Szczerze mówiąc, ankieta posługująca się PR-owymi hasełkami dla pracowników to raczej zawracanie głowy
Jeżeli ktoś się kiedyś zastanawiał, za co Polacy tak nie lubią HR-owców, to mamy chyba podpowiedź. Jeden z naszych czytelników podesłał nam na swoim koncie w serwisie X bardzo interesującą ankietę, jaką Biedronka postanowiła przeprowadzić wśród swoich pracowników. Już na wstępie zaznaczę, że nie sposób się nie zgodzić z podsumowaniem ze strony naszego czytelnika. Ta ankieta to rzeczywiście, ahem, rozpływanie się nad tym, jakim biedronka jest wspaniałym pracodawcą. Możliwości wyrażenia jakiejkolwiek krytyki są ograniczone do raptem dwóch punktów. Nie ma za to szans na zgłoszenie jakiegokolwiek konkretnego problemu.
Nie może być aż tak źle? Zacznijmy od początku. Akurat pierwsze pytanie wydaje się całkiem w porządku, przynajmniej pod kątem pewnej logiki jego konstrukcji.
W tym przypadku chyba nikt się nie spodziewa, że ktokolwiek wskazałby jakieś negatywne cechy. Mówimy w końcu o idealnym pracodawcy. Nie byłbym jednak sobą, gdybym do czegoś się nie przyczepił. Do wyboru mamy: bezpieczeństwo, siła, wsparcie, innowacja, różnorodność, odpowiedzialność, odwaga, społeczność, wizja, radość, przejrzystość, rewolucja, umiejętności, wiedza, reputacja, twórczość, niezależność, pasja. Całość sprawia wrażenie losowych hasełek coachingowych. No i gdzie się podział "zarobek"?
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Na jego tle pytanie numer dwa sprawia wrażenie idealnie normalnego także pod kątem dostępnych opcji. Brzmi ono:
Poniżej pozwolę sobie zamieścić zrzut ekranu z dostępnymi odpowiedziami. Zamieszczone w niniejszym artykule otrzymaliśmy właśnie wspomnianego czytelnika.
Muszę przyznać, że ankieta w Biedronce zawiera w tym pytaniu kilka odpowiedzi, które sam bym zaznaczył. Jest też najbardziej oczywiste w postaci "konkurencyjnej podstawy wynagrodzenia". "Pozycja firmy" i "praca w środowisku międzynarodowym" to zapewne opcje dla managementu. Nie ma więc większych powodów do narzekań. Przynajmniej na razie. Choć chyba każdy się już zdążył domyślić, że powyższe dwa pytania będą miały swoje odpowiedniki odnoszące się wprost do Biedronki.
Niestety ankieta w Biedronce praktycznie nie pozwala na konstruktywną krytykę pracodawcy
Zanim jednak zacznę się pastwić nad nieco zwodniczą konstrukcją ankiety i jej skutkami, przejdźmy do jednego z dwóch pytań, które pozwalają pracownikom Biedronki na ponarzekanie. Jest tylko jeden drobny problem:
Dobrze przeczytaliście: trzy słowa. Krytyczny pracownik powinien trzymać się więc rzeczownikowo-hasłowej formuły, jaką ankieta w Biedronce przyjęła przy pytaniu numer jeden. Na szczęście odrobina kreatywności pozwoli się przynajmniej nieco wyzłośliwić. Na konstruktywną krytykę wskazującą na realne problemy to już stanowczo zbyt mało.
Pytanie numer cztery to lustrzane odbicie pytania numer trzy. Możliwe odpowiedzi są dokładnie te same. Sformułowano je jednak w ciekawy sposób, wyraźnie wskazujący na wykorzystanie odpowiedzi w procesie rekrutacji.
Podobnie jest w pytaniu numer pięć, które jest z kolei odbiciem pytania numer dwa.
