Małżeństwo Stauffer znane było od kilku lat z relacjonowania życia z adoptowanym niepełnosprawnym chłopcem z Chin. Kilka dni temu okazało się jednak, że chłopiec zaczął im sprawiać na tyle dużo problemów, że… oddali go innej rodzinie. Świat jest w szoku, bo wygląda to na ciąg zdarzeń „adoptować, zarobić, oddać”. Youtuberzy zarobili bowiem mnóstwo pieniędzy na opowiadaniu o życiu z małym Huxleyem.
Adoptować, zarobić, oddać
O sprawie pisze na swoim portalu telewizja BBC. Myka Stauffer i jej mąż James w 2016 roku ogłosili, że zamierzają zaadoptować malucha z Chin (w planach mieli zresztą tez kolejnego, z Ugandy lub Etiopii). Agencja adopcyjna poinformowała małżeństwo, że Huxley ma uszkodzony mózg. Para, po zastanowieniu, uznała że tym bardziej chce chłopczykowi pomóc.
Procedura adopcyjna, podróż do Chin, a następnie przystosowanie domu do wymagań niepełnosprawnego dziecka oczywiście kosztują. Dlatego Staufferowie, którzy już wcześniej prowadzili swój kanał na YouTube, postanowili poprosić swoich obserwujących o wsparcie. Historia Huxleya zresztą bardzo interesowała internautów, BBC pisze że jeden z filmów z nim miał aż 5,5 miliona wyświetleń!
Huxley po adopcji wprowadził się do domu, w którym mieszkała już dwójka jego nowego rodzeństwa. Staufferowie potem jeszcze powiększyli rodzinę o kolejną dwójkę dzieci. I zaczęły się schody. Huxley zaczął im sprawiać problemy, z którymi nie mogli sobie poradzić. W 2019 roku okazało się, że najprawdopodobniej ma autyzm. To wszystko przytłoczyło adopcyjnych rodziców, którzy postanowili… oddać chłopca do innej rodziny. O tej decyzji nie poinformowali swoich subskrybentów od razu. Na wyznanie zdecydowali się dopiero wtedy, gdy ludzie zaczęli dopytywać co u Huxleya i dlaczego zniknął z filmów Staufferów.
Okrucieństwo, nieodpowiedzialność czy głupota?
Myka i James, z internetowych gwiazd, natychmiast stali się obiektem zmasowanej krytyki. Ludzi najbardziej oburzyło to, że na wzruszającej historii Huxleya zarobili oni ogromne pieniądze. Zarówno z donacji, jak i z reklam. To, co dla wielu jest najgorsze, to danie bardzo złego przykładu. Bo jak mają poczuć się osoby, które zostały przez Staufferów zainspirowane do zaadoptowania niepełnosprawnego dziecka, a teraz widzą że nawet tak „idealna” i bogata rodzina nie jest w stanie sobie z nim poradzić.
I choć z całą pewnością para amerykańskich youtuberów bardzo przeżyła stratę Huxleya i podjęła szalenie trudną decyzję, to dziś trudno im współczuć. Tak się kończy zrobienie z pięknej rodzinnej historii maszynki do zarabiania pieniędzy. Pozostaje tylko cieszyć się, że Staufferowie nie zdecydowali się na zapowiadaną kolejną adopcję, tym razem dziecka z Afryki. O jedno złamane serce mniej.