Wyobrażacie sobie rodziców płacących za długi firmy dorosłego syna? Ja też nie. To dlaczego alimenty od dziadków, których można się domagać wtedy, gdy rodzic nie jest w stanie utrzymywać swojego dziecka, nie budzą większego sprzeciwu? Trudno oprzeć się wrażeniu, że ustawodawca po prostu przesadził kreując zbyt szeroki zakres obowiązku alimentacyjnego.
Alimenty od dziadków możemy śmiało dołączyć do kolejnej legislacyjnej pomyłki w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym
Nie raz krytykowaliśmy na łamach Bezprawnika zbyt szerokie grono beneficjentów obowiązku alimentacyjnego w Polsce. Najbardziej jaskrawym przypadkiem są oczywiście alimenty na byłego małżonka wynikające z art. 60 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Obowiązek łożenia na utrzymanie byłego partnera już po rozwodzie kłóci się z jego istotą. Zamiast zakończyć w rozumieniu prawa związek dwojga ludzi, państwo woli sztucznie podtrzymywać relację pomiędzy nimi w sposób ze swej natury generujący konflikty.
Alimenty na byłą żonę albo byłego męża to niejedyna taka pomyłka ustawodawcy. W szczególnie niesprzyjających okolicznościach możemy płacić alimenty na nieswoje dziecko albo utrzymywać wyrodnego rodzica. Kolejną cegiełką do tej piramidy absurdu są alimenty od dziadków. Tak się składa, że obowiązek alimentacyjny może w niektórych okolicznościach przechodzić z relacji rodzic-dziecko na nieco dalszych członków rodziny. Zgodnie z art. 128 przywołanej ustawy:
Obowiązek dostarczania środków utrzymania, a w miarę potrzeby także środków wychowania (obowiązek alimentacyjny) obciąża krewnych w linii prostej oraz rodzeństwo.
Krewnymi w linii prostej są rodzice beneficjenta, jego dzieci, ale także jego pozostali wstępni oraz zstępni. W grę wchodzą nie tylko alimenty od dziadków, ale także od wnuków. Trzeba przyznać, że ustawodawca zadbał o to, by zobowiązanych do zrealizowania obowiązku alimentacyjnego powoływać w określonej kolejności. Najpierw mamy byłego małżonka beneficjenta, albo takiego pozostającego w nim w separacji. W dalszej kolejności alimenty muszą opłacać dzieci albo wnuki danej osoby, później jej rodzice i dziadkowie, na końcu zaś znajduje się rodzeństwo.
Sam obowiązek utrzymywanie krewnych, którzy nie tworzą z nami wspólnego gospodarstwa domowego, wydaje się przynajmniej lekką przesadą. Są jednak sytuacje szczególne, jak na przykład konieczność utrzymania swojego dziecka przez rodzica po rozwodzie. Jeden z rodziców sprawuje opiekę nad dzieckiem, drugi odprowadza alimenty. Co jednak w sytuacji, gdy ten nie jest w stanie ich płacić, albo skutecznie zapadł się pod ziemię? Wtedy właśnie w grę wchodzą alimenty od dziadków.
Domaganie się pieniędzy od dziadków na utrzymanie wnuków jest pod każdym względem niesprawiedliwe
Od strony czysto formalnej wygląda tak samo, jak każdy inny przypadek zasądzania alimentów. Osoba uprawniona w imieniu dziecka składa pozew do sądu rodzinnego właściwego dla miejsca zamieszkania dziecka albo pozwanego. Pozwanym są w tym przypadku dziadkowie. Warto także wspomnieć, że nie muszą to być rodzice byłego partnera. Nic teoretycznie nie stoi na przeszkodzie, by pozew taki pozew o alimenty skierować przeciwko własnym rodzicom.
Polskie sądy rzeczywiście zasądzają alimenty od dziadków, jeśli uznają, że potrzeby majątkowe dziecka nie są dostatecznie zaspokojone. Dotyczy to zarówno sytuacji, gdy rodzic dziecka nie jest w stanie wywiązać się z obowiązku alimentacyjnego, jak i przypadków skutecznego uchylania się od niego.
Pytanie brzmi: czy możliwość nałożenia obowiązku alimentacyjnego na dziadków mieści się w granicach społecznej sprawiedliwości? Wiele zależy od tego, jakie obierzemy sobie priorytety. Jeśli uznamy, podobnie jak polski ustawodawca, że nadrzędnym celem jest zapewnienie dziecku godnego bytu, a wybrane środki są drugorzędne, to jedno pytanie nasuwa się samo. Dlaczego to państwo nie weźmie tego ciężaru na siebie? Ktoś dostatecznie złośliwy mógłby stwierdzić, że zawsze łatwiej dysponuje się cudzymi pieniędzmi.
Równocześnie nie da się ukryć, że więzi majątkowe rodziców z dorosłym dzieckiem zazwyczaj nie są zbyt bliskie. Nie muszą tworzyć wspólnego gospodarstwa domowego, ani nawet mieszkać w tej samej części świata. Przyjmuje się zaś, że od pewnego momentu dorosłe dziecko bierze pełną odpowiedzialność za własne utrzymanie, w tym także za popełnione błędy i skutki swoich życiowych decyzji. Tym samym ta odpowiedzialność jest zdejmowana z jego rodziców, a więc naszych dziadków.
Dlaczego w takim razie dziadkowie mieliby płacić alimenty na wnuki zamiast swojego dorosłego dziecka? Śmiem twierdzić, że jest to rozwiązanie z natury niesprawiedliwe i zarazem stanowiące kolejną nieuzasadnioną ingerencję państwa w życie rodzinne obywateli.