- Home -
- Gospodarka -
- Problemy migracyjne w Polsce to pokłosie działalności januszexów
W ostatnim czasie legalna i nielegalna migracja do Polski znowu stały się tematem numer jeden. Nie ma się co dziwić. Czy możemy w ogóle coś na ten problem poradzić? Uszczelnienie granicy z Białorusią i Niemcami to nie wszystko. Jest jeszcze kwestia wiecznego zapotrzebowania przedsiębiorców na możliwie taniego pracownika, które popycha polityków kolejnych rządów do niezbyt mądrych decyzji.

Okazuje się, że z legalną migracją polskie władze też sobie nie radzą
Sytuacja migracyjna w naszym kraju znowu wymknęła się nie tylko kontroli, ale także granicom zdrowego rozsądku. Tym razem są ku temu powody i nie mam na myśli sprawy tzw. patroli obywatelskich na granicy z Niemcami. Doszło w końcu do dwóch głośnych morderstw na obywatelach Polski dokonanych przez cudzoziemców. Jedna z tych historii jest tragiczna i szokująca, druga zaś to po prostu barowa bójka, w której uczestnicy sięgnęli po noże. Co je łączy to to, że sprawcy wcale nie pochodzili z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu tylko z państw Ameryki Południowej.
Jak się znaleźli w Polsce? Z dość oczywistych powodów organy ścigania starają się raczej dozować informacje. Wszelkiej maści politycy i politykierzy wykorzystują także te ludzkie tragedie do bieżącej walki o władzę, stołki i nasze pieniądze. Wiemy jednak, że mamy do czynienia z migracją legalną. Morderca z Torunia wjechał do Polski legalnie dzięki wizie turystycznej, skądinąd wydanej w Hiszpanii. Po prostu jego matka pracowała w tym konkretnym mieście. Zabójca z Nowego k. Świecia pracował w tamtejszych zakładach miejskich.
Dlaczego właściwie mieszkańcy drugiego końca świata napływają do Polski? Odpowiedź jest dość oczywista. Chodzi o zapotrzebowanie na pracowników, które od dawna zgłaszają polscy przedsiębiorcy. Decydenci od dawna starają się to zapotrzebowanie zaspokoić poprzez umożliwianie legalnej migracji z różnych zakątków globu. Kiedy okazało się, że Ukraińcy przenoszą się stopniowo na zachód, pojawiła się koncepcja ściągania pracowników z innych państw. W Polsce pojawia się coraz więcej Gruzinów, Hindusów czy Filipińczyków. Chciałbym móc napisać, że z przedstawicielami tych nacji nie ma większych problemów, ale niestety zdążyliśmy się już dorobić gruzińskich gangów. Skądinąd raz jeden nasz rząd zareagował zdecydowanie i wziął się za masową deportację przestępców. Następni na liście potencjalnych pracowników są mieszkańcy Ameryki Południowej, a więc na przykład Wenezuelczycy czy Kolumbijczycy. Swego czasu trafiali się nawet w Polsce obywatele Korei Północnej.
Nie ma powrotu do czasów śmiesznie niskich kosztów pracy i przebierania wśród pracowników
Z pewnością komuś przyjdzie do głowy zapytać, czy przypadkiem polscy przedsiębiorcy nie mogą zatrudniać Polaków. Rzecz jednak w tym, że z jakiegoś powodu obywatele naszego kraju albo nie decydują się na takie posady, albo sami pracodawcy nie są za specjalnie zainteresowani ich zatrudnianiem. Tak się bowiem składa, że nie chodzi o dowolnych pracowników, ale o takich, którzy są tani. Tacy, którzy nie marudzą, nie domagają się podwyżek, ani nie orientują się w meandrach polskiego prawa pracy. Czynnik ten zazwyczaj określa się jako "wyższą wydajność i motywację" pracowników z zagranicy, niekiedy łącząc je z dążeniem do "zwiększenia konkurencyjności". Niestety to tak naprawdę stara śpiewka.
