Już nie Poczta, czasem zresztą nieudolna i opierająca się o wątpliwe podstawy prawne, a Urząd Skarbowy będzie próbował ściągnąć z nas abonament RTV zgodnie z założeniami planowanej nowelizacji.
Goszczący u Konrada Piaseckiego w Radiu ZET wiceminister kultury Krzysztof Czabański wyraził przekonanie, że „każdym a w domu telewizor”. Jest to bardzo wątpliwej jakości diagnoza, ponieważ w moim otoczeniu telewizora więcej osób nie posiada, niż posiada i jest to wybór celowy.
Taki tok rozumowania służy jednak przedstawicielowi władzy w celu usprawiedliwienia wprowadzanie nowego podatku, który mógłby zastąpić obecnie istniejący abonament RTV – nieopłacany przez wielu obywateli i nieefektywny. Przedstawiciele władzy ponoć cały czas zastanawiają się jak uszczelnić system abonamentowy.
Z rozpaczliwymi apelami do władzy zwracał się też prezes TVP, Jacek Kurski, który zabija Telewizję Polską w imponującym tempie nie tylko od strony merytorycznej, ale i finansowej. Pieniądze z abonamentu są na Woronicza bardzo potrzebne.
Jeżeli nie poczta, to kto może być skutecznym nadzorcą? Urzędy skarbowe. Urząd Skarbowy ma w sobie pewną powagę, którą każdy szanuje. To rozwiązanie jawi się jako najlepsze
– podsumowywał w rozmowie z Radiem Zet Czabański.
Abonament RTV już coraz mniej udaje, że nie jest podatkiem
Jest jednak problem polityczny, bo obywatele nie będą zadowoleni. Nikt nie lubi płacić podatku – dodawał Gość Radia ZET
Już w przeszłości wielokrotnie mówiło się o całkowitej likwidacji abonamentu RTV, niektórzy politycy składali nawet takie deklaracje. Najbardziej znanym przeciwnikiem tej daniny był sam Donald Tusk. A jednak politycy, którzy zdobywają władzę, nie potrafią sobie odmówić pokusy korzystania z propagandowej tuby medialnej, choć uczciwie należy przyznać, że do tej pory zjawisko to nigdy nie miało aż tak karygodnego wydźwięku jak za czasów Jacka Kurskiego.
Władza już nawet nie próbuje udawać, że abonament RTV jest opłatą za posiadanie radioodbiorników, z których można oglądać lub słuchać mediów publicznych. Pomysł dopisania dodatkowego podatku w ramach PIT lub do rachunku za energię elektryczną, monitorowanego przez urzędy skarbowe, jasno pokazuje pomysł wprowadzenia dodatkowego, niczym nieuzasadnionego haraczu dla obywateli.
Polacy nie chcą bowiem wspierać mediów publicznych, dostrzegając słabość ich ramówki na tle komercyjnych stacji, które nie utrzymują się z abonamentu (a mimo to potrafią zarabiać). Rodacy dostrzegają też, że absolutnie Telewizja Polska nie ma niczego wspólnego z realizacją tzw. „misji” emitując tak samo ogłupiające produkcje, jak ich konkurenci. Więc po co przepłacać?