Apple zapłaci klientowi za brak ładowarki do iPhone’a ponad 1000 dolarów. Brazylijski sąd wydał wyrok, który może wydać się dosyć zaskakujący, ale wpisuje się w tamtejszą politykę wobec Apple i praktyki niedołączania ładowarek do nowych urządzeń.
Apple zapłaci za brak ładowarki
Jak czytamy w serwisie androidauthority.com, Apple zapłaci za brak ładowarki ponad 1000 dolarów. Brazylijski sąd orzekł na korzyść konsumenta. Zasądził na jego rzecz kwotę 5000 brazylijskich reali, czyli – w przeliczeniu – ponad 1000 dolarów, bądź ponad 4600 złotych. Brazylijskie władze centralne ukarały już w przeszłości samo Apple karą w wysokości 2 000 000 dolarów.
Sędzia Vanderlei Caires Pinheiro z 6 sądu cywilnego w mieście Goiânia (znajdującym się w środkowej części Brazylii) wskazał, że zgodnie z art. 39 brazylijskiego Kodeksu Konsumenckiego (CDC) w praktyce zakazane jest, by sprzedawać osobno urządzenie oraz ładowarkę.
Naruszenie sprowadzało się do tego, że Apple zmusza klienta do zakupu dwóch produktów, by jeden z nich mógł w ogóle funkcjonować. Apple argumentowało, że większość konsumentów posiada ładowarki. Więc – w konsekwencji – dołączanie do każdego urządzenia kolejnej nie jest konieczne, ale nie przekonało to sądu.
Sprawa jest niewątpliwie precedensowa i może utrudnić firmie Apple operowanie na brazylijskim rynku. Najpierw nałożono karę „odgórnie”, a teraz sprawę cywilną wygrywa poszczególny konsument. Jeżeli w ślad za nim pójdą kolejni, a sądy podzielą przywołaną argumentację, to może to oznaczać falę przyznanych odszkodowań. Niewykluczone więc, że na rynku brazylijskim urządzenia znowu będą sprzedawane z ładowarkami.
Ładowarki – coraz większy problem
Czy takie orzeczenie mogłoby zostać wydane także w Polsce? W mojej ocenie nie w przedstawionej sytuacji, gdzie konsument wie – bo jest to napisane na opakowaniu – że w środku nie ma ładowarki. Nie oznacza to oczywiście, że w innych krajach (innych niż Polska) nie pojawią się podobne orzeczenia.
Z dołączania ładowarek do smartfonów nie zrezygnowało tylko Apple. Taką praktykę uskutecznia także Samsung, czy nawet Xiaomi (choć jedynie w niektórych modelach). Uzasadnia się to ekologią, a także pewną praktycznością: większość z nas pewnie i tak ładowarkę posiada. Oczywiście cały czas mowa jest o urządzeniu, które wpina się do kontaktu, nie zaś o samym przewodzie.
Ale i co do samych przewodów pojawia się wiele dyskusji. Nie jest tajemnicą, że Unia Europejska sukcesywnie pracuje nad ujednoliceniem standardów ładowarek. Byłoby to kontrowersyjne, bo zmusiłoby przecież Apple do porzucenia stosowanego od lat standardu Lightning. Choć oczywiście technologia USB nie jest dla giganta z Cupertino zupełnie obca.
Producenci generalnie odchodzą od dodawania akcesoriów do sprzedawanych urządzeń. Najpierw z telefonów – później smartfonów – zniknęły zestawy słuchawkowe, teraz czas na ładowarki. Kwestią czasu jest więc likwidacja samych przewodów USB/Lightning, skoro można założyć, że każdy ma w domu co najmniej kilka.