Na dobrą sprawę nie ma się co dziwić przedsiębiorcom. Wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej stanowią realny problem polskich firm. Na koszty pracy skarżą się najczęściej, może obok wysokich składek zdrowotnych. Płaca minimalna rośnie w tempie niemalże irracjonalnym. Do tego młodzi pracownicy z Polski woleliby zarabiać co najmniej średnią krajową, którą co rusz państwo podsuwa im pod nos. Nie ma przy tym znaczenia, że to wskaźnik mocno zakłamujący rzeczywistość.
Tylko tak naprawdę co z tego? Masowe zapotrzebowanie na tanich pracowników to relikt poprzedniej epoki, w której często jedynym atutem polskich firm była niska cena wynikająca z wyjątkowo niskich kosztów pracy. Mowa o czasach epidemii "śmieciówek" i mentalności "mam dziesięciu Ukraińców na pana miejsce", a więc po prostu systemowym wyzysku pracowników. Wszystko to za przyzwoleniem decydentów. To już nie wróci.
Zapotrzebowanie na pracowników z zagranicy kłóci się z oczekiwaniami większości społeczeństwa
Czy tego chcemy, czy nie, Polska jest już dwudziestą gospodarką świata i szóstą w Unii Europejskiej. Konkurencyjności nie osiągniemy poprzez desperackie próby zawrócenia Wisły kijem. Zresztą pod względem kosztów pracy i tak nie wygramy z chociażby Indiami. Na dłuższą metę jedyną drogą, jaka zostaje polskim firmom, jest inwestowanie w innowacyjność, automatyzację i balansowanie pomiędzy możliwie wysoką jakością a rozsądną ceną.
Nie ma się przy tym co oszukiwać: zapotrzebowanie na pracowników ze strony przedsiębiorców nie zmieni wrogiego stosunku większości społeczeństwa do migracji na większą skalę. Można wręcz zaryzykować tezę, że będzie tylko gorzej. Coraz więcej Polaków jest gotowych zaakceptować spowolnienie wzrostu gospodarczego, którego i tak nie zawsze są beneficjentami, byle zachować poczucie bezpieczeństwa i świętego spokoju we własnym kraju. Politycy zaś nie po to przez ostatnią dekadę nakręcają antyimigranckie resentymenty, żeby teraz dało się to wszystko szybko i łatwo odkręcić. Sytuacji nie poprawia ogólna świadomość, że w państwach zachodnich masowa imigracja faktycznie wymknęła się spod kontroli. Mało kto chciałby choćby zaryzykować, że podobne problemy pojawią się także w Polsce.
Można się oczywiście spodziewać, że następne rządy wciąż będą się starały balansować pomiędzy potrzebami przedsiębiorców i oczekiwaniami swoich wyborców. Z jednej strony spektakularne gesty bez większej treści, z drugiej zaspokajanie zapotrzebowania na pracowników z zagranicy możliwie po cichu. Czy jednak należy pokładać większe nadzieje w naszej klasie politycznej?
zobacz więcej:
09.07.2025 13:07, Edyta Wara-Wąsowska
09.07.2025 12:14, Edyta Wara-Wąsowska
09.07.2025 11:44, Joanna Świba
09.07.2025 10:48, Mateusz Krakowski
09.07.2025 9:52, Mateusz Krakowski
09.07.2025 9:49, Edyta Wara-Wąsowska
09.07.2025 9:04, Miłosz Magrzyk
09.07.2025 8:26, Aleksandra Smusz
09.07.2025 6:21, Joanna Świba
08.07.2025 20:20, Jakub Bilski
08.07.2025 16:32, Joanna Świba
08.07.2025 15:26, Jakub Bilski
08.07.2025 12:46, Edyta Wara-Wąsowska
08.07.2025 11:38, Mateusz Krakowski
08.07.2025 10:51, Mariusz Lewandowski
08.07.2025 10:41, Edyta Wara-Wąsowska
08.07.2025 9:54, Mateusz Krakowski
08.07.2025 9:08, Mateusz Krakowski
08.07.2025 8:28, Edyta Wara-Wąsowska
08.07.2025 7:04, Aleksandra Smusz
08.07.2025 6:55, Miłosz Magrzyk
08.07.2025 6:30, Aleksandra Smusz
08.07.2025 0:00, Mariusz Lewandowski
07.07.2025 18:18, Miłosz Magrzyk