Na wielu uczelniach jest tak, że zaliczenie części przedmiotów nie jest szczególnie problematyczne – starsze roczniki dzielą się z młodszymi swoim doświadczeniem i są w stanie wskazać, czego na egzaminie oczekuje dany profesor. Czasem, mówiąc delikatnie – wskazać bardzo wprost. Teraz jednak może się to zmienić. Arkusze egzaminacyjne są bowiem zdaniem sądów informacją publiczną. A to oznacza, że powinny być jawne.
Pytania z egzaminów z poprzednich lat będą jawne?
Jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, Sieć Obywatelska Watchdog Polska domagała się od Uniwersytetu Jagiellońskiego arkuszy egzaminacyjnych z dwóch przedmiotów – chodziło o prawo konstytucyjne i administracyjne. Sieć chciała poznać pytania z lat 2013-2015. Działacze Watchdog argumentowali, że skoro dostępne są np. arkusze maturalne czy pytania z egzaminu wstępnego na aplikację, to podobnie powinno być także w przypadku uczelni. Jak łatwo się domyślić, władz Uniwersytetu Jagiellońskiego nie przekonała ta retoryka i ich zdaniem arkusze egzaminacyjne wcale nie stanowią informacji publicznej. Zdaniem UJ to raczej „sfera działalności wewnętrznej uczelni”.
Tyle tylko, że WSA, a następnie NSA, były przeciwnego zdania.
Arkusze egzaminacyjne stanowią informację publiczną. A to oznacza, że wszyscy powinni mieć do nich dostęp
WSA w Krakowie (2017) przychylił się jednak do wersji stowarzyszenia i uznał, że arkusze egzaminacyjne w istocie należy zaliczyć do kategorii informacji z zakresu informacji publicznej. Zdaniem WSA taki arkusz można potraktować bowiem jako metodę weryfikacji sposobu uczenia się.
Rektor UJ nie chciał się jednak tak łatwo poddać, a sprawa w rezultacie trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. NSA jednak oddalił skargę kasacyjną (wyrok z 19 lipca 2019 r., sygn. II SAB/Kr 197/17). Co to oznacza dla studentów i wszystkich zainteresowanych? Teoretycznie oznacza to tyle, że uczelnie powinny publikować pytania z poszczególnych przedmiotów, które pojawiły się na egzaminach w poprzednich latach. Specjalna sekcja mogłaby pojawić się po prostu na stronie uczelni. Konsekwencje mogą być jednak znacznie poważniejsze – i to nie tylko dla władz uczelni, ale także dla kadry akademickiej i samych studentów.
Koniec z lenistwem i dawaniem co roku tych samych pytań?
Jawność arkuszy egzaminacyjnych i swobodny dostęp do nich w ramach informacji publicznej może pociągnąć za sobą szereg konsekwencji. Po pierwsze – wykładowcy, którzy lubili co roku dawać studentom te same pytania (lub zmienione w niewielkim stopniu) raczej będą musieli zmienić swoje nawyki. Jeśli bowiem wyszłoby oficjalnie na jaw, że wystarczy, że student nauczy się odpowiedzi z danego arkusza, by zaliczyć ważny przedmiot, to „metoda weryfikacji kształcenia” okazałaby się w tym przypadku co najmniej wątpliwa. Należałoby zatem wtedy oczekiwać, że jednak wykładowcy zmienią swoje nawyki w tym zakresie i przynajmniej częściowo będą co roku układać na nowo pytania.
Jawność arkuszy egzaminacyjnych to także konsekwencje dla studentów. Z jednej strony raczej nie będą już mogli oczekiwać, że otrzymają te same pytania co ich starsi koledzy. Z drugiej – będą w stanie zapoznać się z pytaniami z poprzednich lat bez żadnych problemów. A to oznacza, że będą mieli możliwość zaznajomienia się ze stylem zadawania pytań przez danego prowadzącego. Arkusze egzaminacyjne z poprzednich lat mogą też pomóc w powtórce materiału. Dodatkowo jawność arkuszy wiąże się z jeszcze jedną zaletą dla studentów. Dzięki temu zyskaliby pewność, że na egzaminie nie padną pytania, które znacząco wykraczają poza zakres materiału z danego przedmiotu. Wykładowca miałby bowiem świadomość, że to co przygotował, trafi do publicznego wglądu.