Rządzący zamierzają – przynajmniej częściowo – zrealizować obietnicę z poprzedniej kadencji i dokonać zmian w Kodeksie pracy. Nowelizowane będą jednak poszczególne działy. Nowe regulacje mają objąć m.in. czas pracy i urlopy, ale także np. urlop rodzicielski.
Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej w wywiadzie dla „DGP” przyznaje, że zamiast jednej dużej zmiany w Kodeksie pracy 2020, być może skuteczniejsze będzie nowelizowanie poszczególnych jego działów. Wszystko przez brak akceptacji ze strony partnerów społecznych dla całościowego projektu nowego kodeksu. Tym samym rządzący spróbują podzielić wszystko na części i wprowadzać to, co ostatecznie nie będzie budziło mocnych kontrowersji. Wypowiedzi wiceministra są jednak dość wymijające, przynajmniej w niektórych kwestiach.
Czas pracy i urlopy do zmiany. Ale na razie ciężko powiedzieć, w jaki sposób
Stanisław Szwed przyznał, że zmiany w Kodeksie pracy w 2020 (lub przynajmniej w tej kadencji) na pewno obejmą czas pracy. Jednak na pytanie, czy będą to zmiany postulowane i opracowywane już wcześniej, wiceminister stwierdził, że tylko w zakresie, w jakim zgadzali się partnerzy społeczni. Wcześniej proponowano m.in. wprowadzenie rodzajów kont pracy, m.in. konta wynagrodzeń za nadgodziny.
Z wypowiedzi wiceministra można wywnioskować też, że rządzący rozważają bardziej szczegółowe rozwiązania dotyczące zatrudnienia na umowach cywilnoprawnych, samozatrudnienia czy pracy za pośrednictwem platform. Nowe rozwiązania mają nie utrudniać tych form zatrudnienia, ale sprawić, że „pracujący w ten sposób także będą sprawiedliwie odprowadzać swój wkład do ubezpieczeń społecznych”.
Uzasadnianie wypowiedzeń umów na czas określony jako unijny wymóg
Możliwe jest również wprowadzenie – przynajmniej w jakimś stopniu – uzasadniania wypowiedzeń umów na czas określony. Obecnie polskie przepisy nie są dostosowane do prawa unijnego. Wiceminister jednak dość ostrożnie podchodzi do tego tematu. Podkreśla, że „nie można usztywniać przesadnie zasad zatrudnienia” ze względu na sprzeciw przedsiębiorców. Nie zmienia to jednak faktu, że rządzący będą musieli podjąć jakieś kroki w tym zakresie.
Z kolei jeśli chodzi o inne unijne rozwiązanie – europejską płacę minimalną – rządzący nie są przeciw. Twierdzą jednak jednocześnie, że i tak są „w wąskim gronie liderów UE”, jeśli chodzi chodzi o porównanie minimalnej pensji do przeciętnego wynagrodzenia lub mediany wynagrodzenia.
Wiceminister przyznaje również – chociaż nie bez niechęci – że będą również zmiany w urlopach rodzicielskich. Zdaniem wiceministra jednak obecne rozwiązania są wystarczające. Unia wymusi jednak na rządzących wprowadzenie co najmniej 2 miesięcy urlopu rodzicielskiego do wykorzystania wyłącznie dla ojców. Nowe rozwiązanie musi zostać przyjęte do sierpnia 2022 r. Wiceminister zaznacza jednak, że rządzący nie chcą, by jakiekolwiek zmiany odbywały się kosztem kobiet. Z tego względu jednym z rozważanych scenariuszy jest wydłużenie urlopu rodzicielskiego, tak by z macierzyńskim wyniósł łącznie 14 miesięcy. Zmiany prawdopodobnie zostaną uchwalone jednak dopiero w 2021 r.
Zatrudnianie na okres próbny i trzeźwość pracowników
Ewentualne zmiany w Kodeksie pracy w 2020 lub 2021 r. mogą dotyczyć również zasad zatrudniania na okres próbny. Nowe rozwiązania miałyby też ułatwić pracownikom przejście z umowy na czas określony na umowę na czas nieokreślony – chociażby na część etatu.
Rządzący planują też zmiany, jeśli chodzi o kontrolę trzeźwości pracownika przez pracodawcę. Obecnie RODO właściwie uniemożliwia pracodawcom taką weryfikację, co dla wielu firm jest istotnym problemem.
Wiceminister wyraźnie unika jasnych deklaracji
Dość łatwo można zauważyć, że wiceminister Szwed wiele zmian uzależnia od akceptacji partnerów społecznych – przynajmniej w tym momencie. Wydaje się, że pierwsze poważne prace nad zmianami w prawie pracy ruszą raczej dopiero po wyborach prezydenckich – i to wtedy możemy spodziewać się zapowiedzi tych mniej korzystnych zmian, np. związanych z ewentualnym pełnym ozusowaniem umów cywilnoprawnych czy zmian w samozatrudnieniu. Widać też dobrze, że w tym momencie rządzący nie chcą drażnić przedsiębiorców nowymi, niekorzystnymi dla nich regulacjami.
To może jednak zmienić się po wyborach.