Według danych NBP tylko 12,4 proc. przedsiębiorstw w Polsce ubiegało się o kredyt w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Na tak niski popyt na kredyty firmowe narzekają banki, ponieważ jest on jedną z przyczyn słabej akcji kredytowej. Wystarczy jednak spojrzeć na warunki udzielania takich kredytów, by zrozumieć niechęć przedsiębiorców do ich zaciągania.
Niski popyt na kredyty firmowe według danych NBP i BIK
Popyt na kredyty firmowe w Polsce utrzymuje się od dłuższego czasu na niskim poziomie. Według raportu Szybki Monitoring NBP ze stycznia 2025 r. w IV kw. 2024 r. odsetek firm ubiegających się o kredyt wyniósł zaledwie 12,4 proc. i był niemal taki sam jak w poprzednim kwartale.
Jeszcze bardziej niepokojące dane płyną z Biura Informacji Kredytowej na temat korzystania z kredytów przez mikrofirmy, których w Polsce jest najwięcej. Jak się bowiem okazuje, wartość ich portfela kredytów na koniec grudnia 2024 r. wyniosła 74 mld zł, co stanowi zaledwie 14% łącznej wartości kredytów wszystkich przedsiębiorstw i samorządów.
Dane BIK pokazują także wyraźnie, że mikrofirmy w Polsce najczęściej sięgają po kredyty obrotowe (33,9 proc.) i w rachunku bieżącym (25,5 proc.). Z kolei kredyty inwestycyjne finansujące działalność rozwojową stanowią tylko 23,8 proc. zadłużenia takich przedsiębiorstw. Co więcej, liczba zaciągniętych przez nie kredytów inwestycyjnych spadła w 2024 roku aż o 29,2 proc.
Banki też narzekają na słaby popyt na kredyty firmowe
Na problem braku popytu na kredyty firmowe zwróciła uwagę wiceprezes Związku Banków Polskich Agnieszka Wachnicka w rozmowie z ISBnews.TV podczas XXV Konferencji Rynku Kapitałowego w Bukowinie Tatrzańskiej. Według niej to właśnie on jest jedną z przyczyn nierosnącej akcji kredytowej banków, która z kolei przekłada się na rekordową nadpłynność polskiego sektora bankowego.
Wiceprezes ZBP zauważyła, że przedsiębiorcy nie tylko nie chcą zaciągać kredytów inwestycyjnych, ale także wykazują niski popyt na kredyty obrotowe. Według niej powodem takiej sytuacji jest to, że zwłaszcza firmy z sektora MŚP „są nauczone inwestowania z własnych środków”. Poza tym niechęć do kredytów inwestycyjnych może wynikać z braku „przewidywalności w sytuacji prawno-ekonomicznej” w naszym kraju, na co zwracają uwagę sami przedsiębiorcy.
- Przeczytaj także: W Polsce przedsiębiorca dalej czuje się jak na wojnie
Firmy nie chcę brać kredytów z kilku przyczyn, ale jedną z nich może być słaba oferta
Wymienione przez wiceprezes ZBP przyczyny niechęci przedsiębiorców do sięgania po kredyt na pewno są słuszne, ale tylko częściowo wyjaśniają sytuację. Wydaje się bowiem, że problemem jest sama oferta kredytowa, która jest zwyczajnie mało atrakcyjna dla przedsiębiorców. Największe jej mankamenty, które mogą wpływać na niski popyta na kredyty firmowe, wymieniam poniżej.
Kredyty firmowe są dość drogie
Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że wszystkie kredyty w Polsce są obecnie drogie przez wysokie stopy procentowe. Również koszty kredytów firmowych są dość duże, ale wpływają na to także wyjątkowo wysokie marże. Dotyczy to w szczególności kredytów bez zabezpieczeń, czyli np. w rachunku bieżącym lub pożyczek na dowolny cel. W ich przypadku marża wynosi bowiem w wielu bankach co najmniej 5-6 proc., co w połączeniu z wysoką stawką WIBOR daje mało korzystne oprocentowanie.
To nie wszystko, ponieważ kredyty firmowe obarczone są często wieloma dodatkowymi opłatami, takimi jak np.:
- opłata za promesę kredytową,
- opłata przygotowawcza,
- prowizja za udzielenie kredytu,
- prowizja za wcześniejszą spłatę kredytu,
- prowizja za niewykorzystaną kwotę kredytu.
Do tego mogą dojść koszty ubezpieczenia, czy też opłata za udzielenie gwarancji de minimis na rzecz BGK. W sumie zatem kredyt firmowy okazuje się tak kosztowny, że przedsiębiorcy zwyczajnie nie opłaca się go brać.
Brak jasnych informacji o kosztach kredytu
Kolejnym problemem jest to, że wiele banków w ogóle nie przedstawia w swoich ofertach dokładnych kosztów kredytu, ponieważ „są one uzależnione od oceny zdolności kredytowej”. Innymi słowy, o koszcie kredytu przedsiębiorca dowiaduje się dopiero po złożeniu wniosku i otrzymaniu decyzji kredytowej.
To z pewnością zniechęca do ubiegania się o finansowanie, a poza tym utrudnia znalezienie najkorzystniejszej oferty. Tym bardziej że w przypadku kredytów firmowych banki nie mają obowiązku tak jak w przypadku kredytów konsumenckich przedstawiania RRSO, które właśnie służy do porównania ofert pod kątem kosztowym.
Wyśrubowane wymagania
Do sięgania po kredyty firmowe przedsiębiorców zniechęcają też wyśrubowane wymagania banków. Większość z nich bowiem wymaga, aby działalność gospodarcza była prowadzona od minimum 12 lub 24 miesięcy, a firma posiadała dane finansowe za co najmniej 1 pełny okres rozliczeniowy. To oznacza, że na otrzymanie finansowania mają małe szanse początkujący przedsiębiorcy, którzy przecież zazwyczaj najbardziej potrzebują środków na rozwój biznesu. Co prawda są banki oferujące także kredyty na start. Są one jednak dość niskie i droższe od zwykłych pożyczek, a ponadto często wymagają spełnienia wielu dodatkowych warunków.
Przedsiębiorcy są też oczywiście badani pod względem zdolności kredytowej i tutaj wymagania są również wysokie. Banki z oczywistych względów nie udzielają bowiem kredytów firmom mającym zaległości płatnicze, zwłaszcza wobec ZUS i US. Mogą jednak też odrzucić wniosek ze względu na nieregularne dochody lub niewłaściwą strukturę kosztów.
Podsumowując, popyt na kredyty firmowe jest słaby z różnych przyczyn, ale także dlatego, że są one drogie i trudno je uzyskać. Być może więc banki powinny pomyśleć o zmianie warunków ich udzielania, zamiast narzekać na to, że przedsiębiorcy nie chcą z nich korzystać.