste? Ależ skąd. Jest wręcz przeciwnie.
Najważniejszym problemem jest praktyczny brak automatyzmu. Owszem, w przepisach znajdziemy przesłanki wygaśnięcia obowiązku alimentacyjnego z mocy prawa. Przykładem są alimenty na byłego małżonka zasądzone od osoby, która nie została uznana przez sąd nie za winnego rozkładu pożycia. Wówczas obowiązuje termin pięcioletni, który dopiero może zostać przedłużony na wniosek beneficjenta. Teoretycznie takie alimenty wygasają także w przypadku zawarcia nowego związku małżeńskiego przez osobę, która je otrzymuje.
Co do zasady jednak zakończenie obowiązku alimentacyjnego odbywa się na wniosek zainteresowanego. Wynika to wprost z treści art. 138 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.
W razie zmiany stosunków można żądać zmiany orzeczenia lub umowy dotyczącej obowiązku alimentacyjnego.
Działa to tak, że jeśli chcemy uchylić ciążący na nas obowiązek alimentacyjny, to musimy się zwrócić do sądu ze stosownym wnioskiem. Będziemy też musieli udowodnić, że doszło do istotnej zmiany okoliczności, które zaowocowały zasądzeniem wobec nas takiego obowiązku.
Zakończenie obowiązku alimentacyjnego prawie zawsze wymaga złożenia wniosku do sądu i przekonania go do swoich racji
Jak to działa w praktyce? Jeżeli musimy płacić alimenty na dziecko, które osiągnęło pełnoletność i nie kontynuuje nauki i nie garnie się do znalezienia pracy, to składamy wniosek do sądu o zakończenie obowiązku alimentacyjnego. Powołujemy się przy tym na stosowny przepis kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, którym będzie w tym wypadku art. 133 §3:
Rodzice mogą uchylić się od świadczeń alimentacyjnych względem dziecka pełnoletniego, jeżeli są one połączone z nadmiernym dla nich uszczerbkiem lub jeżeli dziecko nie dokłada starań w celu uzyskania możności samodzielnego utrzymania się.
Sąd oceni, czy rzeczywiście nasze dorosłe dziecko postanowiło żyć na nasz koszt zamiast uzyskania jakiejś możliwości samodzielnego utrzymania się, a więc najczęściej znalezienia jakiejś pracy. Problem polega na tym, że sąd może się przychylić do naszego wniosku, ale równie dobrze może też go odrzucić.
Podobny mechanizm stosujemy także w innych przypadkach. Uchylenie się od alimentów na rzecz rodzeństwa jest możliwe, jeśli udowodnimy, że wiążą się one z nadmiernym uszczerbkiem dla nas lub dla naszej najbliższej rodziny. Alternatywę stanowi znalezienie dowodów na to, że nasz brat albo siostra nie znajduje się w niedostatku. Ciężar dowodu spoczywa oczywiście na nas.
Chcemy się powołać na art. 1441, który pozwala na uchylenie się od wykonania obowiązku alimentacyjnego, jeżeli żądanie alimentów jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego? Musimy przekonać sąd, że taka okoliczność rzeczywiście występuje.
Jest tak naprawdę jeden absolutnie pewny sposób na zakończenie obowiązku alimentacyjnego. Wystarczy... umrzeć. Mam na myśli to, że zgodnie z art. 139, obowiązek taki nie przechodzi na naszych spadkobierców.
Nie da się ukryć, że o wiele lepszym rozwiązaniem byłby mechanizm nierzadko stosowany w innych państwach, a który polski ustawodawca wykorzystał w przypadku alimentów na byłego małżonka. Sąd powinien zasądzać alimenty na z góry określony czas, który dopiero można by było przedłużać po jego upływie. W takiej sytuacji ciężar dowodu spoczywałby nie na zobowiązanym, ale na beneficjencie.
Po przyjęciu takiego rozwiązania to pełnoletnie dziecko musiałoby udowodnić, że stara się uzyskać samodzielność, ale z jakiegoś powodu mu nie wychodzi. Były małżonek, brat, siostra czy rodzic musieliby wykazać, że rzeczywiście w dalszym ciągu znajdują się w niedostatku. Zakończenie obowiązku alimentacyjnego z mocy prawa pozwoliłoby też wyeliminować sytuacje, w której zobowiązany łoży na utrzymanie beneficjenta aż do śmierci którejś ze stron.