Skoro odpowiedzi są takie same, to po prostu muszę zadać pytanie: czy rzeczywiście wszystkie z tych rzeczowników mogą w ogóle opisywać sklep? Najbardziej w oczy kłuje ta "siła" oraz "odwaga", zaskakuje także "rewolucja" czy "twórczość". Być może takie pozycje stanowią opcje kontrolne pozwalające ustalić, czy przypadkiem ankietowani nie kpią sobie z pracodawcy? Na tym tle pytanie numer sześć wydaje się dość niewinne.
Dostępne odpowiedzi są dość oczywiste: "Tak, został zatrudniony", "Tak, ale nie został zatrudniony" i "Nie". Moje wrażenie, że chodzi o wykreowanie danych do ich zamieszczenia w materiałach rekrutacyjnych i prasowych, tylko się pogłębiło.
Nie sądzę, by to miała być laurka dla sieci jako takiej. Zbyt dużo poszlak wskazuje tutaj na inny podmiot żądny pochwał
Pytanie numer siedem to kolejne z tych stosunkowo mało podejrzanych, choć po raz kolejny można w nim dostrzec rekrutacyjne intencje.
Na uwagę zasługuje to, jak wiele odpowiedzi odnosi się do spraw tradycyjnie związanych z zarządzaniem zasobami ludzkimi, a jak mało do materialnych korzyści z pracy. Do pierwszej grupy możemy zaliczyć obsługę pracowników, wdrożenie do pracy, wsparcie wszystkich pracowników w rozwoju, szkolenia, angażowanie pracowników, integrację współpracowników, benefity rozwojowe takie jak coaching/mentoring. Teoretycznie można by do tego dodać zarządzanie efektywnością i wynikami, ale to zazwyczaj zadanie szeroko rozumianego managementu.
Czyżby ankieta w Biedronce miała poprawić samopoczucie nie kierownictwu a firmowemu działowi HR? Sieć najwyraźniej nie uważa, że konkurencyjna podstawa wynagrodzenia jako taka nie jest jej mocną cechą, bo podobnie jak bardziej przydatne pracownikom benefity. W końcu w tej części ankiety nie zostały ujęte.
Pytanie numer osiem to kolejna okazja, żeby podpaść pracodawcy. To znaczy: tutaj też mamy możliwość wyrażenia krytyki w jakiejś formie.
Ankieta w Biedronce niby jest anonimowa, ale jakby się sieć mocno postarała...
Następne pytania to profilowanie ankietowanych pracowników. Śmiem twierdzić, że jakiś sprytny filtr w bazie danych znacząco ułatwiłby wytropienie ewentualnych krytycznych głosów z dużym prawdopodobieństwem trafienia.
Jaki z tego płynie morał? Nasz czytelnik jest przekonany, że chodzi o stworzenie przekazu do mediów o tym, jak wspaniale Biedronka jest widziana przez swoich pracowników. Pytanie otwarte zaś, jego zdaniem, zostanie po prostu przemilczane.
To całkiem prawdopodobny obrót sprawy. Tak skonstruowana ankieta w Biedronce rzeczywiście wydaje się bazą do stworzenia informacji prasowej przedstawiającej sieć w samych superlatywach. Kto wie? Być może gdyby informacja od czytelnika, to sami byśmy się na takowy nabrali. Co więcej, hipoteza ta zazębia się z moimi przemyśleniami, w których głównym celem jest stworzenie materiałów rekrutacyjnych. W końcu nie może chodzić o to, by pracownicy odśpiewali Biedronce "Łubu dubu Łubudubu niech nam żyje prezes naszego klubu".
Ostatniego kryzysu wizerunkowego ze ściganiem za memy wyniki ankiety nie naprawią. Jeśli zaś miałbym coś zasugerować, to zapytanie pracowników o mocne strony firmy w języku naturalnym i z pełnym przekrojem opcji. Możliwość ponarzekania sobie też całkiem nieźle wpływa na zakładowe morale.