Sklepy są jak ten pingwin z mema. Okazuje się, że już nie chcą handlu w niedziele

Biznes Zakupy Dołącz do dyskusji
Sklepy są jak ten pingwin z mema. Okazuje się, że już nie chcą handlu w niedziele

Przez lata zakaz handlu w niedzielę uwierał wielkie sieci. Teraz przyszedł rząd, który sygnalizował zmianę tego przepisu. I idą sygnały od gigantów polskiego handlu, że zakupy w niedziele… wcale nie są im potrzebne do szczęścia.

Niedzielny zakaz handlu jest już z nami od sześciu lat. W tym czasie firmy handlowe próbowały chyba wszystkiego, by móc go obejść. Stawały się placówkami pocztowymi, otwierały czytelnie i punkty sportowe, lobbowały na wszystkie możliwe sposoby, żeby zakaz znieść…

W końcu PiS odeszło od władzy, a nowy premier wielokrotnie sygnalizował, że sklepy w ostatni dzień tygodnia jednak powinny być otwarte. I co? I wygląda na to, że przynajmniej część dużych sieci nie jest tym zainteresowana.

Zakupy w niedziele? Rossmann nie jest za

Marcin Grabara, prezes Rossmanna, mówił w „Rzeczpospolitej”, że za niedzielami handlowymi bynajmniej nie tęskni. Bo pracowników na niedzielę trudno znaleźć, „bez względu na to, czy im się płaci podwójnie czy nie”.

Inny prezes sieci powiedział „Rz” anonimowo, że niedziele handlowe to po prostu „przegrana sprawa”. Poważnie?

Czemu biznes polubił niedziele bez handlu?

Jeszcze niedawno sieci robiły wszystko, by móc handlować w niedziele. Teraz są niczym ten pingwin z memów. Jak pojawia się szansa, chcą jednak, by zakaz pozostał. Nie chodzi tylko o pracowników – choć to na pewno ważny czynnik. Po prostu koszty pracy sporo wzrosły od 2018 r., więc sieciom niekoniecznie się kalkuluje otwieranie sklepów w kolejny dzień. Wzrosły też koszty energii – a dodatkowy dzień otwartego sklepu kosztuje.

Przedstawiciele sieci też mówią, że zmiana kalendarza handlowego nie wpłynęła specjalnie na to, ile kupujemy. Okazało się, że po prostu klienci w soboty kupują to, co niegdyś kupowali w niedziele. Kolejnym czynnikiem jest to, że po prostu wielki biznes miałby trudności, żeby z powrotem przestawić się na tryb siedmiodniowy – tak samo, jak sześć lat temu miał problem, żeby przejść na tryb sześciodniowy. Po prostu zmiana modelu funkcjonowania firm zatrudniających nieraz dziesiątki tysięcy osób nigdy nie jest łatwa.

To wszystko nie oznacza, że niedziele handlowe nie wrócą. Czołowe stowarzyszenia branży handlowej też jeszcze nie wypowiadają się ostatecznie na ten temat. Niemniej to podejście musi wzbudzać zdziwienie.

Jedno jest pewne – na niedzielach handlowych na pewno zyskała Żabka. Punkty tej sieci są zwykle otwarte w niedziele – i ten dzień jest dla nich jednym z najlepszych w tygodniu. Sieć korzysta z tego, że inne sklepy są najczęściej pozamykane. I jednego można być w tej całej sytuacji chyba pewnym – nieważne, jak zmieni się prawo – i czy się zmieni. Niedzielne zakupy w Żabce zawsze będziemy mogli zrobić.