Stosunki rodzinne w Polsce pod względem prawnym momentami wyglądają niczym taniec po polu minowym. Obowiązek alimentacyjny skonstruowano w taki sposób, że możemy płacić alimenty na dziecko męża albo żony, nie wspominając nawet o byłym małżonku. W takiej sytuacji nieformalizowanie związków wydaje się wręcz przejawem zapobiegliwości.
Obowiązek alimentacyjny w Polsce jest stanowczo zbyt szeroki
Różnie się ludziom w życiu układa. Niezależnie od poglądów najróżniejszych środowisk, związki międzyludzkie niekiedy się rozpadają. Dotyczy to także rodzin, w których są dzieci. Ich rodzice zawiązują niekiedy nowe związki. Nie ma w tym nic złego czy nadzwyczajnego. Problemy pojawiają się dopiero w momencie, gdy państwo próbuje się do tego wszystkiego mieszać. Robi to niestety bardzo chętnie i w daleko posunięty sposób. Narzędziem służącym do takich ingerencji jest obowiązek alimentacyjny.
Nie chodzi przy tym o oczywistą relację pomiędzy rodzicami a dziećmi. Sensem całej instytucji jest w końcu to, by rodzic niebiorący udziału w wychowaniu dziecka dokładał się do jego utrzymania. Rozsądnym jest także to, że dzieci mogą zostać zmuszone do pokrywania kosztów opieki nad rodzicami, którzy je wychowywali i utrzymywali. Niestety ustawodawca na tych dwóch relacjach ani myślał poprzestać.
Obowiązek alimentacyjny w Polsce jest niezwykle wręcz szeroki. Możemy płacić alimenty swojemu rodzeństwu, możemy utrzymywać byłą żonę nawet jeśli małżeństwo było bezdzietne. Szczytem absurdu wydają się jednak alimenty na dziecko męża lub żony. Artykuł 144 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego pozwala domagać się takiego świadczenia.
§ 1. Dziecko może żądać świadczeń alimentacyjnych od męża swojej matki, nie będącego jego ojcem, jeżeli odpowiada to zasadom współżycia społecznego. Takie samo uprawnienie przysługuje dziecku w stosunku do żony swego ojca, nie będącej jego matką
Oznacza to tyle, że dziecko naszego partnera ze wcześniejszego małżeństwa może domagać się od nas alimentów. Dotyczy to nawet sytuacji, w których praktycznie nie mamy z nim nic wspólnego. Nie tworzymy z tym dzieckiem wspólnego gospodarstwa domowego, nie wychowujemy go. Jesteśmy dla niego praktycznie osobą obcą. Mamy za to pecha być małżonkiem tego rodzica, który nie sprawuje nad nim opieki.
Alimenty na dziecko męża same w sobie wydają się sprzeczne z zasadami współżycia społecznego
Ktoś mógłby oczywiście zauważyć, że przywoływany przepis zawiera klauzulę ograniczającą najbardziej absurdalne przypadki. Chodzi o formułkę „jeżeli odpowiada to zasadom współżycia społecznego”. Można sobie wyobrazić sytuacje, w których rzeczywiście stan faktyczny uzasadnia alimenty na dziecko męża albo żony. Na przykład przepisanie przez rodzica majątku na obecnego małżonka. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ustawodawca po prostu przesadził. Warto wspomnieć, że analogiczne świadczenie przysługujące nowemu mężowi lub żonie rodzica wymaga przynajmniej, żeby taka osoba najpierw przyczyniała się do wychowania lub utrzymania dziecka.
W przeciwieństwie do alimentów na byłą żonę, kolejnej zakały polskiego prawodawstwa, nie znajdziemy w przepisach nawet ograniczeń w rodzaju „usprawiedliwionych potrzeb”. Obydwa przypadki mają kilka cech wspólnych. Przede wszystkim: przed roszczeniami tego typu nie chroni nawet zawarcie intercyzy przed małżeństwem. Co więcej, skutecznym sposobem obrony przed takimi roszczeniami jest… niezawieranie małżeństwa. Chyba nie o taki efekt ustawodawcy chodziło.
Wydaje się przy tym, że ustawodawca zdaje sobie sprawę z tego, że przesadził z obowiązkiem alimentacyjnym. Dowodem jest tutaj istnienie art. 144¹ kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Przepis ten pozwala się uchylić od wykonania obowiązku alimentacyjnego względem uprawnionego, jeżeli żądanie alimentów jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Nie dotyczy to co prawda świadczeń na rzecz dziecka od rodziców, obejmuje jednak alimenty na dziecko męża albo żony. Problem jednak w tym, że cały czas trzeba najpierw udowodnić sądowi, że rzeczywiście mamy do czynienia ze sprzecznością z zasadami współżycia społecznego.
Rozsądnym posunięciem ze strony ustawodawcy byłoby ograniczenie obowiązku alimentacyjnego do przypadków naprawdę oczywistych. Alimenty na dziecko męża, byłą żonę, czy nawet brata wydają się same w sobie sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.