Kilka miesięcy temu przyjechałem samochodem do centrum Torunia i chciałem zapłacić za parking aplikacją mobilną. Pojawił się jednak jakiś problem z telefonem i nie bardzo chciał on ze mną współpracować. Poszedłem wykupić usługę w parkomacie, ale jak przyszło do płacenia, to w pierwszym odruchu chciałem zapłacić aparatem, a dopiero potem doszło do mnie, że skoro nie działa, to muszę zapłacić zwykłą kartą. A potem wyszedłem już do miasta i chcąc sprawdzić, gdzie jest najbliższa kawiarnia… musiałem zdać się na własną pamięć, bo przecież telefon, którego normalnie bym użył, by to sprawdzić, nie działał.
To nie jest historia, która mrozi krew w żyłach, bo dotyczy tylko małych, błahych rzeczy. Jednak uświadamia, jak bardzo przyzwyczaiłem się do tego, że zawsze towarzyszy mi telefon z dostępem do internetu i jak często z tego skorzystam. A także kazało przypomnieć, że jeszcze przed chwilą wszystkie te rzeczy robiłem inaczej. Kiedyś zawsze kupowałem bilety w sposób tradycyjny, i te parkometrowe i te na komunikację miejską, kiedyś chodziłem tylko do miejsc, o których istnieniu już wiedziałem, albo na które ukierunkować mnie potrafił ktoś przez telefon, dając rady podczas rozmowy.
25 lat Plusa pozwala przypomnieć sobie, jak zmienił się nasz sposób komunikacji. Od kilkusekundowych „sygnałów”, po nielimitowane rozmowy
Bo właśnie telefon jest takim wyznacznikiem, jak przez ostatnie ćwierć wieku zmieniały się technologie wokół nas. Dziś nie jest już istotne, czy osoba do której dzwonimy jest z naszej sieci. Już nikt się nie zastanawia, czy jeżeli numer zaczyna się na „665” to jest to Plus, czy nie. Kiedyś to było ważne. Jeżeli byłeś z danej sieci, to miałeś darmowe rozmowy lub SMS-y do swoich znajomych.
Chociaż nie pamiętam już początków sieci komórkowych w Polsce, gdy królowały Sagemy RC712 i Motorole d160, a za połączenie płaciło się po 2,95 złotych za każdą rozpoczętą minutę (tak, za rozpoczętą, bo nie było naliczania sekundowego), to pamiętam strach, gdy puszczało się „wędkę” koledze lub koleżance i okazało się, że nas „złapała”, przez co straciliśmy kilkanaście groszy. Pamiętam też liczenie pozostałych SMS-ów w ramach pakietu „600 SMS-ów do Plus” oraz paniczne wciskanie czerwonej słuchawki, gdy omyłkowo włączyłem internet.
Właśnie, internet był czymś, co kiedyś w telefonie wydawało się niepotrzebne. Po co nam sieć w aparacie, jak muzykę, tapety czy gierki można zgrać z komputera. Jednak raz wprawionej machiny technologicznej nie dało się już zatrzymać. Operatorzy udostępniali nam kolejne opcje, a wielu z nasz najpierw lekko podejrzliwie, a potem z coraz większym zainteresowaniem je otwierała. Strony WAP, do których w 1999 roku dał możliwość dostępu Plus sprawił, że nagle telefon przestał być głównie do dzwonienia i rozmawiania, ewentualnie do zabijania czasu graniem w gierki. Nagle okazało się, że to on może być oknem na świat.
A o tym, co za prawdziwym oknem mogliśmy powiadomić kogoś już chwilę później, wysyłając MMS. Warto sobie o tym przypomnieć, gdy następnym razem będziecie kogoś spamować kolejnymi zdjęciami kawy, jaką pijecie, że jeszcze kilkanaście lat temu przesłanie marnej jakości fotografii było wydarzeniem, o którym się najpierw kogoś informowało, a potem dopytywało czy foto przyszło. I chociaż teraz ze śmiechem już mogę wspomnieć zdjęcia zrobione moją Nokią 6610i, które miały 0,1 Mpx, co przy dzisiejszych możliwość wydaje się wartością śmieszną, to wtedy wydawało się, że nic lepszego już wymyślić się nie da. Mogę telefonem dzwonić, SMS-ować, wchodzić do internetu, a nawet robić zdjęcia i je przesyłać. Czego mogę chcieć więcej?
Czego więcej? Internetu. I tanich rozmów. I nowych telefonów, bo przecież te też wychodziły co sezon lepsze, sprawniejsze, mające większe możliwości, w odpowiedzi na przyśpieszającą technologię. Wiele osób, zwłaszcza tych, którzy mieli firmy, stawiali na abonament, ale wtedy, na początku XXI wieku rewolucją były MIX-y. W 2004 roku wprowadzał je chociażby Plus. Z jednej strony nadal doładowywałeś konto, co miesiąc otrzymując do wykorzystania daną kwotę, z drugiej dzięki temu, że zobowiązałeś się do podpisania umowy na kilkanaście miesięcy, mogłeś cieszyć się nowym Sony Ericssonem, Nokią czy Samsungiem często za symboliczną złotówkę na start.
