REKLAMA
  1. Home -
  2. Państwo -
  3. A jednak to ojcowie mają większe szanse na przyznanie władzy rodzicielskiej
A jednak to ojcowie mają większe szanse na przyznanie władzy rodzicielskiej

Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło zabrać głos w dyskusji nad kwestią dyskryminacji ojców w orzecznictwie sądów rodzinnych. Jest to głos o tyle ważny, że poparty twardą statystyką. Okazuje się, że od kilku lat to wnioski ojców o władzę rodzicielską częściej mogą liczyć na pozytywne rozpatrzenie. Jakby tego było mało, w tej kwestii nie ma żadnej kłopotliwej różnicy pomiędzy płciami.

Orzecznictwo sądów rodzinnych jednak nie dyskryminuje żadnej z płci, przynajmniej w kwestii władzy rodzicielskiej

Niedawno zastanawiałem się na łamach Bezprawnika, czy przypadkiem nie powinniśmy wprowadzić parytetów w sądach rodzinnych. Wszystko przez społeczną percepcję sugerującą, że szczególnie sfeminizowane sądy w swoim orzecznictwie wyraźnie faworyzują kobiety kosztem mężczyzn. Przekładać się to ma na sprawy dotyczące zarówno rozwodów i alimentów, jak i opieki nad dziećmi. Ta ostatnia kwestia jest szczególnie istotna z punktu widzenia systemu prawa rodzinnego. Powinno w końcu chodzić o dobro dziecka, a nie jakąś wojenkę podjazdową pomiędzy płciami.

Na szczęście Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło włączyć się do dyskusji i przedstawić, jak orzecznictwo sądów rodzinnych wygląda w tych sprawach w rzeczywistości. Muszę przyznać, że mamy do czynienia ze sporą niespodzianką. Okazuje się bowiem, że w ostatnich latach to ojcowie częściej mogą liczyć na uwzględnienie ich wniosku o opiekę nad dziećmi. Jak możemy przeczytać w komunikacie resortu sprawiedliwości:

REKLAMA

W ostatnich latach systematycznie rośnie odsetek pozytywnych rozstrzygnięć wniosków składanych przez ojców – z 86% w 2018 r. do 95% w 2024 r. Jednocześnie liczba składanych przez nich wniosków niemal się podwoiła – to bardzo ważny kontekst przy interpretowaniu tych danych. Tymczasem odsetek pozytywnie rozpatrzonych wniosków składanych przez matki waha się w przedziale 85,8% - 97,5% (w tych samych latach). Dane te obalają mit o uprzywilejowanej pozycji matek w postępowaniach sądowych. Jednocześnie odnotowujemy lata, w których w statystyce procentowo raz przeważają matki, a raz ojcowie. Bez żadnej wyraźnej prawidłowości ani skrajności w tym aspekcie.

Jak to wygląda w poszczególnych latach? Ministerstwo Sprawiedliwości zaprezentowało konkretne dane w formie wygodnych wykresów. Zacznijmy od pozytywnie rozpatrzonych wniosków o władzę rodzicielską.

Tak naprawdę w całym uwzględnionym okresie różnice pomiędzy poszczególnymi płciami nie były porażające. Co więcej, przewaga uwzględnionych wniosków pań występuje jedynie w latach 2018-2019. Statystyki przeczą więc tezie o systemowej dyskryminacji ojców, jeśli chodzi o przyznawanie władzy rodzicielskiej. Trzeba jednak pamiętać, że to nie to samo, co prawo do opieki nad dzieckiem.

REKLAMA

Kobiety wciąż dużo częściej występują o przyznanie im władzy rodzicielskiej

Z pewnością ktoś się w tym momencie zastanawia, jak to możliwe, że odsetek pozytywnie rozpatrzonych wniosków w przypadku obydwu płci oscyluje w granicach 80-97,5 proc. Odpowiedź jest wręcz banalna, choć niektóre osoby może zaskoczyć. Rozstrzyganie o władzy rodzicielskiej w normalnych okolicznościach wcale nie jest jakąś grą o sumie zerowej, w której jeden z byłych partnerów "wygrywa" kosztem drugiego.

Skąd w takim razie bierze się przekonanie, że kobiety częściej mogą liczyć na przychylność sądów rodzinnych? Być może to kwestia konkretnych przypadków nagłośnionych przez media. To się przecież zdarza w bardzo wielu aspektach życia publicznego. Równocześnie jednak warto wspomnieć o tym, że paniom częściej jest przyznawana władza rodzicielska dlatego, że najzwyczajniej w świecie częściej o nią wnoszą.

REKLAMA

Na powyższej grafice wyraźnie widzimy, że wciąż to kobiety zdecydowanie częściej wnoszą o władzę rodzicielską. Ktoś złośliwy mógłby teraz stwierdzić, że cały czas mamy do czynienia z dużą liczbą ojców, którzy nie poczuwają się do wychowywania swoich dzieci. Nie ma się co oszukiwać: takie osoby jak najbardziej istnieją. Równocześnie Ministerstwo Sprawiedliwości odnotowało bardzo ważną i jednoznacznie pozytywną zmianę w tej kwestii.

