Zamknięcie centrów handlowych dopiero od soboty, ale wstrzymajmy się ze szturmem na centra handlowe

Społeczeństwo Zakupy Zdrowie Dołącz do dyskusji (257)
Zamknięcie centrów handlowych dopiero od soboty, ale wstrzymajmy się ze szturmem na centra handlowe

Zamknięcie centrów handlowych to kolejny przykład nieodpowiedniego wdrażania koronawirusowych obostrzeń. Rządzący niczym Jean-Claude Vann Damme stoją dumnie w rozkroku pomiędzy dwoma tirami. Jeden opisany jest „bezpieczeństwo”, zaś drugi – „polityczne poparcie”.

Zamknięcie centrów handlowych

Dzisiaj odnotowano 24692 przypadki zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2. Z uwagi na kształt systemu kierowania na testy większość zachorowała, bądź też zachoruje na COVID-19. Skutkiem ciężkiego przebiegu choroby niestety będą zgony. Osoby, które wyzdrowieją, prawdopodobnie odczuwać mogą skutki zakażenia jeszcze przez długi czas. Sytuacja jest zatem bardzo poważna.

Premier Mateusz Morawiecki, przy wsparciu ministra Adama Niedzielskiego, wydukał kolejne obostrzenia. Nie są one w żadnym stopniu rewolucyjne, a ich forma – według mnie – wyrażała się w nieprzemyślanym rzuceniu czegokolwiek, byle coś do rozporządzenia dodać i powiedzieć, że zaostrzono przepisy.

Co robi władza w momencie, gdy mamy rekord? Oczywiście strofuje protestujących, niejako podświadomie sugerując im współwinę za stan rzeczy (pomijając zupełnie powód, dla którego ludzie wyszli na ulice), a także przenosi zajęcia w klasach 1-3 do sieci (to dobrze, choć nie dotyczy to przedszkoli), a także… zamyka centra handlowe. Jedynie drogerie, apteki, punkty usługowe, czy sklepy spożywcze, będą mogły działać w centrach handlowych.

Takie działanie jest co najmniej niezrozumiałe, bo niedługo jedynymi otwartymi obiektami będą kościoły. Galerie i tak nie były aż tak oblegane. Dodatkowo dostosowano je do wymogów sanitarnych, podobnie jak sklepy w nich działające, które właśnie zostaną zamknięte.

Lepiej zostańmy w domach

O ile od dłuższego czasu pomysły rządu na walkę z epidemią oceniam w większości krytycznie, zarzucając im nieadekwatność, nieracjonalność, czy problemy co do samej legalności wprowadzanych regulacji, o tyle samą ideę, by nie gromadzić się w jednym miejscu naraz (rzecz jasna wówczas, gdy nie wynika to z realizacji podstawowych praw obywatelskich) uważam za oczywistość.

Sama polityka zamykania kolejnych dziedzin życia idealnie ilustruje to, co wskazałem we wstępie. Rządzący lawirują pomiędzy obiektywną a subiektywną racjonalnością w taki sposób, by mimo wszystko nie zbijać ciągle relatywnie wysokiego poparcia. W mojej opinii dlatego nie wprowadza się m.in. stanu klęski żywiołowej. Stan wyjątkowy, mimo że idealnie pasujący zarówno do wirusa, jak i protestów, nawet najbardziej oddanemu elektoratowi może kojarzyć się z czasami słusznie minionymi.

Na to też wskazuje rzeczone zamknięcie centrów handlowych. Niemniej powtórzę – myślmy racjonalniej od rządu. To, że ktoś raczej bezpodstawnie zamyka centra handlowe nie oznacza, że i my musimy postępować bezmyślnie.

Nie wybierajmy się zatem tłumnie „na zapas” do galerii. Oczywiście, pewna solidarność z przedsiębiorcami to jedno, natomiast pamietajmy o zagrożeniu dla zdrowia. Szczególnie, że służba zdrowia znajduje się w kryzysie, z którego bez współdziałania całego społeczeństwa – bo nie rządu – nie wyjdzie.