Rozpoczęto negocjacje ws. unijnego budżetu na najbliższy, siedmioletni okres. Kluczowe są dwa aspekty, z czego zarówno z jednym, jak i z drugim, polskie władze mają bardzo duży problem. Zielona transformacja w Polsce stoi pod znakiem zapytania. Dlaczego?
Zielona transformacja w Polsce
Serwis 300gospodarka.pl wskazuje, że unijne negocjacje budżetowe na kolejne 7 lat opierają się o dwa, kluczowe problemy. Największym i najważniejszym wyzwaniem jest oczywiście kryzys klimatyczny. Drugim – ważnym tu i teraz – walka z pandemią COVID-19, wraz – w szczególności – z gospodarczymi skutkami tejże.
Na specjalnym posiedzeniu liderzy państw członkowskich – Polskę reprezentuje Mateusz Morawiecki – będą dyskutować wysokości unijnych środków, a także o ich podziale. Całkowita wartość to ok 1,8 bln euro.
Jak wcześniej wspomniałem, głównymi celami, które Unia chce za pośrednictwem swojego budżetu osiągnąć, jest neutralność klimatyczna do 2050 roku i zwiększenie redukcji emisji. Zgodnie z propozycją szefa Rady Europejskiej, Charlesa Michela, wydatki na szeroko pojętą ekologię wynosić miałyby aż 30% całości.
Ale my nie chcemy
Osoby decyzyjne w szeroko pojętych organach i instytucjach Unii Europejskiej zdają sobie sprawę, że Polska musi wykonać tytaniczną i kosztowną pracę, by zrealizować wspólnotowe cele. Dzięki temu możemy stać się głównym beneficjentem środków na te cele przewidzianych.
Przy okazji pojawiły się dwa pomysły, pierwszym jest propozycja Komisji Europejskiej dot. uzależnienia wypłaty unijnych środków od zobowiązania się do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku – na co wskazuje źródłowy serwis – drugim zaś uzależnienie wypłaty środków od praworządności.
Pierwszy warunek jest niemożliwy do spełnienia, bowiem PMM wręcz chwalił się, że Polska nie przyjęła celu neutralności klimatycznej. Drugi zaś również – w obliczu faktu, iż zagraniczne instytucje, włącznie z ponadnarodowymi, unijnymi, nie do końca przekonane są co do naszej praworządności – także nie do końca korzystny. Mateusz Morawiecki jawnie skrytykował ten pomysł.
No bo jak to tak, uszanować wolę większości, która uznałaby problem z naszą praworządnością?
Kryzys klimatyczny
Polska działalność na arenie ponadnarodowej (unijnej) wydaje się być oderwana od rozumienia idei wspólnoty. Rządzącym wydaje się, że płaszczyzna unijna to pole do „ugrywania” czegoś. Bez specjalnego poszanowania jej organów, jak i uznawania m.in. bezwzględnego prymatu prawa unijnego, czyli także nad Konstytucją RP.
I nie, nie ma znaczenia, że niemiecki trybunał orzekł „po naszej myśli”. Więcej na ten temat wyjaśniam w tekście pt. „prawo UE czy Konstytucja RP?”
Kryzys klimatyczny jest poważnym problemem, a skoro w zamyśle Unii Europejskiej – jako wspólnoty – jest także zielona transformacja w Polsce, to nieskorzystanie z takiego wsparcia jest nie tylko odwróceniem się od unijnej wspólnoty. Jest również chyba bezsensownym pokazywaniem siły, urzeczywistniającym powiedzenie „na złość mamie odmrożę sobie uszy”.
Oczywiście negocjacje ciągle trwają, a powyższe propozycje, to tylko… propozycje. Miejmy nadzieję, że niezależnie od polityki ponadnarodowej (uznawanej przez ówczesne władze za międzynarodową), my, obywatele zyskamy – podobnie jak Unia Europejska jako taka.