Dane statystyczne zebrane przez Ministerstwo Sprawiedliwości wskazują na wyraźny trend – ojcowie coraz częściej ubiegają się o powierzenie im wykonywania władzy rodzicielskiej w sprawach o rozwód i separację. W 2018 roku stanowili zaledwie 6,4% wnioskodawców, natomiast w 2024 roku już 13%. Choć nadal są w mniejszości, widoczna jest wyraźna tendencja wzrostowa zarówno pod względem liczby składanych wniosków, jak i skuteczności ich rozpatrywania.

To nie koniec. Ministerstwo Sprawiedliwości odniosło się także do pozostałych dwóch szczególnie problematycznych kwestii związanych z relacjami pomiędzy byłymi małżonkami. Mam na myśli oczywiście prawo do opieki oraz ewentualnego zasądzania alimentów.

REKLAMA

Szykują się ważne zmiany kwestii opieki nad dziećmi oraz alimentów zasądzanych na rzecz dziecka

W pierwszym przypadku odpowiedzią na postulaty formułowane w debacie publicznej jest doprecyzowanie pojęcia pieczy współdzielonej. Co szczególnie istotne: resort zadeklarował, że podejmuje w tej sprawie działania także po uwzględnieniu praktyki orzeczniczej.

Wydaje się przy tym, że to kwestia opieki nad dzieckiem i prawa do kontaktu z nim stanowi prawdziwą istotę sporu o orzecznictwo sądów rodzinnych. W tym przypadku jednak Ministerstwo Sprawiedliwości nie zdecydowało się na podanie do publicznej wiadomości danych statystycznych.

Ustawa z 25 czerwca 2015 r. (Dz.U. z 2015 r. poz. 1062) nadała priorytet wspólnemu wykonywaniu władzy rodzicielskiej przez oboje rodziców po rozwodzie lub separacji, nawet bez pisemnego porozumienia. Sąd rozstrzyga, w jaki sposób będzie ona sprawowana, co może obejmować np. naprzemienne miejsce zamieszkania dziecka, jeśli sprzyja to jego stabilności.

W praktyce chodzi o to, żeby skonstruować przepisy w taki sposób, by wyeliminować przypadki niesłużące dobru dziecka. Chodzi rzecz jasna o przypadki wykluczenia jednego z rodziców z faktycznego sprawowania opieki – zarówno poprzez wyrok sądu, jak i brak reakcji na ignorowanie rozstrzygnięcia przez drugiego rodzica. Doprecyzowanie przepisów z pewnością może tutaj pomóc.

Co w przypadku alimentów? Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje między innymi nad tabelą alimentacyjną, która miałaby w założeniu przysłużyć się zasądzaniu im w bardziej sprawiedliwej wysokości. Szczegóły przedstawiła wiceminister Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.

To między innymi tabela alimentacyjna to rozwiązanie, na które zgodnie czekają środowiska reprezentujące zarówno matki, jak i ojców. Tabela miałaby określać uśrednioną wysokość alimentów na podstawie dochodu zobowiązanego oraz wieku dziecka. Ewentualne odstępstwa od tych wartości podlegałyby ocenie sądu, który decydowałby o ich zasadności.

Czy taki urzędowy taryfikator pomógłby w przypadku zasądzania alimentów na dziecko? W jakimś stopniu na pewno. Przy czym już teraz "Zakres świadczeń alimentacyjnych zależy od usprawiedliwionych potrzeb uprawnionego oraz od zarobkowych i majątkowych możliwości zobowiązanego". Mielibyśmy do czynienia z kolejnym doprecyzowaniem, a nie rewolucją. Wciąż jednak wydaje się, że przygotowywane zmiany idą w dobrym kierunku.

Nie byłbym sobą, gdybym nie zasugerował rozwiązania przy okazji problemu obowiązku alimentacyjnego w przypadkach niezwiązanych z dziećmi. Mowa na przykład o alimentach na byłego małżonka. W tym przypadku odwrócenie zasady ich obowiązywania "aż sąd zdecyduje inaczej" byłoby co najmniej zasadne. Bardziej racjonalną koncepcją byłyby alimenty zasądzane na przykład na maksymalnie 5 lat z możliwością ich przedłużenia w szczególnie uzasadnionych przypadkach, o ile sąd tak zdecyduje po ponownym rozpatrzeniu aktualnej sytuacji obydwojga byłych małżonków. Śmiem twierdzić, że wprowadzenie takiego rozwiązania byłoby wręcz trywialne.

Źródłem obydwu grafik zamieszczonych w niniejszym artykule jest Ministerstwo Sprawiedliwości.

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi