Mimo że na całym świecie od węgla się odchodzi, przez polskie władze wciąż jest traktowany jako „czarne złoto”. Tyle że coraz częściej wydobywają je u nas górnicy z Ukrainy, bo chętnych na pracę pod ziemią jest u nas coraz mniej. Mało tego – Polaków kuszą… Czesi. Dają bonus na start, który może zachęcić wielu do przeprowadzki na drugą stronę granicy.
— Potrzebujemy wciąż ok. 350 osób. Siły roboczej na rodzimym rynku brakuje, dlatego zwracamy się ku zagranicy — tłumaczy „Pulsowi Biznesu” Ivo Čelechovský, rzecznik prasowy czeskiej firmy OKD.
OKD to jedyna firma wydobywająca węgiel kamienny w Czechach. Mieszkańcy polsko-czeskiego pogranicza od jakiegoś czasu mogą oglądać billboardy zachęcające Polaków do pracy w kopalni po drugiej stronie. Czesi najwyraźniej wiedzą, że w Polsce kiepsko z rękami do pracy, więc sięgają po całkiem solidne argumenty finansowe.
Zarobki górników. 10 tysięcy na zachętę
Jak opisuje „PB”, czeska firma OKD proponuje pokrycie części kosztów zakwaterowania, ale jeszcze bardziej interesująca jest premia na start – 10 tys. zł. Ponoć taki „dodatek rekrutacyjny” nie jest wcale rzadko spotykany na czeskim rynku pracy. U nas jest jednak zaskakujący – i pewnie może się wydać całkiem atrakcyjny przyzwyczajonym do „trzynastek”, a nawet „czternastek” polskich górników.
Również historia samej firmy OKD jest interesująca. Jeszcze nie tak dawno temu była na skraju upadku, a w ramach dobrowolnych odejść opuściło ją 650 pracowników. OKD została jednak przejęta i radzi sobie świetnie. Planowano, że wydobycie w dwóch eksploatowanych kopalniach potrwa jeszcze kilka lat, wygląda jednak na to, że ten okres wydłuży się do 2030 r.
Zarobki górników. A ile można wyciągnąć w Polsce?
A ile zasadniczej pensji proponuje OKD? Tego nie wiadomo, jednak w Polsce górnik wciąż jest niezłym zawodem pod względem finansowym. Trzeba zatem sporo zaproponować, by go skusić na przeprowadzkę. Według serwisu wynagrodzenia.pl mediana zarobków w tej branży to 4,5 tys. zł brutto, choć 25 proc. górników zarabia powyżej 6 tys. zł.
To jednak nie zawsze Polakom wystarcza. — Brakuje nam pracowników, więc korzystamy z usług firmy, która rekrutuje nam górników ukraińskich. To dawni pracownicy kopalni w Donbasie, więc pracują u nas pod ziemią — mówi Jan Chojnacki, właściciel niewielkiej kopalni w Zabrzu, jednej z trzech prywatnych w Polsce.
Górnicy w Polsce są znani z, powiedzmy, dość ostrej walki o swoje prawa. Dlatego wszelkie próby reformowania branży kończyły się na paleniu opon pod Sejmem. Można powiedzieć, że górnicy w jakiś sposób wygrali, bo obecna władza znowu traktuje węgiel jako nasze „czarne złoto”. Teraz jednak, gdy mamy szczyt koniunktury, a pracy dla górników jest pod dostatkiem, można by wreszcie porozmawiać o dalszych reformach górnictwa. Co oczywiście się nie stanie – w końcu ważniejsze jest ciepłe przyjęcie najważniejszych polityków przez górników na Barbórkę.