Nowelizacja ustawy o ubezpieczeniach społecznych miała zacząć obowiązywać już od 1 kwietnia 2021 r. Termin ten jednak minął, a projekt na razie utknął w procesie legislacyjnym na etapie opiniowania. Tym samym wciąż nie wiadomo, czy rządzący zdecydują się ostatecznie na przyznanie ZUS-owi rozszerzonych uprawnień. A byłyby to uprawnienia, które można śmiało za uprawnienia charakterystyczne dla policji czy służb.
ZUS otrzyma zbyt szeroki dostęp do danych obywateli?
W projekcie nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach społecznych autorstwa Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej zawarto szereg propozycji zmian. W tym – propozycję znacznego rozszerzenia uprawnień Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w kontekście pozyskiwania danych o osobie, która stara się o zasiłek. Zgodnie z art. 4 ust. 11 projektu
w art. 61a dotychczasową treść oznacza się jako ust. 1 i dodaje się ust. 2 w brzmieniu: „2. Zakład Ubezpieczeń Społecznych może pozyskiwać dane i informacje, o których mowa w ust. 1, od ubezpieczonych, płatników składek, organizacji społecznych oraz innych podmiotów i osób, które są w posiadaniu tych danych i informacji, a wymienione osoby i podmioty są obowiązane je udostępnić na wniosek Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.”
Proponowany przepis bardzo szybko wzbudził niepokój wielu obywateli. Na możliwości zbyt szerokiej interpretacji zwrócił uwagę również Rzecznik Praw Obywatelskich. Podjął on sprawę z urzędu i zwrócił się do minister Marleny Maląg o wyjaśnienia. Jego zdaniem – podobnie jak zdaniem wielu prawników – jeśli przepisy zostaną uchwalone i wejdą w życie to istnieje ryzyko, że ZUS otrzyma zbyt szeroki dostęp do danych obywateli. Zwłaszcza, że projektowane przepisy nie określają dokładnie zakresu żądania informacji, a dodatkowo ZUS miałby moc je pozyskiwać od szerokiego kręgu podmiotów. To z kolei rodzi niebezpieczeństwo, że Zakład mógłby je pozyskiwać nie tylko od pracodawców i innych instytucji państwowych, ale również od sąsiadów, biur turystycznych czy z portali społecznościowych.
Jak podkreślał już RPO, tak szerokie uprawnienia do żądania danych osobowych przyznawane są jedynie policji czy służbom. Rzecznik powołuje się również na dotychczasowe orzecznictwo TK. Wynika z niego, że ochronę prywatności gwarantuje jedynie zbieranie przez władze publiczne danych niezbędnych – a nie takich, które są dla tych władz „wygodne” i „mogłyby się przydać”.
Prezes ZUS zajęła stanowisko, ale wyjaśnienia nijak nie mają się do projektu przepisów
O tym, że ZUS być może otrzyma zbyt szeroki dostęp do danych obywateli alarmowały również media. Prezes Zakładu, prof. Gertruda Uścińska, tłumaczyła później, że celem zmiany przepisów jest jedynie to, by ZUS mógł wymieniać się informacjami z innymi instytucjami, czyli np. z KAS. Prezes ZUS tłumaczyła również, że na ten moment Zakład często pozbawiony jest możliwości weryfikacji informacji koniecznych do rozstrzygnięcia, czy danej osobie należy się zasiłek lub np. renta rodzinna. Nowe przepisy miały to zmienić, a kontrola prawa do zasiłku miałaby być dla ZUS-u łatwiejsza.
Problem polega jednak na tym, że to po prostu nie wynika z projektowanych przepisów. A wystarczyłoby przecież, gdyby rządzący zdecydowali się na ich doprecyzowanie. Z jakiegoś powodu jednak tego nie zrobili.
Z potencjalnymi uprawnieniami ZUS związany jest jeszcze jeden problem
Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że nowe uprawnienia ZUS wiązałyby się z jeszcze jednym niebezpieczeństwem. Chodzi o fakt, że udostępnienie informacji ZUS-owi byłoby obowiązkowe – a z przepisów nie wynika, by adresatowi żądań przysługiwało np. odwołanie.
Rządzący tymczasem nabrali wody w usta, a prace nad projektem stanęły w miejscu. Nie wiadomo zatem, czy rząd zamierza doprecyzować przepisy, czy może po prostu uchwalić je nieco później. Nie ma też żadnych oficjalnych komunikatów w tej sprawie – a wątpliwości pozostają.