Operatywna dyrektor szkoły zajmowała mieszkanie komunalne
Sprawę tę zgłosili mi zaprzyjaźnieni informatorzy. Anonimizuję jednak związane z nią szczegóły z uwagi na ochronę zaangażowanych osób.
Otóż pewna gmina dysponowała zaledwie kilkunastoma mieszkaniami komunalnymi. Wynajmujące je osoby były znane lokalnej społeczności. Miejscowi doskonale wiedzieli też, gdzie znajdują się gminne bloki.
Jedno z takich mieszkań otrzymała przed laty dyrektorka szkoły. Nazwijmy ją na potrzeby tego artykułu Magdaleną. Rzecz jasna, starając się o wskazany lokal od gminy, spełniała wszystkie kryteria.
Później jednak skończyła studia, podjęła pracę w szkole, z czasem zostając w niej dyrektorem. Jednocześnie prowadziła intratną działalność w branży edukacyjnej, udzielając m.in. prywatnych lekcji.
Jako dyrektor i nauczyciel Magdalena była poważana. Miejscowej społeczności nie podobało się jednak to, że przez cały ten czas zajmowała mieszkanie komunalne. Kobieta bez trudu mogła bowiem pozwolić sobie na zakup nieruchomości na wolnym rynku, nie wspominając o wynajmie.
W pewnym momencie sytuacja została opisana w miejscowych mediach społecznościowych
Wątek ten pojawił się w kontekście ograniczonych zasobów mieszkań gminnych. W krótkim odstępie czasu przypomniano parę razy o tym, że jeden z lokali zajmuje pani dyrektor miejscowej szkoły.
Wskazano przy tym na jej znaczne dochody z oświadczenia majątkowego, wykluczające możliwość legalnego korzystania z mieszkania komunalnego.
Warto dodać, że wspomniane lokum znajdowało się w gminnym budynku usytuowanym bezpośrednio przy szkole. To, że mieszkała w nim pani dyrektor, było lokalnej społeczności powszechnie wiadome.
Wystarczyło kilkakrotne poruszenie tej kwestii na profilu na Facebooku, który śledziło zaledwie kilkaset osób. Wkrótce po tym Magdalena zrezygnowała z samorządowego lokalu i zakupiła mieszkanie na wolnym rynku.
Rzecz jasna, mogłaby ona otrzymać wypowiedzenie od gminy na podstawie zawiadomienia od lokalnej społeczności. Ta procedura okazała się jednak zbędna – w pełni wystarczyła oddolna presja.
Kobieta mieszka na swoim, a używany przez nią lokal gminny trafił do potrzebujących
Po dłuższym czasie od tego zdarzenia możemy powiedzieć, że Magdalena zupełnie normalnie funkcjonuje w swojej społeczności do dziś.
Z poszanowania dla decyzji kobiety poświęcone jej posty na Facebooku zostały usunięte, a stało się to na tyle szybko, że sprawy nie podchwyciły żadne większe portale.
Historia pani dyrektor pokazuje, że czasem kilka rzeczowych wpisów w mediach społecznościowych i grupa zaangażowanych osób mają większą siłę oddziaływania niż długotrwałe procedury.
W małym miasteczku moralna ocena bywa gorsza niż oficjalny nakaz eksmisji. Szczęśliwy finał historii pokazuje, można nagłaśniać nieprawidłowości bez hejtu.
Magdalena mogłaby opuścić nieżyczliwe środowisko. A tak – nadal spokojnie sprawuje swoją funkcję, podczas gdy potrzebująca rodzina ma przy zarządzanej przez nią szkole swój dach nad głową.