Już niedługo zezwolenie na wjazd do Wielkiej Brytanii stanie się faktem. Dokument o nazwie ETA będzie obowiązkowy dla obywatela każdego z krajów związanych ze Zjednoczonym Królestwem ruchem bezwizowym. Co oznacza, że obejmie to też obywateli Unii Europejskiej, w tym Polaków. ETA będzie niestety związane z poniesieniem dodatkowych kosztów.
Zezwolenie na wjazd do Wielkiej Brytanii
Coraz głośniej mówi się na wyspach o porażce Brexitu, który przyniósł Zjednoczonemu Królestwu dość niewiele korzyści. Ale skoro Brytyjczycy powiedzieli A, to powoli zaczynają przeskakiwać do kolejnych liter alfabetu. Rząd w Londynie zapowiedział, że już w tym roku zacznie działać system ETA – Electronic Travel Authorisation. Chodzi o to, by osoby wybierające się do Wielkiej Brytanii uprzedzały jej władze o zamiarze przyjazdu, przekazując im swoje dane i cel podróży. A także, niestety, uiszczając opłatę za wjazd do kraju. Dotyczy to wszystkich tych osób, które mogą wjeżdżać na teren UK bez wizy. Brytyjski rząd przekonuje, że wprowadzenie tego systemu zmniejszy kolejki na lotniskach. Ale, co oczywiste, jednocześnie zapewni to władzom w Londynie solidny napływ dodatkowej gotówki.
Sam sposób uzyskania pozwolenia ETA ma nie być skomplikowany. Na brytyjskich stronach rządowych możemy przeczytać, że na złożenie elektronicznego wniosku poświęcić będzie trzeba najwyżej kilka minut. Do jego wypełnienia potrzebować będziemy aktualnego paszportu biometrycznego, szczegółów podróży (zakładam że chodzi np. o numer lotu z Polski), adresu e-mail oraz karty kredytowej/debetowej. Problemem dla tych, którzy wybierają się na wyspy nagle (choćby z powodu nagłej choroby bliskiego członka rodziny) będzie czas rozpatrywania wniosku. Już teraz Brytyjczycy zapowiadają, że odpowiedź przyjdzie średnio po 48-72 godzinach.
Do tego dochodzi chyba najbardziej nieprzyjemna część, czyli poniesienie kosztów złożenia wniosku o ETA. Brytyjczycy na razie nie podają ile będzie to kosztować, ale portal Euronews.com szacuje, że opłata będzie mieścić się w przedziale 5-20 euro. Czyli, w najczarniejszym scenariuszu, będziemy musieli do budżetu naszego city breaka w Londynie dołożyć kolejne około 100 złotych na osobę. Co, w przypadku podróżowania tanimi liniami lotniczymi, może oznaczać że za ETA zapłacimy tyle samo co za bilet do Wielkiej Brytanii… Warto jednak dodać, że UK nie jest pierwszym krajem, który wprowadza taki system. Podobny działa już w USA. Tam za ESTA płacimy 21 dolarów. I to i tak od niedawna, bo Polacy mogą wjeżdżać do Stanów Zjednoczonych bez wiz dopiero od 2019 roku.
Od kiedy UK zacznie od nas wymagać ETA?
Jako pierwsi wnioski o ETA będą musieli zacząć składać obywatele Kataru. Ten obowiązek zostanie na nich nałożony jesienią 2023 roku. W lutym 2024 roku to samo zacznie obowiązywać wobec mieszkańców Jordanii, Omanu czy Kuwejtu. Ostatni etap – zaplanowany na końcówkę 2024 roku – zakłada, że do złożenia wniosku zobligowani będą wszyscy obywatele krajów objętych ruchem bezwizowym do Wielkiej Brytanii (to nie tylko UE, ale też USA, Meksyk, Nowa Zelandia, Japonia czy Kanada).
Warto dodać, że po otrzymaniu ETA będzie można przebywać w Wielkiej Brytanii przez okres do sześciu miesięcy. Ale, co niezwykle ważne, nie będzie można w tym czasie podejmować na wyspach pracy, chyba że przejdzie się osobną procedurą dla osób planujących zarabianie w UK. Bo ETA wydawane ma być dla osób przybywających na wyspy w czterech celach: turystycznych (w tym wizyta u bliskich), biznesowych, medycznych oraz edukacyjnych. Mamy zatem jeszcze półtora roku na to, by do Wielkiej Brytanii wybrać się bez załatwiania dodatkowych formalności. Potem stanie się to nieco bardziej skomplikowane.