Niewykluczone, że alkohol w Polsce stanie się trudniej dostępny. Wiceminister komentuje

Zakupy Zdrowie Dołącz do dyskusji
Niewykluczone, że alkohol w Polsce stanie się trudniej dostępny. Wiceminister komentuje

W Polsce raczej nie ma problemu z zakupem alkoholu – i to niezależnie od tego, gdzie ktoś mieszka i ile zarabia. Sklepy prześcigają się w promocjach, alkohol można też bez przeszkód kupić np. na stacjach paliw. To może się jednak wkrótce zmienić, a alkohol będzie trudniej dostępny – zarówno pod względem cen, jak i miejsc, w których jest sprzedawany.

Alkohol będzie trudniej dostępny? Polaków mogą czekać zmiany

Na razie w Polsce nie obowiązuje zbyt wiele ograniczeń, jeśli chodzi o sprzedaż alkoholu. Nie mogą go oczywiście kupić osoby nieletnie czy nietrzeźwe (przynajmniej w teorii); dodatkowo np. sklepy monopolowe muszą być odpowiednio oddalone od obiektów takich jak chociażby szkoły.

Może się jednak okazać, że alkohol będzie trudniej dostępny – i niekoniecznie chodzi w tym przypadku o ograniczenia dotyczące sprzedaży alkoholu nocą (na wprowadzenie nocnego zakazu decydują się kolejne miasta). Po pierwsze, alkohol może być wkrótce droższy – jak w rozmowie z Super Expressem stwierdził wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny, jego resort prowadzi rozmowy z ministerstwem finansów na temat wprowadzenia wyższej akcyzy na alkohol. Zmian cen alkoholu chce również dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) Krzysztof Brzózka, który opowiada się za wprowadzeniem ceny minimalnej alkoholu. Jego zdaniem „najgorszej jakości tanie wino” powinno kosztować co najmniej 14 zł, natomiast 0,5 litra wódki – co najmniej 40 zł.

Droższy alkohol to jednak nie wszystko. Wiceminister zdrowia chce też, by alkohol fizycznie był trudniej dostępny – czyli by był sprzedawany w mniejszej liczbie punktów.

Wiceminister rozważa częściowy zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych

Jak twierdzi wiceminister Konieczny, nadmierne spożywanie alkoholu przez część społeczeństwa uderza de facto we wszystkich obywateli – choćby poprzez solidarne ponoszenie kosztów leczenia osób nadużywających alkoholu (mowa oczywiście o płaceniu składki zdrowotnej). Oprócz tego Polacy ponoszą też tzw. koszty społeczne (mowa choćby o częstszych absencjach w pracy, wypadkach spowodowanych przez pijane osoby, drobnych przestępstwach popełnianych pod wpływem alkoholu itd.). W związku z tym wiceminister chce ograniczyć liczbę punktów sprzedających alkohol – obecnie jeden punkt przypada na zaledwie 301 osób.

Wiceminister twierdzi, że rozważane są różne koncepcje – a wśród nich ograniczenie sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych w porannych i wieczornych godzinach. Nie wiadomo, czy ewentualne ograniczenia miałyby objąć również inne punkty sprzedaży. Pytanie brzmi również, czy częściowy zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach byłby skuteczny – i na ile przyczyniłby się do zmniejszenia spożycia alkoholu przez Polaków.

Na razie jednak politycy rozważają różne opcje – i nie wiadomo, kiedy potencjalne zmiany mogłyby wejść w życie.