Wygląda na to, że w tym roku nad maturzystami krąży jakieś fatum. Najpierw nie było wiadomo, czy matury w ogóle się odbędą ze względu na strajk nauczycieli. Dziś okazało się, że część maturzystów wcale nie rozpoczęła egzaminu o wyznaczonej godzinie. W jednej placówce matura została przełożona na inny termin. Wszystko przez alarmy bombowe.
Alarmy bombowe w 122 szkołach
Od czasu do czasu zdarzają się sytuacje, gdy jakiś „dowcipniś” zadzwoni do danej instytucji i poinformuje ją o rzekomo planowanym zamachu czy podłożonej bombie. Mimo że takie „żarty” mogą być surowo ukarane, to wciąż znajdują się osoby, które decydują się na taki krok.
Boleśnie przekonało się dziś o tym wielu maturzystów z całej Polski. W aż 122 szkołach ogłoszono alarmy bombowe, ponieważ placówki otrzymały informację o podłożonej bombie. Z tego względu w 57 placówkach matury odbyły się, ale z opóźnieniem. W jednej konieczne było przełożenie egzaminu na zupełnie inny termin. Szkoły miały otrzymać „ostrzeżenie” drogą elektroniczną, przez wiadomości e-mail. Placówki poinformowały o tym fakcie okręgowe komisje egzaminacyjne. Na szczęście, jak się okazuje, wszystkie alarmy były fałszywe.
Paraliż egzaminu maturalnego
Alarmy bombowe w tylu placówkach na terenie całego kraju mogą świadczyć o tym, że osoba (lub, co bardziej prawdopodobne, grupa osób) dążyły do paraliżu egzaminu maturalnego.
Zgodnie z art. 224a Kodeksu karnego każdy,
kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8
Pojawiły się też już pierwsze „domysły” na temat tego, kto mógł być sprawcą całego zamieszania. Sytuację skomentowała już małopolska kurator oświaty, która jest znana z dość… kontrowersyjnych wypowiedzi (delikatnie rzecz ujmując). Jej zdaniem to „plan destabilizacji Państwa Polskiego”. Uważa też, że to „kolejny element trwających od 8 kwietnia akcji strajkowych”, jak możemy przeczytać na łamach wPolityce.pl. Cała wypowiedź jest zresztą jeszcze dłuższa i wydaje się, że Barbara Nowak już znalazła winnych. Alarmy bombowe przyrównała też do metod terrorystycznych.