Wygląda na to, że czeka nas waloryzacja 500 Plus. Czy może powinniśmy już pisać 800 Plus? Prawo i Sprawiedliwość chce podniesienia świadczenia jeszcze przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi. Kto zapłaci za kolejny przejaw socjalnej ekstrawagancji rządzących? Jak zwykle: Polacy w swoich podatkach.
Polski nie stać na waloryzację 500 Plus, ale od kiedy to jakikolwiek problem dla rządzących?
Sezon na kiełbasę wyborczą mamy już najwyraźniej w pełni. Politycy prześcigają się na kolejne socjalne obietnice. Najpierw mieliśmy dofinansowywanie kredytów hipotecznych przez państwo, a teraz wrócił temat waloryzacji 500 Plus. Jak podaje Super Express, rządzący chcieliby podnieść wysokość świadczenia do 800 zł jeszcze przed wyborami. Pośpiech wydaje się oczywisty. Wybory parlamentarne odbędą się już jesienią. Politycy PiS woleliby, żeby elektorat otrzymał zastrzyk pieniędzy jeszcze zanim pójdzie zagłosować.
Trzeba przy tym przyznać, że taki program 800 Plus ma pewien sens czysto praktyczny. Realna wartość świadczenia zdążyła dzięki inflacji drastycznie spaść. Super Express przekonuje, że gdyby 500 Plus miało mieć taką samą siłę nabywczą co w kwietniu 2016 r., gdy program startował, musiałoby dziś wynosić ponad 716 zł. Stąd zapewne kwota akurat 800 zł. Niegdysiejsze 500 zł dzisiaj jest warte zaledwie 366,74 zł sprzed 7 lat.
Równocześnie są pewne sugestie, że 800 Plus nie byłoby typowym bezmyślnym rzucaniem pieniędzmi w elektorat, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Jarosław Kaczyński jeszcze niedawno przekonywał, że waloryzacja świadczenia mogłaby nastąpić, ale najpierw trzeba zbić inflację. Politycy partii rządzącej zdają sobie też sprawę z tego, że wypłacanie świadczenia wszystkim bez wyjątku wcale nie przysparza im popularności. Dlatego poseł Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski sugeruje wprowadzenie progów dochodowych przy tym dodatkowym świadczeniu.
Problem z wprowadzeniem 800 Plus jest bardzo łatwy do odgadnięcia. Nie jest żadną tajemnicą, że sytuacja finansów państwa po latach tworzenia socjalnego Eldorado przez Zjednoczoną Prawicę jest nienajlepsza. Waloryzacja 500 Plus to z kolei ogromne wydatki. Cały program już teraz kosztuje państwo nieco ponad 40 mld zł rocznie. Podniesienie wysokości świadczenia do 800 zł dla wszystkich uprawnionych sprawiłby automatyczny wzrost kosztów do jakichś 65 mld zł. Dla porównania: zgodnie z ustawą budżetową, zaplanowane na rok 2032 wydatki państwa wyniosą 675 mld zł.
800 Plus to całkiem realna perspektywa. Nie ma takiej rzeczy, której nie zrobiłby polityk, który boi się utraty władzy
Czy PiS rzeczywiście zdecyduje się przed wyborami zwaloryzować 500 Plus? Zdrowy rozsądek podpowiadałby, że nie. Powodów jest kilka. Dodatkowy zastrzyk niemałych pieniędzy wprowadzonych do gospodarki może jedynie dalej nakręcać inflację. Już w tym momencie budżet państwa ledwo trzeszczy. Rządzący dodatkowo wyżej cenią sobie sprawowanie kontroli nad wymiarem sprawiedliwości, niż ponad 150 mld zł z KPO, które mogłyby pozwolić Fiskusowi złapać nieco oddechu.
Równocześnie podnoszenie podatków przed wyborami jest czymś absolutnie niedopuszczalnym z politycznego punktu widzenia. Jeszcze wyborcy zauważyliby związek pomiędzy socjalem a daninami na rzecz państwa. W tej sytuacji sfinansowanie 800 Plus wymagałoby zwiększenia zadłużenia państwa. Problem w tym, że istnieją konstytucyjne i ustawowe progi zadłużenia, których rząd przekroczyć nie może, jeśli nie chce musieć w szybkim tempie zaciskać pasa. Wyprowadzanie dużej części wydatków państwa poza budżet służy przecież także tego typu kreatywnej księgowości w zarządzaniu finansami publicznymi.
Na szczęście dla PiS, zdrowy rozsądek i świat polityki nie mają dzisiaj ze sobą wiele wspólnego. Jest jeden powód, dla którego rząd może zdecydować się na waloryzację 500 Plus, nie oglądając się na konsekwencje. Rządzący ryzykują utratę władzy w wyborach. To oznacza odcięcie ich od wszelkiej maści synekur oraz groźbę rozliczenia ich rozmaitych decyzji ostatnich lat.
O ile najtwardszy elektorat prawicy można mobilizować poprzez kolejne światopoglądowe wrzutki, o tyle elektorat socjalny jest dużo bardziej pragmatyczny w swoich politycznych wyborach. Nie do końca jest też skłonny uwierzyć w same obietnice. W tej sytuacji 800 Plus może być dla PiS posunięciem koniecznym. Po wyborach zawsze przecież można powtórzyć manewr Viktora Orbana i cofnąć przedwyborcze rozdawnictwo.