Zwolnienie lekarskie to nie tylko dodatkowe dni urlopu. To czas, który powinniśmy poświęcić, by jak najszybciej dojść do zdrowia i móc wrócić do pracy. Złe wykorzystywanie zwolnień od dawna były na celowniku ZUSu. Teraz organ ten chce współpracować z przedsiębiorcami, by skuteczniej wykrywać pracowników nadużywających tej możliwości.
Pracownik w trakcie zwolnienia powinien skupiać się na powrocie do zdrowia a nie na wszystkim innym
Różne rzeczy można robić na zwolnieniu lekarskim. Przede wszystkim, w teorii powinno się leżeć w łóżku i zdrowieć. A przynajmniej unikać przeforsowywania się. Niestety, niektórzy pracownicy na L4 a to dzień bez pracy poświęcają na porządki domowe, a to robią zakupy. Czasem nawet korzystają z okazji, by wybrać się na jakieś wczasy. Nie ma co nawet wspominać o przesiadywaniu całe dnie w internecie. To w dzisiejszych czasach jest całkowicie wykonalne z łóżka.
Złe wykorzystywanie zwolnień lekarskich, siłą rzeczy, nie podoba się Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Nie chodzi nawet o tzw. „lewe zwolnienia” wystawiane pracownikom w pełni zdrowym, choć z pewnością jest to pewna część składowa problemu. Pacjent ignorujący zalecenia lekarskie dłużej dochodzi do zdrowia – tym dłużej, im mniej się stara. To generuje także oczywiste szkody dla pracodawcy. Pracownik na zwolnieniu w końcu nie pracuje.
Nic więc dziwnego, że ZUS postanowił zwrócić się do przedsiębiorców o pomoc w zwalczaniu nadużyć. Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, Zakład wysyła do pracodawców zatrudniających przynajmniej 21 pracowników specjalne pisma. Ich treść może jednak budzić wątpliwości. ZUS informuje w nim pracodawców, że także na nich ciążyć ma ustawowy obowiązek kontrolowania prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich. Co więcej, mieliby oni do piętnastego dnia każdego miesiąca składać ZUS raporty na specjalnych, dołączonych do pisma formularzach. Problem w tym, że takiego obowiązku nie ma.
Złe wykorzystywanie zwolnień przez pracowników kością niezgody pomiędzy ZUS a pracodawcami
Przepisy ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa są w tym zakresie jednoznaczne. Jej art. 68 wyraźnie stanowi, że zarówno ZUS, jak i pracodawcy – występujący tu w roli prawnika – mają uprawnienia do kontrolowania ubezpieczonych. Obydwa podmioty są również upoważnione do formalnego kontrolowania samych zaświadczeń lekarskich. Takie sformułowanie nie oznacza bynajmniej istnienia obowiązku korzystania z nich. To z kolei sprawia, że ZUS wprowadza przedsiębiorców w błąd.
Nie powinno nikogo dziwić, że pracodawcy nie przyjęli pism od ZUS ze zrozumieniem. Istnienie rzekomego obowiązku ustawowego oznacza bowiem kary za jego niedopełnienie – a to z kolei jest chyba ostatnią rzeczą potrzebną przedsiębiorcy do szczęścia. Przedstawiciele Konfederacji Lewiatan, reprezentującej interesy przedsiębiorców, wprost określają formę pisma jako „delikatnie mówiąc, co najmniej niezręczną”.
ZUS powinien spróbować pozyskać pracodawców do współpracy inaczej, niż dorozumianą groźbą
Warto przy tym zauważyć, że to ZUS dysponuje uprawnieniami do skuteczniejszego kontrolowania ubezpieczonych. Kontrola taka może odbywać się w miejscu zamieszkania lub czasowego pobytu pracownika, czy w jego miejscu pracy. ZUS może również skierować go na badania dodatkowe do wyznaczonego lekarza orzecznika. W razie potrzeby może również uzyskać opinię lekarza, który wystawił zwolnienie. To właśnie Zakład przy tym wydaje decyzję, czy w grę wchodzi złe wykorzystywanie zwolnień lekarskich. W przypadku, gdy ZUS zdecyduje, że doszło do nadużycia, ma prawo odmówić wypłaty świadczenia. Są to dużo skuteczniejsze narzędzia, niż te leżące po stronie pracodawców. Ci nie mają w końcu do dyspozycji władztwa administracyjnego. Pracownik wcale nie musi szefowi otwierać drzwi, gdy ten przyjdzie z kontrolą.
Niestety, ZUS ma również ograniczoną liczbę własnych pracowników, którzy mogliby wykonywać kontrole. Po drugiej stronie barykady jest mrowie kontrolowanych. Co roku zakład przeprowadza przeszło 150 tysięcy takich kontroli. Wciąż jednak jest to kropla w morzu potrzeb, pomimo wykorzystywania takich metod jak chociażby sprawdzanie aktywności pracowników w mediach społecznościowych. Złe wykorzystywanie zwolnień lekarskich przez pracowników to problem dla obydwu stron. Jeśli jednak ZUS chce, by pracodawcy faktycznie w jakiś sposób mu pomagali, mógłby zacząć od prośby. Zwłaszcza, że to ten organ traci mimo wszystko więcej. Nieuzasadniona, rozszerzająca wykładnia przepisów i informowanie o nieistniejącym obowiązku to droga donikąd.