Jeżeli jesteś w gronie klientów tych operatorów, u których 5G jest tylko znaczkiem w prawym górnym rogu ekranu, bez realnej poprawy prędkości internetu, to prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że UKE zawraca operatorom telefonicznym głowę i debatuje z nimi, w której króliczej norce postawić nadajnik.
Kulisy tego widać zapoznając się ze szczegółami aukcji na dedykowane pasmo dla 5G. Obszerne Stanowisko operatora w sprawie aukcji 3,6 GHz znaleźć można na stronach sieci Plus. Pozwolę sobie je tutaj streścić, ale przede wszystkim zaapelować do urzędników o resztki zdrowego rozsądku.
UKE przesadza w sprawie 5G, a my czekamy
Podczas kolejnej aukcji pasm, UKE wymyśliło sobie, że w całej Polsce pokrycie sieci 5G powinno utrzymywać prędkość powyżej 100 Mb/s. Tyle tylko, że to bez sensu. Większość z was zapewne zna ogólne założenia sieci 5G – jest taka szybka, bo nadajników jest dużo i są lokalizowane znacznie bliżej siebie. Są jednak miejsca w Polsce, w których stawianie nadajników mija się z celem, bo obejmowałyby tereny słabo zaludnione. W grę wchodzą puszcze, jeziora, lasy, góry, pustynie. Oczywiście dobrze by było, żeby cała Polska była pokryta super szybkim internetem mobilnym, ale na ten moment kluczowe jest by 5G działało tam gdzie mieszkamy i pracujemy.
A tymczasem UKE chciałoby żeby tyle masztów ile widzimy w aglomeracjach czy wsiach, stało też w lasach czy na polach. Drugą kwestią, którą punktuje Polkomtel, jest brak biznesowej uczciwości UKE. Ponieważ aby sprostać tym wymaganiom, operatorzy musieliby wykorzystać w tym celu też inne pasma, które nabyli w przeszłości. Przy ich kupowaniu od państwa nikt jednak o tym nie wspominał.
UKE rzuca kłody pod nogi
Spełnienie wymagań aukcji za pomocą pasma 3,6 GHz wymagałoby posiadania przez każdego z operatorów kilkudziesięciu tysięcy nowych stacji bazowych. Pomijam już oczywiście ludzi z foliowymi czapeczkami na głowie, ale przecież te maszty to też kwestia krajobrazu. Czy naprawdę chcemy oglądać tatrzańskie hale z krajobrazem złożonym głównie z masztów, bo UKE nałożył tak bzdurne ograniczenia?
Według Politechniki Warszawskiej, gdyby chcieć wykorzystać tylko pasmo 3,6 GHz, będące przedmiotem aukcji, każdy z operatorów potrzebowałby od 40 do ponad 63 tys. stacji bazowych. Czyli łącznie od 160 tys. do ponad 250 tys. Obecnie w Polsce działa niecałe 50 tys. stacji bazowych. Aktualne oczekiwanie Prezesa UKE oznacza więc ingerencję w prawa nabyte operatorów, wynikające z wcześniejszych decyzji rezerwacyjnych, które są ostateczne i prawomocne. Zdaniem Polkomtela jest to droga wprost prowadząca do chaosu prawnego i pozbawienia mieszkańców Polski, polskich firm i gospodarki szansy na rozwój sieci 5G i związanych z tym usług.
Bo w obecnej sytuacji trudno powiedzieć, czy operatorzy zamiast zabrać się do szybkiego rozwijania sieci 5G na sensownych warunkach, nie zaczną spierać w sądach podważając te absurdalne warunki. I zamiast przyśpieszać rozwój sieci 5G, będziemy debatować nad tym czy jest sens uszczęśliwiać nią żubry.