Jak opisuje Prawo.pl, Związek Nauczycielstwa Polskiego wyszedł z dosyć ciekawą inicjatywą. Jej skutkiem byłoby znaczne podwyższenie nauczycielskich pensji. Mogłyby one wynosić nawet ponad 5000 złotych. Jakim cudem?
ZNP chce podwyżek dla nauczycieli
Według ZNP pomysłem na podwyższenie nauczycielskich pensji byłoby ich uzależnienie od przeciętnego wynagrodzenia. Ów pomysł miałby znaleźć się w tzw. Karcie Nauczyciela, a pieniądze na pokrycie wynagrodzeń byłyby pobierane bezpośrednio z budżetu państwa, w formie dotacji.
Związek Nauczycielstwa Polskiego chce, aby w Karcie Nauczyciela znalazła się zasada, wyrażająca się w tym, że wysokości kwot średniego i zasadniczego wynagrodzenia (w odniesieniu do poszczególnych stopni awansu zawodowego) byłyby sprzężone z przeciętnym wynagrodzeniem.
Najprościej rzecz ujmując, wynagrodzenie nauczyciela stanowiłoby odpowiedni procent przeciętnego wynagrodzenia obowiązującego w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego.
Ile miałby zarabiać nauczyciel?
Według założeń średnie wynagrodzenie wynosiłoby odpowiednio:
- 90% dla nauczyciela stażysty
- 100% dla nauczyciela kontraktowego
- 125% dla nauczyciela mianowanego
- 155% dla nauczyciela dyplomowanego
kwoty przeciętnego wynagrodzenia, wynikającego z art. 20 pkt 2 ustawy o emeryturach i rentach […].
To dużo czy mało?
Jak wylicza Prawo.pl, przeciętne wynagrodzenie w III kwartale 2019 roku wynosiło 4931,59 złotych. W oparciu o proponowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego regulacje łatwo obliczyć, że nauczyciel stażysta zarabiałby 4438 zł, nauczyciel kontraktowy – 4931 zł, nauczyciel mianowany – 6164 zł, a nauczyciel dyplomowany – 7644 zł.
Czy to dużo, czy mało, to kwestia oczywiście sporna. Z jednej strony słusznie wskazuje się na powagę zawodu nauczyciela, a także szereg trudności, z którymi muszą się oni mierzyć. Z drugiej zaś, równie słusznie, zarzuca się niektórym przedstawicielom tej grupy zawodowej brak chęci, a także nieodpowiednie podejście do swojej pracy.
Zazwyczaj unikam posługiwania się dowodem anegdotycznym, ale zaryzykuję stwierdzenie, że chyba każdy na swojej edukacyjnej ścieżce spotkał nauczycieli wspaniałych, którym aż by się chciało dorzucić do pensji, a także nauczycieli tak beznadziejnych, że nie powinni oni uczyć ani dnia dłużej.
Czy taki pomysł ma szansę powodzenia?
Jest to propozycja Związku Nauczycielstwa Polskiego, który to raczej nie jest w oczach obecnej władzy sojusznikiem. Przeciwny pomysłom ZNP będzie pewnie — z zasady — najtwardszy elektorat rządzących, toteż społeczny odbiór tego rodzaju propozycji raczej nie będzie nad wyraz pozytywny.
Walka o pensje nauczycieli nie powinna być jednak porzucana, bo ci ludzie zarabiają stanowczo zbyt mało, jak na społeczną rolę, którą pełnią. Każdy, kto ma w rodzinie nauczyciela, z pewnością oburza się, słysząc, ile złego względem nauczycieli w ostatnim czasie powiedziano w przestrzeni publicznej.
To, że jest to tylko propozycja — i tylko ZNP — nie oznacza, że zaproponowanie rozsądnego systemu podwyżek płac dla nauczycieli nie będzie zaczynem do dalszej dyskusji, która wraz z zakończeniem strajku nauczycieli wcale nie wygasła.