Kiedy proponuję „zlikwidujmy babciowe”, to wcale nie oznacza, że do głosu doszedł mój wewnętrzny ultraliberał. Po prostu czas skończyć z bezczelnością samorządów i żłobków, które podnoszą opłaty tak, by wzbogacić swoje budżety o całą wysokość świadczenia. Rozwiązania są dwa: jego likwidacja albo wprowadzenie jakiegoś karnego podatku, który sprawi, że cwaniaczkom się odechce.
Wiecie co? Zlikwidujmy babciowe, skoro samorządy wywindowały wysokość opłat ponad granice przyzwoitości
Rzadko mi się zdarza chwalić na łamach Bezprawnika jakieś świadczenia socjalne, ale babciowe zasłużyło sobie na kilka miłych słów ode mnie. Program wprowadzony przez rząd Donalda Tuska rzeczywiście skupił się na racjonalnym rozwiązaniu istniejącego problemu. Chodzi o to, by rodzice mogli zapewnić swoim dzieciom opiekę, gdy sami idą do pracy. W ten sposób nie tylko ułatwiamy ludziom życie, ale także aktywizujemy część pracowników, których potrzebuje nasza gospodarka. Nie jest to więc rzucanie pieniędzmi w elektorat, do którego mogły nas przyzwyczaić rządy poprzedników.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie te pazerne samorządy, które postanowiły skorzystać z okazji i błyskawicznie podnieść wysokość czesne za żłobki. Drastyczny wzrost opłat szerzy się po całej Polsce. Najczęściej kwota ta rośnie do poziomu 1500 zł, a więc górnej granicy babciowego. Zdarzają się przypadki jej przekroczenia. Przy czym czesne nie może przebić bariery 2200 zł, bo wtedy dana placówka przestaje spełniać kryteria opieki pokrywanej przez świadczenie.
Sami zainteresowani nie widzą większego problemu. Rodzice nic nie tracą. Muszą jedynie zgłosić chęć uczestnictwa w programie „Aktywny Rodzic”, a przecież każdy rozsądny obywatel zgłosi się po pieniądze. Zarabia żłobek, zarabia gmina, wszyscy są zadowoleni. Problem w tym, że wcale nie taki był cel ustanowienia babciowego. Chodziło o odciążenie rodziców małych dzieci w takim stopniu, na jaki stać trzeszczący budżet państwa. Intencją ustawodawcy nie było napychanie kieszeni samorządom, niekiedy kosztem samych rodziców.
Warto nazwać rzeczy po imieniu: masowe podnoszenie opłat za żłobki to czysta bezczelność przemieszana z nieposkromioną chciwością. Pytanie brzmi: czy można coś z tym zrobić? Jak najbardziej. Nie ma jednak sensu bawić się w apele do poszczególnych rad gmin, by jednak zachowały resztki przyzwoitości. Apele w Polsce nie działają. Zamiast tego w grę wchodzą dwa drastyczne środki: zlikwidujmy babciowe albo opodatkujmy żłobki.
Możemy także opodatkować dochody z zawyżonych opłat za żłobki karną stawką podatku
Dlaczego właściwie mielibyśmy likwidować stosunkowo nieszkodliwe i raczej korzystne świadczenie? Odpowiedź sprowadza się w starym porzekadle z popularnej niegdyś reklamy pewnego proszku do prania. Jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać? Poprzednie świadczenia na żłobek może i nie pokrywały czesnego w całości, ale różnica była raczej niewielka. Teraz zaś państwo musi wydawać na babciowe naprawdę pokaźne kwoty, by nadążyć za podwyżkami opłat.
Jeśli nie będzie babciowego, to samorządy będą zmuszone do przywrócenia ich do w miarę rozsądnego poziomu. Na tym fundamencie zaś moglibyśmy stworzyć jakąś nową iterację świadczenia, która byłaby odporniejsza na kreatywną księgowość uskutecznianą przez gminy. Co jednak jeśli samorządy nie obniżą opłat za żłobki? W takiej sytuacji ich włodarze musieliby się mierzyć z wściekłością ze strony ograbionych rodziców. Wciąż jednak istnieje ryzyko, że narazilibyśmy tę grupę na niepotrzebne wstrząsy.
Druga propozycja to sięgnięcie po jedną z najcięższych i zarazem najskuteczniejszych broni państwa w starciu z silnymi podmiotami. Mowa oczywiście o karnym opodatkowaniu. Wystarczyłoby opodatkować przychody uzyskiwane przez samorządy z tytułu opłat za żłobki powyżej średniej ogólnopolskiej stawki sprzed wprowadzenia babciowego. Jak wysoki mógłby być taki żłobkowy domiar? Tak wysoki, jak bardzo poniosłaby nas fantazja. W podatku PIT stosuje się karną stawkę 75 proc. od dochodów z nieujawnionych źródeł. Byłaby dość adekwatna. Grunt, żeby płaciła je bezpośrednio gmina.
Karny podatek byłby neutralny dla rodziców. Otrzymują oni babciowe, które pozwala im w całości sfinansować opłatę za żłobek. Sama instytucja też powinna mieć zapewnione źródło finansowania. Za to samorząd, który windowałby opłatę kosztem państwa, musiałby oddać budżetowi większość tego, co udało mu się zagarnąć. Sformułowania „przychód” użyłem nie bez powodu. W ten sposób pozbawilibyśmy gminę możliwości kombinowania z kosztami uzyskania przychodu.
Obydwie propozycje wydają się drastyczne, ale państwo powinno reagować w sytuacji, gdy ktoś próbuje je oszukać. Manipulowanie kosztami ponoszonymi przez rodziców małych dzieci dla własnej korzyści uzasadnia zastosowanie nawet drakońskich rozwiązań podatkowych.