To pozwoliło wielu z nas cieszyć się nowymi, najnowszymi telefonami, które wprowadzały nas w coraz ciekawsze możliwości, jakie dawali operatorzy. Mogliśmy robić lepsze zdjęcia, grać w fajniejsze gry, ale przede wszystkim rozmawiać i SMS-ować. I chociaż oferta z 2005 roku, gdzie za 75 złotych miesięcznie można było rozmawiać bez limitu ze wszystkimi w Plusie, dziś wydaje się wręcz abstrakcyjna (bo warto zauważyć, że nadal trzeba było płacić za telefony do Ery czy Idei), to pokazuje idealnie, jak to wszystko się zmienia. Bo z czasem ten abonament oczywiście taniał, a oferta trafiała też do tych, którzy woleli telefony na kartę. Ale trend był jasny. Stało się to, co dziś jest traktowane jako normalność. Po prostu wybierasz numer, dzwonisz i nie martwisz się o to, czy rozmawiasz 10 sekund, 10 minut czy 10 godzin.
Szeroki dostęp do internetu w telefonie to największy przełom, z jakim mamy do czynienia w ostatnich dekadach. Sprawił, że całkowicie odmieniliśmy nasze przyzwyczajenia
Tak samo jak do długich rozmów, zmieniało się nasze podejście do internetu. Od niepewnych kliknięć i nerwowego sprawdzania, czy z konta nie uciekło nam zbyt wiele pieniędzy, po pozostawianie telefonu non stop podłączonego do internetu. Obecnie zdarza się przecież, że człowiek zapomina o tym, by podłączyć się do Wi-Fi w domu, albo umyślnie tego nie robi, jeżeli jest w zasięgu 5G, bo na telefonie ma internet szybszy niż ten, jaki ma z routera.
Ale aby to nastąpiło, oczywiście technologicznie musieliśmy przejść kilka etapów. Od 3G, które pozwalało już na dobre łączenie się z Internetem przez telefon i umożliwiło np. na swobodne rozmowy przez Gadu-Gadu, po LTE, które w Polsce ruszyło już w 2010 roku za sprawą Plusa, a odmieniło nasze spojrzenie na to, co można robić już nie z telefonem, a ze smartfonem.
Tak szybka sieć, gdzie prędkości sięgały nawet 150 Mb/s, sprawiły, że nasze postrzeganie tego, jak wykorzystywać telefony zostało całkowicie wywrócone do góry nogami. To dzięki szybkiemu internetowi mogliśmy być non-stop w zasięgu Facebooka i dowiadywać się kto i gdzie pojechał na wakacje lub mogliśmy przeglądać YouTube’a w kolejce w przychodni.
Polsat i Plus łączą siły, co może być zapowiedzią tego, jak zmieniać się będzie technologiczna przyszłość
Porównywanie tego, jak wyglądał świat ćwierć wieku, gdy w Polsce dopiero startowała taka sieć jak Plus, do tego co teraz, pozwala odkryć jak wiele się zmieniło. A wciąż jeszcze tak wiele przed nami. Dla mnie pewną abstrakcją jest to, że gdy jadę gdzieś do odległego miasta, to, zamiast szukać znaków informacyjnych w jakiej wsi teraz jestem, mogę udostępnić komuś swoją lokalizację i on może sam zobaczyć, czy jestem już za Łodzią, czy jeszcze przed. A kiedy biegam, nie raz już byłem zaskakiwany tym, że ktoś przesyłał mi kilka słów wsparcia poprzez aplikację biegową. Wszystko to nie byłoby możliwe, gdyby nie rozwój technologiczny.
Patrząc, jak zmieniła się cała technologia przez te ostatnie dwie i pół dekady, aż ciężko prorokować, co może czekać nas za kolejnych kilka lat. Zwłaszcza że my w Polsce nie możemy narzekać na brak innowacji. Sieć 5G rozpycha się u nas już od dobrego roku i z pewnością jeszcze nie jednym ciekawym rozwiązaniem technologicznym nas zaskoczy.
Nikogo więc nie dziwi, że Polsat i Plus przeistaczają się w marki współpracujące ze sobą. Podobne loga, wspólna identyfikacja wydają się naturalnym krokiem. Kiedyś rozdział między telewizją, a telefonią wydawał się ogromny. Telewizja satelitarna, a telefonia komórkowa to były dwa światy, które łączyło ze sobą niewiele. Dzięki rozwojowi technologii coraz częściej oglądamy ulubiony serial czasem na telewizorze, a czasem poza domem na smartfonie czy tablecie. Nie martwimy się o to, czy jesteśmy w zasięgu, albo czy internet będzie wystarczająco szybki. Jeżeli jesteśmy już w zasięgu 5G, to ściągnięcie filmu na nasz telefon to zaledwie chwila.
Coś, co wczoraj wydawałoby się łączeniem ognia i wody, dziś wydaje się naturalne. Nowoczesna telewizja nie może obyć się bez wsparcia sieci komórkowych, sieć komórkowa zaś będzie pewnie coraz bardziej wykorzystywana do oglądania filmów. Kolejne lata zapowiadają się więc jeszcze ciekawiej, a ci, którzy przyjdą po nas, będą się zastanawiać: „jak mogli żyć ludzie, bez dostępu do chociażby 5G?”, tak jak dla nas mało zrozumiałe, chociaż tym bardziej ciekawe, są opowieści rodziców, czy dziadków, gdy na informację od swojej sympatii czekali kilka dni albo i dłużej, jeżeli listonoszowi nie było akurat po drodze.
Tekst powstał przy współpracy z siecią Plus, z okazji jej 25-lecia istnienia.